Nie możesz się zmobilizować do pracy nad dużym projektem? Poznaj świetną metodę, która pozwoli ci ruszyć z miejsca

Jak zmobilizować się do pracy nad dużym projektem? Być może chcesz napisać książkę, otworzyć sklep internetowy, stworzyć kurs online albo zrobić jeszcze coś innego, co wymaga od ciebie sporego nakładu pracy i mnóstwa czasu.

Takie duże projekty są męczące, zanim jeszcze porządnie się za nie zabierzemy. Już samo myślenie o ogromie pracy, który nas czeka, skutecznie odbiera nam energię!

Jedni czekają na natchnienie, które czasem przychodzi, ale częściej – nie. Inni motywują się karami i nagrodami. Jeszcze inni muszą mieć nad sobą kogoś, kto będzie ich ciągle szturchał i gnał do roboty. Ale jest też zupełnie inny sposób – o niebo lepszy. I właśnie o nim dziś opowiem.

Linki do osób i firm wymienionych
w tym odcinku podcastu

Prezent dla słuchaczy

Jak wyrabiać nowe nawyki
Jak wyrabiać nowe nawyki? Dołącz do Klubu MWF i pobierz PDF, który ci w tym pomoże Chcę to 

3 rzeczy do zrobienia po wysłuchaniu tego podcastu

  1. Zamiast wyznaczać sobie cel na dany dzień, wyznacz sobie czas na pracę nad projektem.
  2. Kończąc swój dzień pracy, zostaw sobie na kolejny poranek jakąś prostą czynność do wykonania.
  3. Rozpoczynając nowy dzień, wykonaj tę czynność – dzięki temu łatwiej ponownie wdrożysz się w pracę nad projektem.

Podcast w wersji wideo

Aby używać odtwarzaczy multimedialnych, musisz wyrazić zgodę na użycie plików cookies usług odtwarzaczy
Ok, zgadzam się

Tych odcinków też warto posłuchać

Podcast do czytania

Z tego wpisu dowiesz się:

Dlaczego trudno zmobilizować się do pracy nad dużym projektem?

Czasem, gdy mamy przed sobą taką „kobyłę”, nie wiemy, od czego zacząć. Przerasta nas to i przytłacza, a w konsekwencji odwlekamy wykonanie tego zadania.

Marnujemy czas, szukając rozmaitych wymówek. Godzinami przesiadujemy w social mediach albo co minutę odświeżamy skrzynkę mailową, bo a nuż wpadnie na nią jakaś superpilna wiadomość, na którą trzeba będzie natychmiast odpowiedzieć.

Nawet jeśli nie zaczęliśmy jeszcze pracy nad projektem, mamy poczucie otwartej pętli i wiemy, że czeka nas dużo pracy

W efekcie pojawiają się wyrzuty sumienia. Mamy poczucie otwartej pętli. Nawet jeśli nie zabraliśmy się jeszcze do pracy, to sama świadomość, że wisi nad nami jakiś większy projekt, sprawia, że mamy wrażenie, że już go robimy, choć prace w ogóle nie posuwają się do przodu.

Są dwa możliwe rozwiązania.

Jeżeli jest to projekt realizowany dla klienta, często zostawiamy go na ostatnią chwilę, a potem zarywamy noce i ostatecznie oddajemy zlecenie gorszej jakości, niż gdybyśmy pracowali nad nim systematycznie.

Druga opcja jest jeszcze mniej różowa. Jeśli jest to projekt, który chcemy zrobić dla siebie – może to być np. stworzenie kursu online – to istnieje ryzyko, że nie przezwyciężymy odwlekania w nieskończoność i ten projekt nigdy nie powstanie.

Znany sposób na mobilizowanie się do działania…

Oczywiście, istnieją różne sposoby na radzenie sobie z takim zastojem.

Jednym z najpopularniejszych jest podział zadania na mniejsze etapy – w myśl zasady: „Jak zjeść słonia? Po kawałku!”

Niestety, już sam taki podział może być dość dużym przedsięwzięciem, zwłaszcza jeśli projekt jest naprawdę sporych rozmiarów.

Sam podział projektu na mniejsze części jest już dużym wyzwaniem

Zwykle jest też tak, że projekt składa się z dłuższych i krótszych etapów, przez co trudno rozłożyć to jakoś bardziej równomiernie.

