Grupy na Facebooku – sprytne narzędzie do przyciągania klientów czy kolejny pożeracz czasu?

Czy jest jakiś sposób na spadające zasięgi na Facebooku?

Na początku 2018 r. Mark Zuckerberg zapowiedział, że użytkownikom Facebooka będą się wyświetlać przede wszystkim posty dodawane przez znajomych i rodzinę.

Przekaz był jasny: firmy bez płacenia za reklamę nie mają na co liczyć. Nic dziwnego, że ta zmiana została określona przez marketerów jako Facebook Armageddon.

Minęło kilkanaście miesięcy. Co się zmieniło?

Na początku maja 2019 r. na konferencji F8 Mark Zuckerberg powtórzył, że w centrum uwagi Facebooka są przyjaciele i rodzina.

Ale dodał jeszcze jeden element: społeczności. Inaczej mówiąc – grupy.

Spokojnie, zaczekaj! To niekoniecznie oznacza, że masz w tej chwili rzucić wszystko i jak najszybciej zakładać grupę na Facebooku. Najpierw warto zastanowić się, w jaki sposób (i czy w ogóle) taka społeczność może pomóc w osiągnięciu twoich celów biznesowych.

Do rozmowy na ten temat zaprosiłem osobę, która wykorzystuje grupy facebookowe we własnej firmie i robi to na różne (czasem zaskakujące) sposoby. Moim gościem jest specjalistka od marketingu internetowego Joanna Ceplin.

Sponsorem tego odcinka jest Alior Bank, oferujący Rachunek 4×4 dla przedsiębiorców. Jest to rachunek z pakietami do wyboru, który dopasowuje się do Twojej firmy – zobacz jak to działa: 4×4.aliorbank.pl

Linki do osób i firm wymienionych w tym
odcinku podcastu

Prezent dla słuchaczy

Jak założyć grupę na Facebooku
Jak założyć grupę na Facebooku? Zapisz się do Klubu MWF i zdobądź przewodnik Chcę to 

Podcast w wersji wideo

Aby używać odtwarzaczy multimedialnych, musisz wyrazić zgodę na użycie plików cookies usług odtwarzaczy
Ok, zgadzam się

Tych odcinków też warto posłuchać

Podcast do czytania

Marek Jankowski: Co ostatnio czytałaś?

Joanna Ceplin: Dwie rzeczy dzisiaj przygotowałam, bo wiedziałam, że mnie o to zapytasz. Pierwsza rzecz – ponadczasowy hit Ryan Holiday. Czytam aktualnie. Przeczytałam natomiast chwilę temu książkę, która mi na Amazonie wpadła w oko. Postanowiłam sprawdzić co to jest. Dokładniej Rocket Fuel autorów Gino Wickman i Mark Winters.

Dlaczego polecam? Tam jest przedstawiona fajna zasada – każda firma, którą ktoś zakłada, bo ma wizję, power, pomysły, powinien mieć w swojej drużynie, ekipie osobę, która jest integratorem, wdrażaczem pomysłów. Wtedy ta firma dobrze i szybko się rozwija. Oni przedstawiają pomysł od A do Z. Jak mają wyglądać spotkania takich osób? Co powinny te osoby ustalać? Jak często powinny się spotkać?

Moim marzeniem jest wdrożyć coś takiego. Widzę jak to jest. Mam mnóstwo pomysłów, chciałabym dużo rzeczy wprowadzać, ale z drugiej strony, jestem osoba, która już nie lubi tego robić. Tu rzucę pomysł, to wymyślę, to nagram. Potem chciałabym przekazać to dalej. Będziemy to starali się wdrożyć.

Powiem ci, że zapotrzebowanie na takie osoby byłoby ogromne. Chyba jest wielu takich przedsiębiorców, którzy czerpią radość z zaczynania, tworzenia i dawania iskry. Jak to się zaczyna kręcić i trzeba się tym zajmować, dokręcać śrubki, to wolimy to zlecić komuś.

Oni tam mówią o drogach, czyli możesz wziąć taką osobę z wewnątrz firmy. Z drugiej strony możesz ją pozyskać z rynku. Różne są formuły. Przy obecnym czasie, wiele osób, nawet twoich gości, pracuje podobnie jak ja – praca online lub zdalna. Coraz więcej jest systemów pracy zdalnej, kiedy nasze drużyny są rozrzucone. Łatwiej wtedy pozyskać taką osobę. Nie jesteśmy uzależnieni od spotkań w firmie. Możemy tę współpracę kontynuować online.

