Co zrobić, żeby przygoda z WordPressem nie skończyła się katastrofą? Poznaj etapy tworzenia strony internetowej

Od czego zacząć planowanie strony internetowej na WordPressie? Od wyboru motywu, naturalnie! Prawda? Nieprawda, bo to jak zaczynanie budowy domu od zakupu farby do salonu.

Żeby strona internetowa była funkcjonalna, bezpieczna i skuteczna – jednym słowem: żeby hulała aż miło – trzeba ją stworzyć z głową. Określić jej cel, na spokojnie rozrysować makietę, zastanowić się, jakie funkcje przydadzą się użytkownikowi, a potem to wszystko starannie wdrożyć. Po drodze jest oczywiście projekt graficzny, ale z pewnością nie jest to etap, od którego należy zacząć.

Odpowiednio opracowana strona internetowa będzie godnie reprezentować twoją markę, a poza tym będzie bardziej stabilna i mniej narażona na ataki hakerskie. Więcej o prawidłowym procesie tworzenia strony internetowej na potrzeby firmy lub bloga opowie Tomasz Dziuda – programista i ekspert od stawiania stron na WordPressie.

Linki do osób i firm wymienionych
w tym odcinku podcastu

Prezent dla słuchaczy

9 kroków do stworzenia strony internetowej
9 kroków do stworzenia strony internetowej. Zapisz się do Klubu MWF i pobierz PDF Chcę to 

3 rzeczy do zrobienia po wysłuchaniu tego podcastu

  1. Zastanów się, do czego jest ci potrzebna strona internetowa. Czy ma być tylko twoją wizytówką zachęcającą do kontaktu? Czy chcesz za jej pośrednictwem dzielić się z innymi swoją wiedzą? Jakie elementy powinny się na niej znaleźć?
  2. Rozrysuj makietę witryny: co powinno się znajdować na poszczególnych podstronach, gdzie zamieścisz konkretne informacje, typu dane kontaktowe, swoje portfolio czy artykuły blogowe.
  3. Zadbaj o bezpieczeństwo i odpowiednie funkcjonowanie strony: wygeneruj silne hasło, nie zaniedbuj aktualizacji, nie obciążaj strony niepotrzebnymi wtyczkami, które będą ją spowalniać i tworzyć furtkę dla ataków hakerskich.

Podcast w wersji wideo

Aby używać odtwarzaczy multimedialnych, musisz wyrazić zgodę na użycie plików cookies usług odtwarzaczy
Ok, zgadzam się

Tych odcinków też warto posłuchać

Podcast do czytania

Marek Jankowski: WordPress to bardzo popularne środowisko do tworzenia stron internetowych, chociaż nie jedyne. Kiedy jednak jest to dobre rozwiązanie?

Tomasz Dziuda: Generalnie WordPress nadaje się do tworzenia stron o najróżniejszym charakterze: sklepów, blogów, platform społecznościowych czy forów. Do wszystkiego znajdzie się wtyczka.

Trzeba jednak zdawać sobie sprawę, że ten ekosystem wiąże się też z pewną odpowiedzialnością. Wymaga pewnego utrzymania, bo to nie jest tak, że postawimy stronę na WordPressie i ona sobie będzie działać. Brak aktualizacji może skutkować tym, że ktoś nam się włamie na stronę.

Dlatego nie polecałbym WordPressa osobom zapominalskim, zwłaszcza gdy ich strona internetowa jest prosta i ogranicza się właściwie do wizytówki. W takich przypadkach proponowałbym raczej witryny statyczne.

Ich najważniejszą cechą jest fakt, że nie wymagają praktycznie żadnego utrzymania, bo nie ma tam wtyczek, które trzeba aktualizować. Jednym z takich rozwiązań jest aplikacja Publii – na marginesie: taki mój projekt na boku – która umożliwia właśnie tworzenie stron statycznych.

Z drugiej strony, jeżeli ktoś chce mieć bardziej rozbudowaną stronę i dużo treści, może się okazać, że synchronizacja strony statycznej jest dość skomplikowana.

Jest jeszcze trzecia opcja: rozwiązania autorskie, czyli współpraca z programistą, który dostosuje interfejs do naszych potrzeb. Sprawdza się to przy bardzo skomplikowanych i rozbudowanych systemach. Można to wprawdzie jakoś posklejać w WordPressie, ale zwykle odbija się to chociażby na wydajności strony.

