Zarobił 600 tysięcy złotych z reklam
na YouTube – jak tego dokonał?

Jak zarabiać na reklamach na YouTubie? Jakie filmy publikować, żeby zapewnić sobie przyzwoity dochód pasywny? To pytania, które zadaje sobie większość twórców treści na YouTube. Nagrywanie filmów jest, owszem, przyjemne, ale miło byłoby także na tej przyjemności zarabiać.

Okazuje się, że zarabianie na YouTubie jest prostsze, niż mogłoby się wydawać. Pod warunkiem oczywiście, że będziemy tworzyć nagrania spełniające kilka podstawowych warunków, a potem postępować tak, żeby nasze wideo zyskały sympatię algorytmów YouTube’a.

Mój dzisiejszy gość rozbił bank bardzo nieskomplikowanym filmem trwającym 10 godzin, podczas których na dodatek nie pada ani jedno słowo. Wygrał pomysłem i odpowiednio dobraną niszą.

Postanowiłem wyciągnąć od niego jak najwięcej informacji na temat tego, jak osiągnąć taki sukces. Tym bardziej, że mój rozmówca jest przekonany, że każdy może pójść w jego ślady i zacząć zarabiać na Youtube. Możesz nie znać jego twarzy, bo nie jest youtuberem, który występuje w reklamach. Za to reklamy bardzo chętnie występują w jego filmach na YouTubie! Panie i panowie – Paweł Wojciechowski.

Linki do osób i firm wymienionych w tym
odcinku podcastu

Prezent dla słuchaczy

Zanim dodasz film na YouTube czyli jak publikować nagrania, by później mieć możliwość zarabiania na YouTube
10 tricków, które warto poznać, zanim dodasz film na YouTube. Zapisz się do Klubu MWF i pobierz ściągę Chcę to 

3 rzeczy do zrobienia po wysłuchaniu tego podcastu

  1. Aby zacząć zarabiać na YouTube, musisz znaleźć niszę, a najlepiej nagrać film, który będzie evergreenem. Zastanów się, czego ludzie szukają na YouTubie, pomyśl, czego szukasz ty albo twoi znajomi. Przeglądaj filmy i pozwól się prowadzić YouTube’owi, bo on sam podsuwa czasem bardzo ciekawe i niewykorzystane tematy.
  2. Zadbaj o to, żeby twój film spodobał się algorytmom. Nagranie nie może być zbyt krótkie, tytuł i opis muszą być adekwatne do treści, a słowa kluczowe odpowiednio dobrane. Na początku warto stawiać na tak zwany długi ogon, czyli szukać tematów adresowanych do węższych grup, zamiast rzucać się na te najbardziej oblegane.
  3. Nie nastawiaj się na virale. Zamiast liczyć, że twój film na YouTube się poniesie i w kilka dni zdobędzie miliony odsłon i tysiące subskrybentów, skup się na budowaniu spójnego kanału z filmami, które rozwiązują realne, choć niekoniecznie bardzo trudne problemy. Jeśli masz kilkaset filmów, z których każdy codziennie przynosi złotówkę z reklam, to – jak myślisz – ile zarobisz w miesiąc?

Podcast w wersji wideo

Aby używać odtwarzaczy multimedialnych, musisz wyrazić zgodę na użycie plików cookies usług odtwarzaczy
Ok, zgadzam się

Tych odcinków też warto posłuchać

Podcast do czytania

W tym wpisie przeczytasz

W jaki sposób suszarka zarobiła na YouTube 45 tysięcy złotych?

Marek Jankowski: Wiem, że inwestujesz na giełdzie i w nieruchomości, ale podobno najlepszą inwestycją w twoim życiu była… suszarka do włosów. Jak to możliwe?

Paweł Wojciechowski: Rzeczywiście, interesowałem się giełdą i nieruchomościami, jednak te inwestycje są dość ryzykowne.

Z suszarką sprawa jest dość ciekawa. Sam dla siebie jej nigdy jakoś nie potrzebowałem, ale przydała mi się, gdy pewnego razu szukałem sposobu na zarabianie na YouTube. Wymyśliłem sobie bowiem, że zrobię film z nagranym dyktafonem szumem suszarki mojej ówczesnej dziewczyny, a dzisiaj żony. Miał z tego powstać tak zwany biały szum potrzebny do uśpienia noworodka.