Zdecydowanie. Zaprosiłem cię dzisiaj do rozmowy o grupach na Facebooku. Bardzo zależy mi na twoim punkcie widzenia na ten temat. Są ludzie, którzy zajmują się zawodowo prowadzeniem grup. Są administratorzy, moderatorzy. Nie o taki punkt widzenia mi chodzi. Chodzi mi o podejście biznesowe, o podejście osoby, dla której jest to narzędzie do tego, aby firma lepiej się kręciła.

Osobiście nie jestem przekonany do grup na Facebooku. Mam jedną grupę, która jest związana z kursem online dla podcasterów PodcastPro. Wiem, że ty używasz grup w swoim biznesie. Używasz ich na różne sposoby – są to różne rodzaje grup, do różnych celów. Jakie masz grupy i w jaki sposób one ci pomagają w realizowaniu celów biznesowych?

To nie było tak, że ja zrobiłam „hurra!” i założyłam grupę. Jak przygotowywałam się do naszej rozmowy, to sprawdziłam, że pierwszą swoją grupę Uwierz w swoją markę online założyłam pod koniec 2015 roku. Sama się zdziwiłam, że to już tyle czasu minęło. To jest grupa zamknięta. Różnica między grupą zamkniętą, a otwartą jest taka, że przy otwartej każdy widzi posty, które publikują osoby w grupie, ale sam nie może opublikować tam posta. Aby ta osoba mogła to zrobić, musi poprosić o dołączenie do grupy. Dla biznesu polecam generalnie grupy zamknięte. Z mojego doświadczenia widzę, że to lepiej działa. Aczkolwiek trzeba też sprawdzić dla jakiego biznesu. Mogę też podać przykład otwartej grupy, która świetnie działa.

Ja wprowadziłam grupy zamknięte. Ktoś może wyszukać moje grupy, ale musi poprosić o dołączenie, po to, aby widzieć posty i angażować się w niej. Wszystkie moje grupy są grupami zamkniętymi. Jest trzeci rodzaj – grupy tajne. To są grupy, których nie można wyszukać poprzez wyszukiwarkę Facebooka. Trzeba otrzymać link, który będzie zaproszeniem do tej grupy. W specyficznych momentach grupy tajne też są przydatne. Fajnie jednak, jak ktoś może wyszukać nasze grupy. Nawet jeżeli to są grupy dedykowane naszym produktom, to wzbudza to pewną ciekawość. Ty masz grupę PodcastPro, dobrze pamiętam?

Są trzy rodzaje grup: otwarta, zamknięta i tajna. W biznesie zwykle dobrze sprawdzają się grupy zamknięte

Tak.

Ktoś może ją odnaleźć. Dzięki temu może zobaczyć zdjęcie w tle, opis grupy i zainteresować się, że jest taki produkt. Jak go kupi, będzie mógł do niej dołączyć.

Moja pierwsza grupa Uwierz w swoją markę online nie była związana z żadnych produktem, tylko była związana z tym, że chciałam przekazywać tam porady, wiedzę i wartość dla osób, które chcą budować swoją markę osobistą w mediach społecznościowych, rozwijać swój biznes online. Budować w mediach społecznościowych komunikację.

Przyszedł moment, kiedy zaczęłam tworzyć więcej swoich produktów. Wtedy miałam świadomość, że grupa na Facebooku nie jest łatwa. Założę grupę, ludzie będą dołączać i teraz to się wszystko samo kręci. Miałam tę świadomość, że im więcej grup, tym więcej czasu to zajmuje. Moderacja i opiekowanie się tą grupą. Wiedziałam, że nie mogę rozwiązać tego tak, że co produkt, to grupa.

Odczekałam chwilę i w momencie, kiedy powstał mój produkt skupiający najwięcej elementów, czyli Akademia Smart Brand – mam taki produkt od kilku lat. Wtedy pomyślałam sobie, że jak ktoś przystępuje i inwestuje we współpracę ze mną, to ja założę taką grupę. Nazwałam ją dosyć prosto VIP Akademia Smart Brand. Chciałam podkreślić, że jesteś dla mnie VIP-em, ja będę dla ciebie w tej grupie. Dokładnie to była taka wartość dodana. Jak jesteś uczestnikiem Akademii, oglądasz te kursy, czegoś nie wiesz – zadaj mi w tej grupie pytanie, bo ja tam dla was jestem.