Czasem WordPress nie jest wcale potrzebny i można rozważyć inne rozwiązanie. Niemniej, ma on wiele zalet: jest popularny, więc nowi pracownicy go znają i szybko się wdrażają, poza tym jest mnóstwo specjalistów, którzy się nim zajmują, więc nawet jeśli stronę postawi nam firma X, będzie mogła ją później obsługiwać firma Y.

Wymieniłbym jeszcze inne zalety WordPressa: jest przyjazny, można sobie samemu sporo rzeczy wyklikać, jest przetłumaczony na język polski i do tego jest za darmo. Sprawa wydaje się dość prosta: kupuję hosting, instaluję WordPressa, wybieram jeden z pierdyliarda dostępnych szablonów – darmowy lub za niewielką opłatą – wgrywam go, podmieniam logo, wrzucam teksty i strona jest! Czy może jednak nie?…

Technicznie tak. Używając nomenklatury informatycznej, powiedziałbym jednak, że zaciągnąłeś w ten sposób bardzo duży dług technologiczny.

Darmowe czy nawet płatne motywy, żeby były atrakcyjne dla użytkowników, muszą oferować wiele funkcji, które właściciel strony może kiedyś wykorzysta. Odbija się to potem na wydajności witryny, optymalizacji pod kątem SEO, możliwości rozszerzania motywu czy bezpieczeństwie, bo pojawią się luki w kodzie, nad którym – jeśli baza jest duża – zdecydowanie trudniej zapanować.

Skomplikowany motyw z dużą ilością funkcji może być trudny w optymalizowaniu pod kątem SEO i wydajności witryny

Jeżeli chcemy stworzyć prostą stronę przygotowaną pod jakiś event, która ma stać raptem 2 miesiące, albo taką, która ma sprawdzać zainteresowanie klientów danym produktem czy usługą, nie inwestujmy w całe przedsięwzięcie zbyt dużych pieniędzy. Jak się bowiem zaraz okaże, postawienie solidnej strony jest dość złożonym procesem.

No, właśnie. Kiedy przygotowywaliśmy nową odsłonę strony Małej Wielkiej Firmy, przeszliśmy przez proces złożony z czterech etapów: planowania, projektowania, programowania i wdrożenia. Zacznijmy od planowania – co trzeba zrobić na tym etapie?

Przede wszystkim trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie: co tak naprawdę chcemy osiągnąć? Częstym błędem jest podchodzenie do tego na zasadzie: wszyscy mają stronę internetową, to i ja muszę mieć!

Strona internetowa nie jest sposobem na rozwiązanie wszystkich problemów w firmie. Trudno na przykład oczekiwać, żeby pomogła lodziarni usytuowanej w kiepskiej lokalizacji zdobyć więcej klientów. Dziś już nie jest tak, że wystarczy zaistnieć w internecie, żeby biznes się kręcił. Potrzebne są duże nakłady na pozycjonowanie i reklamę.

Zastanówmy się też, czy będziemy tworzyć stronę od podstaw, czy raczej zmodyfikujemy to, co już mamy. Innymi słowy: czy budujemy dom od nowa, czy tylko go odświeżamy.

Odpowiedzmy sobie też szczerze na pytanie, czy w ogóle potrzebujemy WordPressa. Niektórym biznesom w zupełności wystarczy fanpage na Facebooku.

Właściciele firm chcą często, żeby ich strony internetowe były wielofunkcyjne: budowały markę, obsługiwały klientów, sprzedawały, zbierały kontakty od osób zainteresowanych współpracą. Jak te wszystkie cele pogodzić w ramach jednej strony?

Trzeba te wszystkie funkcjonalności bardzo skrupulatnie przemyśleć. Blog jest fajny, ale trzeba na niego pisać treści. Bardzo często spotykam się z sytuacją, gdy klient chce, żeby na jego stronie był blog, a potem, gdy dochodzi do wdrożenia strony, prosi, żeby jednak tę sekcję usunąć, bo nie zdążył przygotować tekstów na stronę.

Podobnie jest ze sklepem – wymaga on pewnej obsługi, trzeba przyjmować zamówienia, zadbać o kwestie prawne, regulaminy, standardy.