To była zwykła suszarka za 40 złotych, a film z jej udziałem przyniósł mi do dzisiaj 45 tysięcy złotych zwrotu!

Wow!

To zdecydowanie najlepsza inwestycja pod względem procentowego zwrotu w moim życiu.

Widać na tym przykładzie, jak fajnie można zarabiać na prostych filmach na YouTubie.

Jeden z najlepszych filmów na moim kanale Lulanko to szum morza. Tutaj oczywiście trzeba było się bardziej poświęcić – pojechać do tego zimnego Kołobrzegu i nagrać szum fal – ale za to ten film przyniósł mi aż 130 tysięcy złotych. Dziś miesięcznie zarabia ok. 6,5-7 tysięcy złotych.

Jak tworzyć nagrania, które będą przez lata zarabiały na reklamach na YouTube?

Od października 2014 roku zarobiłeś z reklam na YouTubie ponad 600 tysięcy złotych. Co więcej, to nie są przychody liniowe, tylko takie, które rosną coraz szybciej. Poza tym, ty nie zarabiasz tylko na reklamach, bo twoje filmy na YouTubie przyciągają też klientów do twojego sklepu. W efekcie YouTube daje ci pieniądze ze to, że reklamujesz na nim swój biznes! To już w ogóle szaleństwo. Wróćmy jednak do tego zarabiania na YouTubie: od czego zależy to, że ty jesteś w stanie wykręcać z tego wielotysięczne przychody, a inni nie?

Moim zdaniem każdy mógłby w ten sposób zarabiać. To nie jest tak, że ja mam w tym kierunku jakieś wybitne zdolności.

Od około 12 lat staram się robić biznes w internecie. Bardzo dobrze radzę sobie w handlu, gorzej mi idzie z blogowaniem. Przekuwanie treści na blogu czy stronach internetowych na pieniądze szło mi dość opornie – do dziś zarabiam na tym jakieś marne 2-3 tysiące rocznie. Uważam, że na YouTubie jest to znacznie łatwiejsze. Trzeba tylko wiedzieć, jak to robić i jak działa sam YouTube.

Najlepsza rada, jaką mógłbym dać osobie chcącej pójść w moje ślady, jest taka, żeby tworzyć content evergreen, czyli treści, które będą wiecznie żywe i aktualne.

Na YouTube pod względem potencjału reklamowego najlepiej sprawdza się content evergreen, czyli treści, które będą zawsze aktualne

Tak jak ten dźwięk suszarki czy szum morza – takie filmy mogą generować dla mnie pieniądze przez lata.

Wykres dla przeciętnego filmu na YouTube wygląda tak, że najpierw mamy szczyt, który z czasem zaczyna się obniżać, a po krótkim czasie nagranie może nawet całkiem umrzeć.

W przypadku contentu evergreen wykres cały czas rośnie – im dłużej film jest na kanale, tym więcej zarabia.

Załóżmy, że chcesz prowadzić kanał sportowy i komentować walki bokserskie. Prawdopodobnie ludzie będą nimi zainteresowani trochę przed walką i chwilę po niej. Tymczasem jest na przykład taki kanał Trzynasta Runda, którego właściciel omawia legendarne walki z Muhammadem Alim czy Tysonem i ta treść może być oglądana zarówno dzisiaj, jak i za pięć lat.

Daj nam więcej tych dobrych wskazówek!

Kolejna rzecz to jest język. Nie ograniczajmy się tylko do polskiego. Zwykle jak chcemy zarabiać więcej, to jedziemy za granicę. Na YouTubie jest podobnie – „wyjedźmy” z naszym kanałem na rynki zagraniczne!

Zarobki z polskich reklam są przeważnie dużo mniejsze niż zarobki z contentu dla widowni niemieckiej czy amerykańskiej.

Takie proste filmy jak moje można dość łatwo przełożyć na inny język i zamieścić w tym innym języku na YouTubie. Możemy do tego zatrudnić tłumacza, od biedy może też być Tłumacz Google.