Dodatkowo, zaczęłam oferować w tej grupie raz w miesiącu szkolenia. Robimy też gorące krzesła, czyli ktoś chce, aby go prześwietlić. Jest to z korzyścią dla innych pracowników, bo prześwietlając profile tej osoby i jej komunikację, inni mogą wynieść z tego lekcję dla siebie. To była grupa do produktu.

Powstały kolejne grupy. Następna była do projektu Progres, nie perfekcja. To jest projekt, który ruszył w zeszłym roku, subskrypcyjny. Tam też wartością dodatkową miało być to, że będzie tam motywacja i celebracja sukcesów. Idea projektu była taka, że co miesiąc uczestnicy otrzymają mini strategię, którą mają wdrożyć. To jest podzielone na kroki. W tygodniu otrzymują partie materiału. Chcieliśmy mieć grupę, aby ich zmotywować tam do wdrażania. Jak wdrożą i będą widzieć efekt, to mają podzielić się tym w grupie. Aby to celebrowanie sukcesu motywowało innych.

To, co zauważyłam – wiele osób nie podejmuje działań. Mimo że wykupią szkolenia, chodzą na różnego rodzaju konferencje. Nie wdrażają, bo im się wydaje, że to nie zadziała, że im się nie uda. W grupie Progres, nie perfekcja zadanie jest takie, że jak ci wyszło, to pochwal się i podziel, aby ci inni spróbowali. Ja ich motywuję, aby chwalili się sukcesem. Mogą nawet chwalić się, że zrobili Facebook Live, ustawili reklamę, stworzyli wydarzenie. Ostatnio mieliśmy coś o botach. Chwal się tym. To jest taki win-win. Oni trochę promują swoje działalności, biznesy. To jest fajny sposób na pochwalenie się swoim biznesem. Ta grupa ma to na celu.

Jako ciekawostkę powiem, że polecam utworzenie grupy. Chociaż nie wiem czy polecam, bo każdy wybierze sobie to, jaki model chce. Ja od półtora roku mam taką eksperymentalną grupę. Stwierdzam, że teraz jest to jeden z ważniejszych elementów. Grupa, którą nazwałam Mini Akademia Smart Brand. Dotyczy ona mojego głównego produktu. Działa tylko dwa razy do roku. Na początku mówiłam, że jest to grupa pop up. Pojawia się. Przez 2 tygodnie daje mnóstwo wartości. Codziennie jest live, który jest mocnym szkoleniem. Zawsze jest PDF. Ale jest haczyk. Te materiały, po dwóch tygodniach giną. My je wszystkie kasujemy. To był eksperyment.

Zauważyłam, że ludzie udzielają się w tej grupie, jak w żadnej innej. Codziennie na tych live jest obłożenie – komentarze, zaangażowanie. Pobierają te PDF-y ale odrabiają te zadania. Widzą efekty. Śmieję się, że jestem najbardziej dumna z tej grupy. Nie muszę tam pracować cały rok. Ja tam pracuję w określonym czasie. Wkładam oczywiście mnóstwo pracy, ale przez to otrzymuję mocny feedback. Nie ukrywam, że grupa Mini Akademia Smart Brand, to jest grupa, która jest stworzona do tego, aby poznać mnie, poznać mój produkt, a na koniec go zakupić. Od początku komunikuję, że to jest Mini Akademia. Poznaj co mówię. W jaki sposób to przekazuję. Co ci daję.

Taki darmowy okres próbny.

Dokładnie. Taki kontakt ze mną, aby mnie poznali. Zawsze się śmieje, że jak ktoś ma słuchać tych kilkunastu godzin tych wszystkich kursów, bo w Akademii jest wszystko od A do Z, to niech pozna mój tembr głosu, mój sposób mówienia. Po co ma inwestować takie pieniądze, jak go to potem będzie drażniło. Komunikuję to w otwarty sposób.

Powiem ci, że taka szczerość popłaca. Jak zachęcam, że teraz jest ten moment, kiedy możecie przystąpić do Akademii, to oni nie mają żalu, że sprzedaję. Z drugiej strony otrzymują duże wartości. Nawet jak ktoś nie dołączy dalej do moich produktów to mówi: „Asia, super. Tyle wartości. Fajnie. Będę polecać. Tym razem nie kupię, ale wiesz”. To mi też nie przeszkadza. Dla mnie taka osoba jest ambasadorem tego, że tam była zrobiona dobra robota, skoro poleca albo przychodzi na następną edycję i wtedy kupuje.