Są też oczywiście kwestie mniej skomplikowane: zapis do newslettera czy pozyskiwanie leadów rozmieszczone w różnych sekcjach. Te elementy dość łatwo wpleść, ale zalecałbym ostrożność przy wyborze funkcji, które wymagają większego nakładu pracy.

Niektórzy moi klienci rezygnują nawet z komentarzy na stronie, bo wszelkiego rodzaju dyskusje na forach wymagają dodatkowej pracy w postaci moderacji, a pożytek z nich niewielki, bo ludzie uprawiają tam tylko autopromocję.

Trzeba mieć z tyłu głowy, że wszystkie te funkcjonalności i cele trzeba później jakoś upchnąć na stronie, a im ich więcej, tym więcej informacji, np. pop-upów, będzie atakować odwiedzających.

Przebiegły przedsiębiorca myśli tak: skoro już zlecam komuś zrobienie tej strony internetowej, to lepiej, żeby ona miała więcej funkcji – nawet jeśli nie będę ich na razie wykorzystywać – bo jak będę chciał coś dodać za pół roku albo za rok, będę musiał znowu komuś za to zapłacić. Jeden człowiek w ramach jednego zlecenia zrobi mi to prawdopodobnie taniej. Czy opłaca się dodawać te funkcje na zapas?

Warto uprzedzić twórcę strony, że będzie ona rozszerzona o pewne dodatkowe sekcje, np. planujemy w przyszłości dodać sklep czy wielojęzyczność, chociaż przyznam szczerze, że z mojego doświadczenia rzadko dochodzi do realizacji tych planów.

Uważam więc, że dodawanie funkcji na zapas się nie opłaca, zwłaszcza że w przypadku dobrze zaprojektowanej strony koszty wdrożenia dodatkowych funkcji nie są później aż tak wysokie. Poza tym takie zapasowe funkcje spowalniają stronę.

Ponadto rozszerzając stronę później, mamy zwykle większą świadomość przydatności danej funkcji, bo wiemy więcej choćby o tym, jak użytkownicy poruszają się po stronie albo jaki target do nas trafia.

A czy nie jest tak, że jeśli nie wdrożę funkcji od razu, to później jej wdrożenie będzie bardziej skomplikowane?

Właśnie dlatego warto o pewnych rzeczach wspomnieć już na etapie prac nad stroną.

Przejdźmy zatem do kolejnego etapu: projektowania. Ty jesteś zwolennikiem tego, żeby na tym etapie jeszcze strona nie wyglądała tak, jak ma wyglądać docelowo. Zamiast kolorowych zdjęć i przycisków jak z galerii motywów mamy makietę z pustymi, szarymi polami. Czemu to ma służyć?

Przy większych projektach makietę tworzy się w specjalnej aplikacji, ale w przypadku mniejszych stron nawet sam klient może coś takiego rozrysować w Wordzie, zaznaczając miejsca, gdzie będzie nagłówek, treść i zdjęcie.

Makieta pozwala oszacować, co nas czeka i przygotować wytyczne projektantowi. Projektowanie stron bez makiety jest trochę jak zlecanie pracy projektantowi wnętrz bez udostępniania mu planu domu.

Dzięki makiecie wiemy, jaki ma być układ treści i możemy zadbać o ścieżki użytkownika oraz zaplanować je tak, żeby dotarł tam, gdzie chcemy.

Makieta strony internetowej MWF
Makieta pozwala zaplanować treści i ocenić funkcjonalność strony internetowej. Nie warto zaniedbywać tego etapu tworzenia witryny.

Ta makieta nie bez powodu jest szarobura i niezbyt atrakcyjna graficznie. Możemy bowiem skupić się na treści i flow użytkownika na stronie. Nic nie odciąga naszej uwagi.

Etapu makiety naprawdę nie warto pomijać i deprecjonować. Dzięki dobrze przygotowanej makiecie mamy większą szansę na otrzymanie designu strony, który nas zadowoli i spełni nasze oczekiwania. Zdecydowanie lepiej skupić się na makiecie, niż wysłać dwa lakoniczne zdania na temat naszego pomysłu strony, dołączając przykładowe witryny, które nam się podobają, jak Onet, Apple czy Allegro, które na dodatek pewnie nie mają zbyt wiele wspólnego z naszą działalnością.

Jakimi kryteriami należy się kierować, oceniając pracę grafika? Tym, czy strona mi się podoba czy nie?