Na moim kanale filmy po niemiecku, szwedzku, niderlandzku czy angielsku przynoszą bardzo dobre pieniądze z reklam. Te zarobki są trzy-, a nawet czterokrotnie wyższe niż zarobki polskich filmów. Wniosek? Możesz mieć cztery razy mniej wyświetleń, a zarobisz tyle samo!

Warto rozważyć też publikację w hindi czy po rosyjsku, bo dużo osób włada tymi językami i mogą nam znacząco podbić wizyty, choć mają mniejszy CPM (cost per mille), czyli płatność za liczbę wyświetleń reklam.

Trzeci element to dobra branża, bo wiadomo, że w każdej zarobki są inne. Decydując się na publikowanie filmów, które mają zarabiać na reklamach, zastanówmy się nie tylko, do kogo chcemy dotrzeć, ale także kto będzie chciał zamieszczać tam reklamy i nam za to płacić.

Podejrzewam, że u ciebie jest dobry CPM, bo kierujesz swoje treści do przedsiębiorców, a sektor finansowy płaci niezłe pieniądze.

Warto także sprawdzać słowa kluczowe, bo za jedno możemy dostać więcej pieniędzy niż za inne. Polecam do tego darmowe narzędzie Google Keyword Planner.

Istotny jest też czas trwania filmu. W dłuższych nagraniach możemy wbić po prostu więcej reklam.

Co ciekawe, w moich szumach, choć są to bardzo długie filmy, mogę umieszczać reklamy tylko na początku albo na końcu. Przyczyna jest prosta: jak ktoś chce w ten sposób uśpić dziecko, to nie może nagle w trakcie nagrania wyskoczyć reklama kredytu. Podobnie jest z nagraniami z muzyką relaksacyjną.

Wymyśliłem więc kanał z piosenkami dla dzieci i tutaj już tego problemu nie było, bo co 3-4 utwory mogłem wrzucić jakąś reklamę.

Nie powiedziałeś nic na temat wartości merytorycznej filmu. Czy mam przez to rozumieć, że zawartość nie ma znaczenia?

Ma bardzo duże znaczenie. Film na YouTube musi być pomocny, a nie jedynie zachęcać do kliknięcia jakimś clickbaitowym tytułem. Co więcej, jeśli tytuł będzie mylący i odbiorcy nie będą znajdować w filmie tego, czego szukają, YouTube będzie ucinał zasięgi.

YouTube promuje filmy, które mają długi watch time, czyli na dłużej zatrzymują przy sobie widzów. To z kolei jest możliwe tylko wtedy, kiedy damy widzom wartość.

Nie warto ograniczać się tylko do języka polskiego. Najlepiej wyjść z filmami do widzów z zagranicy, bo tam zarobki z reklam są znacznie większe

Dla mnie świetną sprawą jest fakt, że moje filmy z mojego kanału oprócz tego, że zarabiają, to jeszcze pomagają ludziom. Bardzo cieszą mnie na przykład komentarze widzów na naszym kanale z muzykoterapią, w których niektóre osoby piszą, że nasze utwory pomogły im w walce z depresją.

Zauważyłem, że nie za duże znaczenie mają lajki. Na kanale Śpiewające Brzdące jest na przykład taka piosenka o lisku. Ona ma 111 milionów wyświetleń, natomiast około 60% ocen tego filmu to są oceny negatywne. Nie wiem, skąd się biorą te łapki w dół, choć przy piosenkach jest to dość powszechne zjawisko, mimo że content jest naprawdę fajny.

Przyjrzyjmy się więc mojemu kanałowi na YouTube. Tworzę treści evergreen, nie tłumaczę ich wprawdzie na obce języki, bo nie widzę dla tego szczególnego uzasadnienia w moim przypadku, ale za to branża ma spory potencjał finansowy i filmy trwają około godziny – więc jak na YouTube dość długo. Miesięcznie zarabiam jednak z tego kilkaset złotych. Co robię nie tak?

Przede wszystkim kierujesz treści tylko do publiczności z Polski, więc te zarobki automatycznie są mniejsze. Poza tym masz dopiero około 1,5 miliona wyświetleń – to nie jest zbyt dużo nawet przy dobrym CPM.

