Własny biznes – jak to jest? To może cię zaskoczyć,
gdy otworzysz firmę i zostaniesz przedsiębiorcą
Są tacy, którzy zakładają własną firmę w nadziei, że będą mieć wreszcie pełną kontrolę nad swoim życiem, więcej wolnego czasu i dużo pieniędzy.
Czy naprawdę tak to wygląda?
Gdy wpiszesz w internecie #własnafirma, zobaczysz uśmiechniętych ludzi, którzy zamieniają pasję w biznes. Radosne nowiny o pozyskaniu nowych klientów. Propozycje doradztwa i finansowania. Śmiałe cele i podnoszenie poprzeczki.
Można dojść do wniosku, że życie przedsiębiorcy toczy się od sukcesu do sukcesu.
W tym odcinku rozmawiamy o tym, na ile wasze oczekiwania wobec własnej firmy rozminęły się z rzeczywistością. Co was zaskoczyło na minus i na plus. Które wyobrażenia o przedsiębiorcach są prawdą, a które mitem.
Prezent dla słuchaczy
Podcast w wersji wideo
Tych odcinków też warto posłuchać
- MWF 163: Badanie rynku
- MWF 101: Minimum Viable Audience
- MWF 215: Jak robić ankiety – Janina Bąk
- MWF 232: Eksperymenty i prototypy – Kaśka Żbikowska
Podcast do czytania
Z jakimi oczekiwaniami wchodziłaś we własny biznes? Co okazało się odmienne od tych oczekiwań?
Justyna: Jestem dietetykiem i prowadzę bloga owsiana.pl. Biznes od zawsze kojarzył mi się z bardzo dużym nakładem pracy, właściwie 24 godziny na dobę. Myślałam więc, że jest równoznaczny z kompletnym brakiem czasu dla siebie. Kiedy w końcu postanowiłam założyć własną działalność gospodarczą, okazało się, że pracując online, nie potrzebuję żadnej inwestycji poza komputerem, którego używam do pracy. Jeżeli od czasu do czasu potrzebuję jakiejś usługi, mogę skorzystać ze współpracy z freelancerem, w związku z czym tak naprawdę muszę zapłacić ZUS i nie ponoszę aż takich dużych kosztów.
Mój biznes opiera się też w sporej części na dochodzie pasywnym. Około 80% moich dochodów stanowią produkty elektroniczne, które tworzę raz i później na nich zarabiam. Są to między innymi diety online oraz e-booki z przepisami.
Większość dietetyków zakłada własny gabinet, co wiąże się z kosztami oraz ogromnym ryzykiem. Mnie pomysł na własną działalność przyszedł przez przypadek i teraz, po roku prowadzenia działalności, jestem zaskoczona, że nie muszę pracować 7 dni w tygodniu. Pracuję maksymalnie kilka godzin dziennie, bardzo często biorę urlop. Najbardziej zaskoczyło mnie, że rzeczywiście można mieć sporo wolnego i nie trzeba pracować aż tyle, ile mogłoby się wydawać.
Czym zajmowałaś się wcześniej?
Swoją działalność otworzyłam zaraz po skończeniu licencjatu. Wcześniej pracowałam w zwyczajnych miejscach: smażyłam burgery, pracowałam w parku rozrywki, w sklepie z ubraniami. Moja ostatnia praca tak mnie irytowała, że rzuciłam ją z dnia na dzień, mimo że nie miałam odpowiedniej poduszki finansowej.
Stwierdziłam, że otworzę biznes online. Brzmi to śmiesznie, ale już w tamtej chwili miałam klientów na diety, więc wiedziałam, że będę w stanie się utrzymać. Dopiero później zainspirowałam się internetowymi twórcami i pomyślałam, że stworzę własnego e‑booka. Jakimś cudem okazał się sukcesem. Miałam po prostu dużo szczęścia, ale też nie stało się to przypadkowo. Mojego bloga prowadziłam już od 4 lat. Dzięki temu miałam sporą grupę odbiorców, której mogłam sprzedać ten produkt.
Czy coś we własnym biznesie zaskoczyło cię negatywnie?
Bardzo dużo sytuacji stresowych. Staram się sobie z tym radzić, ale najwięcej stresu odczuwam, kiedy wprowadzam nowe produkty. Zaskoczyło mnie też, że firmy nie płacą faktur w terminie lub w ogóle. Na całe szczęście mam odłożone jakieś pieniądze, dzięki którym mogę się utrzymać, ale gdybym bazowała na takich współpracach, byłabym niemiło zaskoczona.
Rzeczywiście, jest to bardzo przykra sytuacja. Z pewnością inaczej wygląda to w momencie, gdy biznes opiera się na sprzedaży produktów konsumentom. Zazwyczaj płacą oni albo natychmiast przy zakupie, albo z góry, co znacznie ułatwia życie przedsiębiorcy.