O gustach, jak wiadomo, się nie dyskutuje. Poza tym trendy się zmieniają i to, co było fajne 2-3 lata temu, dziś już może trącić myszką. Wiele też zależy od budżetu przeznaczonego na design.

Niemniej, można spróbować jakoś to uogólnić. Dobry projekt graficzny musi przede wszystkim być czytelny. Nie powinniśmy mieć problemu ze znalezieniem kluczowych elementów na stronie. Ponadto zwróćmy uwagę na odpowiedni dobór typografii i kontrastów, sensowne zaplanowanie odstępów i taką ogólną estetykę. Ostatecznie można zapytać kilku znajomych, najlepiej o różnych gustach, czy ta strona jest dla nich estetyczna. Trzeba jednak mieć na uwadze, że prawdopodobnie obudzą się w nich wówczas specjaliści od projektów graficznych i każdy będzie miał coś do powiedzenia.

Czy istnieje ryzyko, że projekt graficzny zepsuje nam stronę technicznie? Na przykład: jednym z ważniejszych elementów pozycjonowania strony w Google jest szybkość strony, a tymczasem grafik zaplanuje na stronie wideo, które się musi załadować, lub duże zdjęcia, które bardzo ją obciążą i spowolnią.

Właśnie po to też robi się makietę: żeby pewne pomysły wybić grafikowi z głowy.

Rzeczywiście, łatwo jest namalować rotujący baner, natomiast oceniając to pod kątem użyteczności z punktu widzenia docelowego odbiorcy, bywa z tym różnie. Makiet ogranicza grafikowi pole do popisu.

Z drugiej strony technologia tak poszła do przodu, że mnóstwo efektów można „odchudzić”, żeby były lekkie. Robiłem wiele bardzo efektownych stron internetowych i nierzadko sam byłem w szoku, jak fajnie udało się to zoptymalizować i jak dobry wynik osiągaliśmy w teście PageSpeed.

Czasem można to obejść, nie rezygnując z atrakcyjnych dodatków. Wideo w tle na przykład może się wczytywać z lekkim opóźnieniem, a jakość można dostosować do rozmiaru ekranu.

Ile czasu trzeba założyć na etap planowania, a potem projektowania w przypadku przeciętnej strony firmowej?

To zależy. [śmiech]

Nie spodziewałem się innej odpowiedzi!

Bo to zależy przede wszystkim od klienta. Mam klientów, którzy robią strony latami – mój rekord to 5 lat.

Klienci często wymagają określenia precyzyjnego terminu wykonania strony, jednak ja uprzedzam ich wówczas, że oni również mają sporo pracy do wykonania. Muszą np. przygotować treści czy materiały na stronę i może się okazać, że będziemy czekać na nich, a nie na mnie.

Tak naprawdę jednak w przypadku prostych stron etap planowania może się zamknąć w tygodniu albo dwóch. Da się w tym czasie dogadać szczegóły i w spokoju wszystko przemyśleć, przespać się z niektórymi pomysłami.

Przy dużych projektach może to trwać kilka miesięcy, bo trzeba zrobić dokładną analizę potrzeb i opisać wszystko ze szczegółami. Plus jest jednak taki, że taki projekt można dość dokładnie wycenić.

3-4 tygodnie na zaplanowanie i wdrożenie strony to jest takie minimum – przy założeniu, że mamy już gotowy projekt graficzny.

Etap programowania to zwykle dla klienta czarna magia. Dzieje się coś dziwnego, z czego potem ma powstać strona. W czym klient może pomóc albo co może popsuć na tym etapie?

Chyba najlepiej jest, kiedy klient nie stara się pomóc… [śmiech]

To jest jak z cennikiem u mechanika: koszt naprawy, gdy klient ma swoje uwagi to 150% ceny standardowej, a gdy klient próbuje pomagać – 200%.

Z punktu widzenia klienta etap programowania może trwać dość długo, przez co długo trzeba czekać na efekty. Osobom stawiającym stronę klientom radziłbym zatem podzielić pracę na mniejsze etapy, żeby można było podglądać efekty stopniowo wcześniej. Zwłaszcza, jeśli mamy jakieś wątpliwości.