Twój content jest świetny na podcast, ale na YouTubie musiałoby to być bardziej rozrywkowe. Twoje treści są wymagające, trzeba przy nich trochę myśleć, zastanowić się, więc trudno uderzyć z nimi do bardzo szerokiego grona odbiorców.

Moim zdaniem kanał Małej Wielkiej Firmy jest świetny do promocji siebie i budowania marki osobistej.

Jeśli chciałbyś zarabiać na YouTube, powinieneś się nieco bardziej otworzyć i na przykład przejść się z kamerą i mikrofonem po fabrykach i pokazać, jak produkowane są różne rzeczy.

Ja na moich kanałach też nie mam jakichś szalonych wyświetleń. Na kanale Lulanko jest około 160 milionów, a to nie jest dużo przy topowych youtuberach, którzy idą w miliardy. Z drugiej strony, CPM utrzymuje się na wysokim poziomie, czasem za 1000 wyświetleń dostaję 10 dolarów, podczas gdy czołowi youtuberzy tworzący słabiej płatny content rozrywkowy mają zaledwie po pół dolara.

Skąd czerpać wiedzę na temat budowy kanału na YouTube?

Skąd czerpiesz swoją wiedzę na temat publikowania filmów? Uczestniczyłeś w jakichś szkoleniach czy doszedłeś do tego sam?

Dochodziłem do tego latami.

Prowadzę też inne biznesy, działam sprawnie w e-commerce, a YouTube był dla mnie taką odskocznią. Chłonąłem tę wiedzę, bo wiedziałem, że przyda mi się też w innym biznesie, czyli w produkcji i internetowej sprzedaży kosmetyków.

Pierwsze filmy zrobiłem z czystej ciekawości, chciałem wiedzieć, jak to załapie. Jakoś to wyszło, zaczęło mnie to kręcić.

Nie robię tego oczywiście z pasji, bo wyszedłbym na dewianta, który biega po domu z dyktafonem i nagrywa sprzęty AGD! Chciałem po prostu zrobić coś innego niż praca po 10-12 godzin nad Noble Lashes.

Szkolenie nie jest tu najlepszym rozwiązaniem, bo algorytm ciągle się zmienia i to nie jest tak, że jak już raz się czegoś nauczysz, to tak będzie zawsze. Trzeba być na bieżąco, dużo eksperymentować, sprawdzać, co działa, a co nie, i wyciągać odpowiednie wnioski.

W przypadku YouTube’a taka metoda prób i błędów wydaje się dość bezpieczna, bo czy można tu stracić jakieś pieniądze? Pod warunkiem oczywiście, że nie zainwestujemy w jakąś turbo produkcję filmową, którą obejrzą później tylko trzy osoby…

Każdy biznes wiąże się z ryzykiem, prowadzenie kanału na YouTubie też.

Co ciekawe, wcale nie trzeba popełnić błędu, żeby spotkała nas niemiła niespodzianka ze strony YouTube’a. Moje kanały były wielokrotnie omyłkowo usuwane, że niby treść jest nieodpowiednia. YouTube wyłączał nam też monetyzację – sam często nie wiedział, dlaczego.

Wiem, że innym youtuberom też się to zdarzało. W takich przypadkach trzeba po prostu pisać do supportu i kanał zwykle jest przywracany.

Ja dodatkowo wspieram moje kanały zewnętrznymi stronami www, które staram się dobrze wypozycjonować i uzbroić w ciekawy content.

Zauważyłem też, że jak coś działa, to nie należy tego ruszać. Jak filmy mają się dobrze, to nie trzeba ich dodatkowo optymalizować. Czasami starałem się za bardzo i efekt był taki, że algorytm przestawał nas polecać. Lepiej przyglądać się temu, co mamy, i dopiero jak coś nie idzie, to wtedy próbować to zmienić.

Było jakieś wydarzenie, którego negatywne skutki szczególnie odczułeś finansowo?