Posłuchajmy teraz o doświadczeniu drugiego słuchacza.
Weronika: Miałam kiedyś firmę eventową, która zajmowała się organizacją i obsługą imprez sportowych. Jeszcze przed tym hobbystycznie prowadziłam portal sportowy. Wiele osób z tego środowiska prosiło mnie, aby im pomóc, na przykład pisać teksty na stronę ich organizacji. Te głosy zachęciły mnie do założenia firmy świadczącej takie usługi.
Co w prowadzeniu firmy cię zdziwiło?
Ogromnym zaskoczeniem było dla mnie, że kiedy pojawiłam się na rynku już jako przedsiębiorca i wystawiałam faktury, ilość chętnych na moje usługi drastycznie zmalała. Do tej pory działaliśmy na zasadzie barteru. Potem zaś okazało się, że organizatorzy imprez nie byli skorzy płacić za podobną pomoc. Co więcej, życzyliśmy sobie w zasadzie śmiesznych pieniędzy, jednak i one nie były akceptowane. Nasi klienci woleli, kiedy pomagaliśmy im za uśmiech i miłe słowo. W związku z tym firma powoli umierała śmiercią naturalną, aż zdecydowałam się ją zamknąć.
Zamknięcie własnej działalności gospodarczej to akt dużej odwagi. Kiedy rzeczywistość okazuje się odmienna od naszych początkowych oczekiwań, często jest nam trudno wycofać się z planów. Przedsiębiorca, który podejmuje taką decyzję, wykazuje się wysoką odpornością psychiczną.
Czas na Alberta – w jaki sposób życie zweryfikowało twoje oczekiwania?
Albert: Swoją działalność otworzyłem półtora roku temu, w styczniu 2018. Zajmuję się wsparciem oraz doradzaniem plantatorom owoców jagodowych. Pomagam im, żeby owoce, które produkują, były smaczne.
Rozbieżności pomiędzy moimi początkowymi oczekiwaniami a realiami są ogromne. Nie mam czasu na wakacje, często brakuje mi go nawet dla własnej rodziny. Klienci oczekują, że będę z nimi w kontakcie 24 godziny na dobę. Wymagają dojazdu do nich w każdej chwili, kiedy tylko mają problem. Oprócz tego muszę zajmować się typowym prowadzeniem firmy: rachunkowością, księgowością, przelewami. Spodziewałem się, że będzie to o wiele prostsze. W rzeczywistości jestem zmuszony wygospodarować na takie czynności bardzo dużo czasu.
Jak organizujesz ten potrzebny czas?
Organizacja czasu była dla mnie ogromnym problemem. Trochę pomógł mi program Nozbe. Niezwykle przydatny okazał się dla mnie także mastermind na 10. urodzinach Małej Wielkiej Firmy.
Aby zarobić na wszystkie potrzeby związane z prowadzeniem firmy, muszę bardzo ciężko pracować. Moja praca jest typowo sezonowa. Zdawałem sobie z tego sprawę od samego początku, jednak nie spodziewałem się aż takiej skali problemu. W maju nie jestem w stanie odebrać ponad stu połączeń, a w listopadzie nie dzwoni do mnie nikt.
Czy zaskoczyło cię coś jeszcze?
Prowadzę małą, jednoosobową działalność, co wiąże się przede wszystkim z budowaniem marki osobistej. Wcześniej nie sądziłem nawet, że jest ona tak ważna. Odgrywa kluczową rolę, szczególnie w tak wąskiej branży jak ogrodnictwo. Nie da się prowadzić biznesu, nie będąc na spotkaniach branżowych, na szkoleniach. Mimo że od zawsze jeździłem na różne eventy branżowe, zaskoczyło mnie, jak istotne jest uczestnictwo w takich wydarzeniach.
A jakie były plusy i minusu prowadzenia działalności gospodarczej u Pawła?
Paweł: W przeszłości przez 2 lata prowadziłem firmę. Uciekłem z etatu, założyłem własną działalność i miałem nadzieję na sukces. Otworzyłem firmę o nazwie Dom Aloesu i stwierdziłem, że będę sprowadzał produkty aloesowe ze Stanów. Miało być wspaniale i, co ciekawe, na początku tak było.
Co było dla ciebie zaskoczeniem?
Równolegle pracowałem na etacie i rozwijałem swój biznes. Moim pierwszym zaskoczeniem okazało się, że nie wszyscy wokół podzielają mój zapał do pracy. Niestety, do sukcesu potrzebna jest ciężka praca całej grupy. Tym sposobem dochody w wysokości kilkunastu tysięcy złotych w przeciągu jednego miesiąca spadły niemal do zera.
Jak sobie z tym poradziłeś?
Musiałem coś zrobić, aby zarobić na przeżycie. Nie miałem żadnej poduszki finansowej, więc ponownie wróciłem na etat.