Proces wdrażania projektu warto podzielić na mniejsze etapy, żeby można było na bieżąco analizować efekty prac programisty

Z perspektywy klienta jako osoby nietechnicznej trudno jest ocenić, czy to wszystko jest zrobione tak, jak należy, niemniej pewne rzeczy można wychwycić. Radziłbym porównać projekt graficzny z efektem prac programisty. Widać wówczas, czy strona jest robiona schludnie, czy kroje pisma i odstępy są takie, jak powinny być, czy programista jest skrupulatny i dba o detale, czy nie ma odstępstw od tego, na co się umówiliśmy.

Warto także wejść do kokpitu WordPressa i sprawdzić, czy nie ma tam zainstalowanych zbyt wielu wtyczek. 90 wtyczek na prostej stronie to zdecydowanie za dużo. Prosta strona powinna ich mieć około 10, a najbardziej złożone – 30-40.

Zbliżamy się do końca, bo dochodzimy do wdrożenia. Na czym polega ten etap: klikamy „Publish” i już?

Ja mam opracowaną własną checklistę z 30 punktami do odhaczenia przed wydaniem strony klientowi i z 20 czynnościami do wykonania, gdy strona będzie już na serwerze. Dzięki temu mogę to robić nawet o 3:00 w nocy i o niczym nie zapomnę.

Jednym z takich elementów do sprawdzenia jest choćby to, czy strona korzysta z certyfikatu SSL, czyli ma tę charakterystyczną kłódeczkę w adresie.

Najłatwiej wdraża się nowe strony, które jeszcze nie istniały w sieci. Wtedy nie trzeba się martwić żadnymi przekierowaniami i nie ma migracji danych.

W przypadku strony z migracją może się zdarzyć wszystko – nawet przy migracji strony Małej Wielkiej Firmy, gdzie wszystko było przygotowane, nie udało się uniknąć niespodzianek i noc migracji trochę się przedłużyła. Wdrożenie to dość krytyczny proces i trudno wszystko przewidzieć, nawet jeśli zrobi się solidna analizę przedmigracyjną.

Swoją drogą, najlepiej jest robić migrację w nocy, choć nie wszyscy programiści są na tyle elastyczni, żeby tak pracować. Wbrew obiegowej opinii niektórzy z nas prowadzą normalne życie od 8:00 do 16:00.

Pytania od słuchaczy

Anna: Jak zaplanować stronę do bloga? Czy warto mieć stronę-wizytówkę i jaka ilość podstron jest optymalna?

Jeśli chodzi o pierwszą część pytania, to dotyczy ono szerokiego zagadnienia, bo na dobrą sprawę strona Małej Wielkiej Firmy to też jest blog, mimo że jest bardzo rozbudowana w stosunku do prostszych blogów.

Przede wszystkim trzeba się zastanowić, jak szeroki zakres funkcjonalny ma mieć ta strona. Czasem blog to również sklep albo podcast. Należy dobrze przepracować etap planowania, o którym rozmawialiśmy, zwracając uwagę na tzw. architekturę informacji: typy wpisów, ich charakterystykę, powiązania między nimi oraz ich umiejscowienie na blogu.

Przykład strony-wizytówki
Strona-wizytówka Macieja Lewińskiego świetnie spełnia swoją rolę: można się z niej dowiedzieć, kim jest Maciek, czym się zajmuje, jak wygląda i w jaki sposób się z nim skontaktować.

Natomiast co do strony-wizytówki, to przydaje się ona, jeśli zależy nam na przekazaniu konkretnych informacji, np. adresu e‑mail, numeru telefonu i krótkiego opisu zakresu naszych usług.

Jeżeli natomiast zależy nam na stworzeniu strony-wizytówki, która miałaby się jakoś pozycjonować, to na pewno powinna ona już mieć kilka-kilkanaście podstron. Dużo trudniej jest wypozycjonować stronę, która składa się z jednej czy dwóch podstron, z których jedna to landing page, a druga – polityka prywatności.

Lukas Flak: Jakie funkcjonalności można dodać do strony biura nieruchomości, żeby się wyróżnić? 

W przypadku istniejącej już strony zacząłbym od konsultacji z firmą SEO, żeby sprawdzić, jak wygląda widoczność witryny. W branży nieruchomości odpowiednie pozycjonowanie jest dość ważne, żeby klienci mogli trafiać do biura.

Warto też rozważyć optymalizację pod kątem wydajnościowym. Można sprawdzić, jak wygląda użyteczność strony z punktu widzenia zwykłego użytkownika. Formularz kontaktowy nie powinien na przykład być ukryty gdzieś na piętnastej podstronie, a poza tym można wypróbować inne formy kontaktu.