Poza tym, niektóre etapy są dla nas łatwiejsze, inne są większym wyzwaniem. Jeśli dojdziemy do tego trudniejszego fragmentu, istnieje ryzyko, że utkniemy na amen.

…i taki, który w moim przypadku sprawdził się świetnie

Świetny sposób na pracę nad dużymi projektami zdradził mi Maciej Susała, jeden ze słuchaczy MWF, który wypracował tę metodę, gdy trenował jeździectwo.

Swego czasu postawił przed sobą duży cel: skakanie metrowych przeszkód. Podzielił ten projekt na kolejne etapy: nauka siedzenia na koniu, nauka kierowania koniem w jego najwolniejszym chodzie – stępie, nauka kłusowania, nauka półsiadu, czyli pozycji w siodle odciążającej grzbiet konia, nauka galopu, małych skoków i stopniowe podnoszenie przeszkody aż do osiągnięcia docelowego 1 metra.

Na każdym treningu Maciej starał się zrobić coś więcej niż poprzednio, żeby mieć poczucie, że idzie do przodu.

Początki były naprawdę obiecujące. Siedzenie na koniu i jazdę w stępie opanował praktycznie na pierwszej lekcji. Kiedy jednak doszło do kłusu i galopu, jeździec utknął – i to na kilka tygodni. Strasznie go to frustrowało, bo pojawiały się myśli, że skoro nie potrafi opanować podstaw, nie może nawet myśleć o skokach. Koń wyczuwał napięcie jeźdźca, jeździec stracił przyjemność z jazdy i w efekcie na pewien czas zupełnie zrezygnował z treningów.

Wrócił do nich jednak po otrzymaniu rady od znajomej. Chodziło o to, żeby zmienić podejście do treningów. Zamiast skupiać się na celach, Maciej miał się starać regularnie jeździć. Okazało się, że każda godzina spędzona w siodle daje efekty: poprawia równowagę, wzmacnia mięśnie ud i zwiększa obycie z końmi. Nie był to więc czas zmarnowany.

Maciejowi wróciła przyjemność z jazdy, a wyniki zaczęły pojawiać się same, bo wszystkie drobiazgi wymagającego żmudnego przepracowania bardzo przydały się później przy skokach.

Zamiast wyznaczać sobie zadania, wyznacz sobie czas pracy nad danym projektem

Ostatecznie od wznowienia treningów do osiągnięcia celu minęło niecałe pół roku, co jest naprawdę świetnym wynikiem, bo niektórzy nawet po roku nauki nie potrafią poprawnie zagalopować.

Podsumowując: zamiast wyznaczać sobie zadania na dany dzień, wyznacz sobie pracę nad danym projektem przez określoną ilość czasu, np. przez godzinę – bez względu na to, co przez ten czas zrobisz. Nawet jeśli wykorzystasz ten moment wyłącznie na planowanie, nie będzie go można uznać za stracony.

Maciej wykorzystuje tę metodę również w biznesie. Ja też zacząłem ją stosować. Przydaje mi się bardzo przy pisaniu książki o podcastach, o której możesz się więcej dowiedzieć, zapisując się na mailing.

Maciej zdradził mi jeszcze jedną praktyczną wskazówkę. Tym razem dotyczy ona tego, jak zabrać się do pracy danego dnia.

Co ciekawe, sekret tkwi nie w tym, jak zaczniesz pracę rano, ale jak zakończysz ją poprzedniego dnia. Wystarczy zostawić sobie na następny dzień do wykonania jakieś drobne, proste zadanie – niech to będzie wstawienie średnika w 467. linijce tekstu – od którego trzeba będzie zacząć kolejny poranek.

Sztuczka polega na tym, że żeby wykonać tę drobną czynność, trzeba włączyć laptop, przygotować środowisko pracy, otworzyć dokument i potrzebne programy… a po wykonaniu tego pierwszego kroku, nie będzie już problemu z kontynuowaniem pracy.

Na stronie zostały wykorzystane linki afiliacyjne. Jeżeli wejdziesz przez nie na stronę sprzedawcy i dokonasz zakupu, sprzedawca podzieli się ze mną częścią swojej marży (nie wpływa to na twoją cenę). Wymieniam wyłącznie te produkty i usługi, z których rzeczywiście korzystam i jestem z nich zadowolony.