Czego nauczył cię epizod z prowadzeniem własnej firmy?
Wyciągnąłem piękną lekcję z tego okresu. Wcześniej spędziłem około 12 lat w branży IT, gdzie mało kto zaprząta sobie głowę takimi pojęciami jak marketing czy sprzedaż. Okazało się, że doświadczenie, które wyniosłem z prowadzenia własnego biznesu, w pracy na etacie dało mi niesamowite możliwości w porównaniu z konkurencją startującą na to samo stanowisko.
Czy zestaw takich cech jest rzadki w twojej branży?
Tak, to jest unikalne. Poszerzam swój zespół i za chwilę rozpoczynam rekrutację. Naprawdę ciężko jest znaleźć kogoś o podobnych kompetencjach. Każdemu pracującemu na etacie polecałbym spróbować swoich sił w biznesie. Lekcje, które z tego procesu wyciągniemy, są bezcenne.
Czy odkryłeś coś jeszcze?
Tak, mianowicie nie każdy biznes jest dla każdego. To bardzo istotne, ponieważ możliwości biznesowych na rynku jest ogrom. Kilka lat temu zrobiłem sobie test, który się nazywa Dynamika Bogactwa. Pozwala odkryć, w co powinniśmy inwestować swój czas. Rezultat był dla mnie bardzo szokujący. Według niego zupełnie nie nadawałem się do biznesu, który wcześniej prowadziłem. Gdybym zrobił ten test przed podjęciem decyzji o założeniu własnej działalności, wiedziałbym, że nie powinienem był zaczynać takiego biznesu. Trzeba znać siebie, żeby podejmować świadome i dobre decyzje.
Jak powiedział Paweł, poznanie samego siebie potrafi bardzo wiele zmienić. Każde badanie oparty na badaniach psychologicznych, np. test Gallupa, pomaga poznać siebie, podjąć lepsze decyzje i uniknąć różnego rodzaju rozczarowań.
Na koniec posłuchajmy jeszcze, na co Kamil sugeruje zwrócić uwagę podczas zakładania biznesu.
Kamil: Myśląc o założeniu własnego biznesu, na pewno warto mieć jakąś poduszkę finansową. Pomoże nam na samym początku, zwłaszcza jeśli startujemy z jakimś nowym pomysłem. W przeszłości rzuciłem etat w branży IT. Założyliśmy z kolegą firmę, mieliśmy sprzedawać oprogramowanie jako partner w branży farmaceutycznej.
Jakie trudności napotkaliście?
Okazało się, że jest to bardzo ciężka i specyficzna branża. Według założenia po pierwszym miesiącu mieliśmy sprzedać co najmniej 10 produktów. W rzeczywistości sprzedanie czegokolwiek graniczyło z cudem.
Skąd akurat takie założenie? Czy wynikały z obserwacji rynku?
Nie, były to bardziej nasze pobożne życzenia. Po prostu potrzebowaliśmy takiej sprzedaży, aby móc się utrzymać.
Czy popełniliście jeszcze jakieś błędy?
Już na samym początku wynajęliśmy biuro, co naraziło nas na niepotrzebne koszty. Co więcej, wraz ze wspólnikiem kompletnie porzuciliśmy pracę na etacie, aby zająć się nowym pomysłem. Zaczęliśmy szukać różnych innych możliwości, żeby móc utrzymać firmę. Pisaliśmy aplikacje, szukaliśmy zleceń pobocznych, co tak naprawdę było rozdrabnianiem się.
Co jest według ciebie największą wadą bycia przedsiębiorcą?
Ponieważ byliśmy na początku malutką firmą, dosłownie wszystkim musieliśmy zajmować się sami. To jedna z większych wad, gdy prowadzisz własną działalność. Bardzo dużo pracowaliśmy, od 12 do 13 godzin dziennie. Obowiązków było mnóstwo. Wszystko to zabiera bardzo dużo czasu, dopóki nie zarabiasz wystarczająco dużo, aby móc zatrudnić nowe osoby. Dopiero wtedy zespół może cię nieco odciążyć.
W tych słowach jest wiele prawdy. Warto wziąć pod uwagę, że kiedy firma się rozwija, potrzebujemy wykonywać wiele różnych czynności. Z kolei kiedy firma rośnie, z czasem odchodzimy od nich coraz bardziej w kierunku zarządzania, rozwijania biznesu.
Jeżeli myślisz o założeniu firmy, poszukaj ludzi, którzy mają doświadczenie w tej dziedzinie. Porozmawiaj z nimi i dowiedz się, jak to naprawdę wygląda. Zwróć uwagę, co zajmuje przedsiębiorcy najwięcej czasu, czy jego założenia odnośnie firmy zmieniły się w kolejnych latach. Zazwyczaj krążymy wokół pierwotnego pomysłu i próbujemy nowych, przekształcając zakres działalności.