Osoba zadowolona z twojego prowadzenia grupy staje się twoim ambasadorem

Jestem pod wrażeniem, bo masz tych grup kilka. Pokazujesz, że to nie zawsze musi być to samo. Myślę, że pierwsze wrażenie, kiedy słyszymy słowa „grupa na Facebooku”, to jest miejsce, gdzie każdy może dołączyć. Im więcej ludzi, tym lepiej. Wcale niekoniecznie musi tak być z punktu widzenia biznesu. To nie jest konkurs popularności. Nie ścigamy się, kto zbierze najwięcej lajków czy osób w grupie. Powinno to mieć przełożenie biznesowe. Zastanawiam się czy to twoje podejście nie jest unikatowe na polskim rynku? Czy ty znasz przykłady innych osób, które powiązały w ten sposób grupy ze swoim biznesem?

Ci, którzy mnie znają i obserwują, bo teraz się uśmiechną. Będą wiedzieli o kim powiem. Mam tych przykładów więcej. Mam tę przyjemność, że jak przychodzą do mnie ludzie na szkolenia, czy wykupują kursy online – też mówię tam o grupach. Są to osoby, które chcą rozwijać swoją markę osobistą, albo nawiązać relację ze swoimi odbiorcami.

Po pierwsze – chciałabym słuchaczy zachęcić, aby zmienili swój sposób myślenia. Przy tym, co obecnie oferuje nam Facebook, w kontekście naszych fanpage – obcięte zasięgi, trudność z dotarciem do osób, które kliknęły kiedyś naszą stronę, lubią nas. Chcą od nas otrzymywać komunikaty, a my widzimy, że tylko garstka osób to widzi.

Co zrobić? Grupy mogą być takim miejscem, gdzie zbudujemy lepszą relację. Trzeba wybrać model grupy, jaki będzie nam pasował i spróbować. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby każdy osoba, która ma fanpage spróbowała. Przynajmniej zobaczyła, czy grupa nie zadziała na korzyść. NIe wykorzystamy potencjału Facebooka, który nadal ma. Wiele osób spędza tam mnóstwo czasu. Czy nie dotrzemy do nich przez grupę?

Kiedyś usłyszałam fajne porównanie. Tam kobieta, która prowadziła grupy w Stanach, powiedziała, że grupy na Facebooku to świetna mikrofalówka, do ogrzewania naszych potencjalnych klientów. Ktoś zobaczy naszą grupę, ktoś mi poleci, trafi jakoś – jest nowy. Trafia do tej grupy. My możemy go tam w fajny sposób ogrzać. Tak jak ogrzewamy leady. Aby on nas poznał, nasze zasady, wartości naszej marki. Nasze produkty! Poznał też inne osoby, które korzystają z naszych produktów. W grupach trzeba umieć wyważyć treści, które dają wartość i treści, które mają sprzedawać.

Podczas kursów, wystąpień, live, w Akademii Smart Brand miałam live, o tym żeby założyć grupę. Jedna z uczestniczek Akademii – wiem to, bo ostatnio była gościem na mojej konferencji i opowiadała całą tę historię – założyła grupę. Mówię tu o Monice Smulewicz, która założyła grupę Kadry i płace. Grupa wsparcia dla specjalistów i managerów. Nazwa jest bardzo istotna, aby ludzie ją wyszukali szybko i skojarzyli, czego ta grupa dotyczy.

Monika powiedziała na tej konferencji, że ona była chora, oglądała mojego live i stwierdziła, że skoro Ceplin mówi o jakiejś grupie, to ją założy. Założyła ją. Nie miała na początku określonego celu. Stwierdziła: dlaczego nie? Zaczęła tam publikować porady dotyczące kadr i płac. Temat mało popularny na Facebooku. Kto tam przychodzi rozmawiać o kadrach i płacach? Okazało się, że przez to, że dawała tam dużo wartości, odpowiadała na pytania, ta grupa szybko się rozrasta. Ona opowiadała, że w przeciągu 6 miesięcy doszła to 20 tysięcy osób. Teraz ma 37 tysięcy osób.