Szukając funkcjonalności na stronę, warto inspirować się rozwiązaniami stosowanymi w innych krajach

Ciekawym rozwiązaniem jest pop-up z informacją: „Zostaw numer – oddzwonimy.” Może się to przydać osobom zabieganym. Grupa docelowa biura nieruchomości to są osoby bardziej dojrzałe, mają często dzieci i nie mają czasu wypełniać formularzy na stronie.

Warto także inspirować się rozwiązaniami stosowanymi w tych samych branżach w innych krajach. W Wielkiej Brytanii niektóre biura nieruchomości stosują na swoich stronach udogodnienie w postaci wyświetlania przy danej lokalizacji informacji na temat szkół w okolicy. Z punktu widzenia rodziców to supersprawa.

Anna Dąbrowska: Czy warto dodawać możliwość rezerwacji online na stronie dla coacha?

Dobre pytanie, bo akurat mam swój udział w tworzeniu systemu do rezerwacji online Bookero, który oczywiście mogę polecić!

Taka funkcja jest zresztą oferowana przez wielu dostawców i przyznam, że jest ona bardzo przydatna, a do tego może pozytywnie wpływać na decyzje zakupowe naszych potencjalnych klientów. Gdy osoba rozważająca zapis na konsultacje zobaczy, że najbliższy wolny termin mamy w tym tygodniu, a na następny trzeba będzie czekać dwa miesiące, prędzej zdecyduje się na rezerwację.

Postępująca cyfryzacja, a ostatnio też pandemia sprawiają, że ludzie coraz częściej załatwiają różne sprawy bezkontaktowo, więc taka opcja bardzo się w to wpisuje.

Jedyne, co bym odradzał, to stosowanie wtyczki oferującej takie rozwiązanie. Lepiej skorzystać z gotowego narzędzia, choćby ze względu na RODO – ograniczamy wówczas ilość gromadzonych danych osobowych i delegujemy to zewnętrznemu usługodawcy.

Witold Wrotek: Jakimi narzędziami testować szybkość i bezpieczeństwo witryny na WordPressie?

Do testowania szybkości polecam dwa testy: PageSpeed Insights oraz GTmetrix.

W przypadku tego pierwszego trudno jest uzyskać bardzo dobry wynik, bo na naszych stronach jest coraz więcej skryptów analitycznych, z których nie możemy czasem zrezygnować i które samej strony aż tak bardzo nie obciążają, ale przez PageSpeed są uznawane za spowalniające. Zwykły filmik na YouTubie, jeśli nie jest zainstalowany z tzw. lazy loadem, czyli nie wczytuje się z opóźnieniem, potrafi skutecznie zabić dobry wynik na PageSpeed. Nie trzeba się więc przejmować wynikiem na poziomie 60-80 punktów, bo jest on w pełni zadowalający.

Wynik testu szybkości strony w granicach 60-80 punktów jest w pełni zadowalający

Jeśli chodzi o bezpieczeństwo stron, polecam zawsze zrobić na koniec code review. Są też narzędzia do analizy kodów, z których jednak ja nie korzystam., ponieważ wolę skupić się na pogłębianiu wiedzy w zakresie bezpieczeństwa WordPressa.

Warto także sięgnąć po narzędzie WPScan, które skanuje WordPressa pod kątem ewentualnych podatności, oraz bazę podatności wtyczek WPScan WordPress Vulnerability Database.

Głównym problemem są właśnie komercyjne motywy i wtyczki. Jeśli popularna wtyczka wykazuje jakąś podatność, osoby, które to obserwują, mogą to łatwo wykorzystać i np. napisać bota, który zaatakuje milion stron, z czego na 100 tysięcy pewnie uda się włamać.

Autorskie motywy są dużo trudniejsze do zhackowania, bo atakujący nie wiedzą, co się w nich znajduje.

Na stronie zostały wykorzystane linki afiliacyjne. Jeżeli wejdziesz przez nie na stronę sprzedawcy i dokonasz zakupu, sprzedawca podzieli się ze mną częścią swojej marży (nie wpływa to na twoją cenę). Wymieniam wyłącznie te produkty i usługi, z których rzeczywiście korzystam i jestem z nich zadowolony.