Raz YouTube uciął mi zarabianie na około 6 miesięcy, przez co nie udało mi się zarobić prawie 140 tysięcy złotych. YouTube to mój dodatkowy biznes, mam około 10 kanałów, więc aż tak tego nie odczułem, ale jeśli ktoś ma tylko jeden kanał i poświęca się tylko jemu, to może mu nawet zabraknąć na chleb!

Ponadto w zeszłym roku, zachęcony potencjałem piosenek dla dzieci, zainwestowałem ćwierć miliona w piosenki, animacje i autorskie nuty, po czym YouTube nagle przestał nas promować. Do tego jeszcze weszła COPPA (Children’s Online Privacy Protection Act), czyli ustawa zakazująca pokazywania reklam targetowanych na contencie dla dzieci, przez co w tej chwili zarabiam może 10% tego, co wcześniej.

Wiem, że ta inwestycja nie zwróci mi się już nigdy, dlatego teraz stawiamy głównie na content edukacyjny, muzykę romantyczną i inne, a z treści dla dzieci wychodzimy.

Jak przyciągnąć użytkowników YouTube na kanał?

Są 3 elementy, które wpływają na to, czy film na YouTubie zostanie odnaleziony i wyświetlony: miniaturka, tytuł i opis. Na co zwrócić uwagę, tworząc te elementy?

Miniaturki i tytuły muszą być chwytliwe. W statystykach mamy coś takiego, jak wskaźnik klikalności. Jeśli wynosi on więcej niż 10, to bardzo dobrze. Jeśli mniej, to oznacza, że tylko 10% osób, które zobaczyły nasz film w feedzie, kliknęło w miniaturkę. Warto wówczas rozważyć, czy by czegoś nie poprawić.

Przede wszystkim zastanówmy się, kto jest naszym odbiorcą. Przy Lulanku będzie to rodzic małego, prawdopodobnie pierwszego dziecka, które nie umie usnąć i w rezultacie mama czy tata cały dzień chodzą niewyspani i nie mają na nic siły. Wyobraźmy sobie tę osobę i pomyślmy, w co mogłaby kliknąć.

Z kolei jeśli chodzi o opis, twórzmy go raczej pod kątem wyszukiwarki.

Tytuł filmu trzeba tworzyć z myślą o odbiorcy. Warto zastanowić się, co to za osoba i w co najchętniej kliknie. Z kolei opis powinien być stworzony pod kątem wyszukiwarki

Prawda jest taka, że gdy wchodzimy na YouTube z nowym kanałem, to większość pierwszych wyświetleń mamy albo z zewnątrz, bo na przykład informujemy gdzieś w social mediach, że taki kanał powstał, albo właśnie z wyszukiwarki.

Zanim YouTube zacznie nas polecać, możemy się wybić tylko dobrymi słowami kluczowymi i opisem. W przypadku słów kluczowych nie zaczynajmy od tych najbardziej konkurencyjnych. Lepiej postawić na tak zwany długi ogon, czyli bardziej precyzyjne i mniej popularne frazy, na których można się łatwiej wypozycjonować.

Ciekawostką jest fakt, że jeśli podamy w opisie linki do konkurencji, to YouTube stworzy sobie taką mapę powiązań między naszym filmem a innym, który odniósł sukces, i może na przykład polecić nasze wideo po nagraniu konkurencji. Zresztą, w statystykach widać, po jakich filmach YouTube poleca nasze treści, więc warto do tego zaglądać i podpatrywać konkurencję.

Za pomocą rozszerzenia do przeglądarki Tube Buddy możemy nawet zobaczyć, jakich słów kluczowych używa konkurencja.

Co to znaczy, że miniaturka i tytuł powinny być chwytliwe? Przecież nawet jak zrobimy coś, co się wyróżnia, to za chwilę inni będą to kopiować i już nie będzie się wyróżniać.

Tak naprawdę jest to nieustanna praca.

My mamy różne strategie. Na niektórych kanałach miniaturki są spójne: zawsze w tej samej tonacji kolorystycznej i z podobną czcionką, a gdzie indziej testujemy i na bieżąco zmieniamy.

Trzeba być też konsekwentnym i stale dodawać nowe filmy. Kiedy zaczynałem moją działalność na YouTubie, widziałem filmy, których zasięg i skala mnie przytłaczały. Dziś one są już dawno za mną w tyle, bo twórcy tych kanałów produkowali mniej treści. YouTube promuje nowe filmy.