W międzyczasie, od startu tej grupy, zobacz co się wydarzyło. Ludzie sami zaczęli się jej pytać, czy ona może by tej wiedzy gdzieś nie uporządkowała. Może napisałaby książkę, albo zrobiła kurs online? Ona, która pracowała normalnie w firmie, zajmuje się tym i dzieliła się tą wiedzą w grupie, dzwoni do mnie i mówi: „Asia, muszę zrobić kurs online”. Odpowiadam jej, że wszystko rozpiszemy, zrobi kurs online. A ona mówi: „Ale ja już go sprzedałam! 500 osób go kupiło. Tylko nie mam produktu. Tak jak uczyłaś – można najpierw sprzedać, a potem zrobić produkt”. Byłam w szoku. To mnie bardzo cieszy. Ona nie miała celu, że chce sprzedać kurs. Chciała zbudować społeczność. Myślę, że trochę o to w tym wszystkim chodzi.

Kolejny przykład – grupa jednej z moich uczestniczek Nauczyciel w awansie. Grupa, która ma w swoim założeniu pomagać grupie zawodowej. Aneta Szostak prowadzi tę grupę.

Inna osoba z Akademii tez ma grupę Gry planszowe. To jest grupa otwarta, więc każdy widzi jakie treści są tam publikowane. To producent gier planszowych założył tę grupę. Każdy może tam polecać różne gry. Fani spędzania czasu w ten sposób – korzystania z różnego rodzaju gier planszowych – dobrze się tam czują.

Myślę, że tu jest kwestia spróbowania i zastanowienia się czego nasz klient potrzebuje. Czego my potrzebujemy, kiedy jesteśmy na Facebooka? Szukamy takich społeczności. Chcemy, aby ktoś nas wysłuchał. Chcemy czuć się bezpiecznie. Chcemy przynależności do jakiejś grupy. Fanpage nam tego nie dadzą. Co innego fanpage pod tytułem Producent gier planszowych, a co innego grupa. Ludzie tam wrzucają i mówią, że grali, że super, jak przeszliście to, tu są rabaty. Tam się dużo dzieje. Jesteśmy w jednej społeczności. Czujemy, że zawsze możemy tam wrócić.

Wierzę w to, że każdy może znaleźć sposób. Ja nie mam jednorodnych grup. One są różne. Na różne sposoby próbują wzbogacić produkty, które oferuję, albo przyciągnąć ludzi, aby poznali moje produkty. Do tego wszystkich zachęcam.

Spróbujmy zabrać się za stworzenie takiej grupy. Nie wpadłbym pewnie sam na to pytanie, natomiast widziałem, że ludzie często wpisują je w Google. Zapytam ciebie. Jak założyć grupę na Facebooku? Myślałem, że jest to dość proste. Może jednak nie?

Proste, bo może ty tę ścieżkę przeszedłeś albo czujesz się pewniej panując nad Facebookiem. Niektóre osoby mogą się bać, że coś może przyciśnie, gdzieś coś wyskoczy to od razu. Wszyscy znajomi zobaczą, że utworzył grupę. Popełnił może literówkę.

Teraz możemy założyć grupę z dwóch miejsc na Facebooku. Z profilu prywatnego i z naszego fanpage. Za każdym razem musimy znaleźć w ustawieniach taką opcję „Utwórz grupę”. Myślę, że zgodnie z tradycją przygotuję twoim słuchaczom odpowiedni PDF. Mam pomysł na to, żeby zarówno całą ścieżkę poprawnego zakładania grupy i wypełnienia wszystkich ustawień dobrze tam umieścić, jak i szereg kluczowych pytań, które pomogą wskazać kierunek rozwoju tej grupy. Co ona może osiągnąć? Jaką korzyść może nam przynieść? Z drugiej strony może nam to pomóc uporządkować. Często w grupie jest chaos.

Dziękuje od razu w imieniu słuchaczy. Link do pobrania będzie w notatkach.

Nazwę grupy można zmienić do momentu posiadania 5 tys. członków. Nazwa jest bardzo ważna

Super. Jak klikniemy „Utwórz grupę”, niezależnie czy z poziomu profilu prywatnego czy fanpage’a, to musimy wpisać nazwę grupy. Zanim ktoś z was postanowi założyć grupę, to warto pomyśleć trochę – jaką nazwę mam podać? Nie stresujcie się, bo nazwę grupy można zmienić do momentu osiągnięcia 5 tysięcy członków. Zawsze można wyedytować czy dopisać, jeśli stwierdzimy, że to nie jest to. Musimy dodać jakąś osobę do grupy, bo dopiero wtedy będziemy mogli utworzyć tę grupę. Będziemy mieć jednego uczestnika grupy. Tu możemy być umówieni i dodać siostrę, męża, brata.