Fajnie byłoby móc eksperymentować, gdybym mógł zrobić test A/B: wrzucam film o tej samej treści, z tym samym tytułem i opisem, ale z dwiema wersjami miniaturki.

Nie ma takiej możliwości. Trzeba zrobić dobrą analizę słów kluczowych i po prostu to wyczuć.

A skąd mam wiedzieć, że większe powodzenie mojego nowego filmu wynika z tego, że trochę zmieniłem układ miniaturki, a nie z tego, że po prostu temat jest inny i to on przyciąga więcej ludzi?

Na YouTubie jest tak, że… wiem, że nic nie wiem.

Krąży taka anegdota, że gdy Robert Gawliński pracował nad jedną ze swoich płyt, dość długo tworzył piosenkę, która w założeniu miała być hitem. Kiedy skończył, brakowało mu już tylko jednego utworu do kompletu, więc na szybko stworzył „Baśkę”. Płyta wyszła i okazało się, że hit wcale nie został hitem, za to „Baśka” przyniosła mu jeszcze większy rozgłos i pieniądze.

My też czasem jak ten Robert siedzimy nad jednym filmem, analizujemy go i dopieszczamy, a potem okazuje się, że on w ogóle nie idzie, podczas gdy taki wypuszczony na szybko odnosi wielki sukces.

Największy zasięg i skalę robi się wówczas, gdy większość naszego ruchu pochodzi z poleceń samego YouTube’a. Można to łatwo sprawdzić w statystykach.

Na moim kanale z piosenkami dla dzieci Piesio TV w szczytowym punkcie aż 97% ruchu miałem z tego, że YouTube nas polecał, a gdy nam ściął zasięgi, wylądowaliśmy praktycznie na samym dnie.

Co oprócz opisu i tytułu ma wpływ na wynik wyszukiwania z wyszukiwarki?

Na przykład transkrypcja. W tej chwili eksperymentujemy z dodawaniem do filmu z szumem suszarki całego artykułu na temat tego, jak uśpić noworodka.

Można by też z tego zrobić transkrypcję: „szszszszszszszsz”. To byłby biznes dla kogoś, kto robi transkrypcje i mógłby cię rozliczać za godziny!

Tak, albo za znaki! [śmiech]

Na jakie statystyki kanału YouTube zwrócić uwagę?

O, to jeszcze lepiej! [śmiech] A na jakie parametry w panelu statystyk YouTube’a warto zwrócić szczególną uwagę?

Przede wszystkim zwracam uwagę na czas, jaki pojedynczy użytkownik spędza u mnie na kanale. W sytuacji gdy mamy 10-godzinne filmy, u mnie jest to około 50 minut. U ciebie na pewno byłoby to mniej, bo masz krótsze filmy.

Można też spojrzeć na lajki, choć tak jak mówiłem, one mogą się różnić w zależności od branży. Na szumach chcę utrzymać status: 3/4 łapek w górę i 1/4 w dół.

Warto na niektóre negatywne komentarze odpowiadać i wyjaśniać różne kwestie.

Mnie na przykład zarzucono kiedyś, że w moim filmie jest za dużo reklam. Nie wiedziałem, o co chodzi, bo nie nagrywałem żadnych reklam, ale inny widz uświadomił komentującego, że to nie ja wrzucam reklamy do filmu tylko YouTube. Jeśli więc ktoś chce słuchać Małej Wielkiej Firmy bez reklam, polecam wersję audio – tu na razie reklam nie ma. Na YouTubie pozostaje nam wykupienie usługi YouTube Premium.

Tak, to nawet teraz nieźle się rozhulało. A mam do ciebie pytanie: czy potrafisz zgadnąć, ile ruchu i zarobku generuje mi top 10 moich filmów?

Jakieś 90 procent?

Od 40 do 60 procent. A 10 filmów to w moim przypadku bardzo mało, bo na samym Lulanku mam około 1300 filmów!

Warto oczywiście eksperymentować i robić produkcje z nadzieją, że kiedyś staną się hitami, ale nie lekceważyłbym też tych malutkich ziarenek. Jeśli masz 1000 filmów, z których każdy przyniesie dziennie po 1 złotówce, to już się robi z tego 1000 złotych dziennie.

Ja mam z kolei około 200 filmów, z których każdy ma przeciętnie około 1000-2000 wyświetleń na YouTubie. Odsłuchań audio mam oczywiście znacznie więcej. Cały kanał ma z kolei około 1,5 miliona wyświetleń, ale odcinek 196., czyli podcast z Miłoszem Brzezińskim, ma ponad 600 tysięcy!

No to masz perełkę!

Zachęcam cię, żebyś film z naszą rozmową dopalił na YouTubie na początku reklamą. Ludzie mówią, żeby tego nie robić, bo YouTube nie będzie nas potem promował, ale ja uważam, że to bzdura. My zawsze robimy premierę i zawsze w początkowym okresie dopalamy filmy reklamami, żeby mieć lepszy start.

Dla ciebie YouTube jest też sposobem na content marketing, bo filmy, które wrzucasz, napędzają klientów do twojego biznesu poza YouTubem. Jak do tego podchodzisz: szukasz na YouTubie niszy, do której warto dodać treść, a potem dobudowujesz do tego biznes, czy masz biznes i zastanawiasz się, jak wypromować go za pomocą YouTube’a?

Chciałbym móc powiedzieć, że mam taki strategiczny umysł, dzięki któremu wszystko rozkminiłem sobie już kilka lat temu… ale tak nie jest.

Na YouTube wszedłem z ciekawości, zrobiłem te szumy i temat poszedł. Później już tylko słuchałem ludzi.

Widzowie pisali na przykład, że chcieliby mieć możliwość kupienia mp3 z szumami. Zaczęliśmy je sprzedawać i schodzi nam ich po kilkanaście, kilkadziesiąt sztuk dziennie. Wyobrażasz sobie – w dzisiejszych czasach?

Później ludzie pisali, że chcieliby mieć możliwość puszczania tych szumów offline. Stworzyliśmy więc takie urządzenie – Jajko-Usypiajkę – żeby rodzice mogli w czasie, gdy dziecko zasypia, poscrollować sobie różne rzeczy w telefonie, a nie oddawać go noworodkowi.

Wiem jednak, że masz też kanał o pielęgnacji rzęs i w tym przypadku zaczęło się od biznesu, a dopiero później doszedł do tego YouTube.

Tak. Jeśli chodzi o Noble Lashes, to zaczęliśmy od sprzedaży akcesoriów do przedłużania rzęs, a że fajnie się to przyjęło, to zastanawialiśmy się, co jeszcze możemy z tym zrobić. Zdecydowaliśmy się stworzyć taki content edukacyjny na YouTubie, który miał wspierać ten biznes.

Mówi się, że biznes powinien wychodzić z pasji i trzeba robić tylko to, co nas interesuje. Tymczasem ja nigdy nie interesowałem się kosmetykami. Wolę po prostu wyszukiwać opłacalne okazje.

Czy zdarzyło ci się stworzyć viral, który szybko rozniósł się po internecie i przyniósł ci dużo kasy?

Wstyd powiedzieć, ale mimo że trochę już na tym YouTubie działam, nigdy nie udało nam się stworzyć virala. Wprawdzie moje najlepsze filmy osiągają te milionowe zasięgi i bardzo dobrze zarabiają, ale to jednak nie są virale, bo virale muszą być rozrywkowe i dobrze się share’ować.

Udało nam się zrobić fajny film na kanale Noble Lashes. Pokazaliśmy na nim produkt, dzięki któremu można stworzyć idealny wachlarz z rzęs. Film miał 50 tysięcy wyświetleń, a w ciągu kilku dni po premierze sprzedaliśmy 10 tysięcy kompletów tego produktu, czyli wszystko, co mieliśmy. Wyprodukowaliśmy kolejne, znów je sprzedaliśmy i produkt ten fajnie się sprzedaje do dzisiaj, a sam film ma już ponad 200 tysięcy wyświetleń.

Można powiedzieć, że to żaden zasięg, ale patrząc na to, jak on się nam zwrócił i jak ten film poniósł się w tej malutkiej branży, w jakiej działamy, to mogę śmiało powiedzieć, że był to viral, z którego jestem dumny.

Taki viral to ja rozumiem! Nie liczysz łapek w górę, tylko kasę ze sprzedanych produktów.

Dokładnie. Zresztą o to chyba chodzi w tych wszystkich viralach. Taka treść na chybił trafił, która jest robiona tylko dla zasięgów, niewiele wnosi.

Ludziom wydaje się, że uda im się jakiś złoty strzał. To się jednak nigdy nie dzieje, bo żeby viral się poniósł, musi mieć już jakąś bazę.

Jak znaleźć niszę na YouTube i zacząć zarabiać na reklamach?

No to załóżmy, że chcemy zacząć budować tę bazę od podstaw. W szumy nie ma co iść, bo tam już pozamiatane,  ale może podpowiesz, jak podejść do szukania niszy dla siebie?

Powiem ci, jak ja to robię. My jesteśmy od początku z człowiekiem. Mamy kanał Bedroom Music z romantyczną muzyką do przytulania. Z tego przytulania może powstać dziecko, więc mamy kanał z muzyką klasyczną, którą można puszczać już maluchom w łonie matki. Z myślą o nowo narodzonym człowieku powstał kanał Lulanko, a gdy trochę podrośnie, można mu zacząć puszczać piosenki na Piesio TV albo kanał do nauki języka angielskiego. Na koniec, gdy już w pełni wyrośnie i będzie się interesował biznesem, może wejść na nasz kanał Przebiznes.

Przyznam, że nie zawsze działam w obszarze, który mnie najbardziej interesuje. Gdyby tak było, założyłbym jakiś sklep ze sprzętem sportowym, bo zawsze interesowałem się właśnie sportem. Ja jednak nie widziałem w tym okazji i uważałem, że trudno byłoby mi się przebić w gąszczu konkurencji.

Trzeba patrzeć, co się sprzedaje, ale rynek nie jest jeszcze nasycony.

Ale właśnie jak patrzeć? Jak wchodzisz na YouTube’a, to masz różne kategorie, ale widzisz to, co jest, a nie to, czego nie ma.

Trzeba po prostu chodzić po YouTubie. Jest tam mnóstwo kanałów, które mogą się wydawać absurdalne, a mimo wszystko ludzie ich słuchają. My na przykład mamy kanał z muzyką dla psów.

Warto przeglądać filmy na YouTubie – algorytm często sam będzie nas prowadził. Warto iść w miejsca, w które nikt jeszcze nie poszedł.

Inspiracji do tworzenia filmów można szukać wszędzie: obserwując ludzi dookoła i próbując odpowiadać na ich potrzeby, ale także po prostu przeglądając wideo na YouTubie

Jak wchodziliśmy z piosenkami dla dzieci, to też był tylko jeden Bzyk TV, który działa od 2010 roku. Co ciekawe, oni od 5 lat nie opublikowali żadnego nowego contentu, mają 500 milionów wyświetleń i to nadal rośnie!

Warto uświadomić sobie, po co ja w ogóle chcę działać na tym YouTubie: czy chcę pocisnąć przez dwa lata i wypracować fajny dochód dodatkowy? Czy może chcę pocisnąć jeszcze bardziej, a potem w ogóle zrezygnować z pracy i zostać rentierem? A może chcę wypromować swoją markę osobistą?

Przekazałeś naprawdę sporo fajnych treści, więc mam nadzieję, że ten film wkupi się w łaski algorytmów. Pozdrawiamy serdecznie cały YouTube – pamiętajcie, że o was dziś mówiliśmy, więc bądźcie dla nas łaskawi! Dzięki wielkie, Paweł!

Dziękuję, Marek.

Na stronie zostały wykorzystane linki afiliacyjne. Jeżeli wejdziesz przez nie na stronę sprzedawcy i dokonasz zakupu, sprzedawca podzieli się ze mną częścią swojej marży (nie wpływa to na twoją cenę). Wymieniam wyłącznie te produkty i usługi, z których rzeczywiście korzystam i jestem z nich zadowolony.