Jedną osobę poza mną, tak?

Tak. Wtedy przechodzimy dalej. Tam jest 3 krok – „Ustaw prywatność grupy”. Te prywatności omówiłam – otwarta, zamknięta i tajna. Ten status prywatności grupy można zmienić potem, edytując je. To są 3 kroki, które przechodzimy, zanim klikniemy „Utwórz”. Nie martwmy się, bo potem możemy te wszystkie ustawienia pozmieniać.

W tym PDF-ie będzie wszystko o czym nie możemy zapomnieć i co się dalej pojawia.

Powiedziałaś, że jednym z elementów jest podanie nazwy grupy. Wcześniej tez wspomniałaś, że ta nazwa jest ważna, aby osoby zainteresowane danym tematem nas mogły łatwo znaleźć. Jak stworzyć dobrą nazwę? Powinna nawiązywać do nazwy naszej firmy, naszej marki, produktu? Czy w ogóle powinna być jak Gry planszowe, szeroką nazwą?

To jest trudne pytanie. Nasze biznesy mają różne nazwy. Nie polecam nazywać grupy nazwą firmy. Warto się zastanowić jaki ta grupa ma cel. Czy to jest grupa, która będzie długo z naszą marką? Czy to jest grupa, która wspiera nasz produkt? Wtedy samo się nasuwa, że powinna się ta nazwa pojawić. Wspominałam, że mam VIP Akademia Smart Brand czy ty masz Podcast Pro. To jest skorelowane z nazwą produktu. Czy to jest nazwa, która pokazuje idee tej grupy? Zdrowo się odżywiamy czy codziennie biegamy, czy przygotowujemy się do maratonu. Najłatwiej skupić ludzi wokół jakiejś idei. Coś, co łączy te osoby. Tu proponowałbym wychodzić od tego.

Oczywiście, jeśli budujemy markę osobistą i jakaś grupa już nas rozpoznaje. Chcemy wokół tego budować społeczność, to można imię i nazwisko plus określenie, którym się zajmujemy, czyli obszar. Chodzi o to, że wiele osób na Facebooku, aby znaleźć grupę, musi ją wpisać w wyszukiwarkę. Albo wyszukujemy pod kątem problemu, społeczności. Ktoś może szukać wsparcia nauczycieli na przykład. Mam też w grupie osobę, która prowadzi grupę dla rodziców dzieci zajęcia z matematyki, które pokazują jak dziecku łatwo wytłumaczyć matematykę. Nazwa powinna zawierać to, czego mogę się spodziewać w tej grupie.

Facebook też poleca grupy, w których coś się dzieje. Jeżeli masz słabe zaangażowanie w swojej grupie, to zbytnio twoja grupa nie będzie wyskakiwać nowym osobom. Jeśli tam się naprawdę dużo dzieje, są komentarze, jest dyskusja, to Facebook też sugeruje taką grupę. Jeśli Facebook coś sugeruje, z prawej strony pojawiają się takie miniatury, to fajnie jak widzę nazwę i zdjęcie w tle. Jak jednym rzutem oka domyślę się, czy ta grupa mi w czymś pomoże, czy ona ze mną rezonuje, czy ja ją chwycę po tytule i zdjęciu.

Nazwa jest bardzo ważna. Jak bardzo wymyślimy nazwę, która nic nie mówi, to ludzie będą mniej chętni patrzeć co to jest i klikać, aby przeczytać opisać czym ta grupa się zajmuje. Nazwę trzeba na pewno przemyśleć w kontekście – jak ona ma przyciągnąć odbiorcę. Co on tam znajdzie?

Powiedziałaś, że najbardziej aktywne grupy Facebook wybiera i proponuje. Jeśli chodzi jeszcze o ustawienia grup – ja w przypadku mojej grupy doszukałem się czegoś takiego jak typy grup. Niektóre z tych typów grup są oczywiste. Masz typ gry wideo, typ kupno i sprzedaż – to dosyć czytelne. Są takie typy, z którymi mam pewien problem. Akurat ja stworzyłem grupę pod kurs online. Tutaj mam typy takie jak: szkoła lub klasa, grupa wspólnej nauki, edukacja społecznościowa, projekt. Wszystko pasuje. Nie wiadomo czym różni się jedno od drugiego.

Czasami Facebook utrudnia zamiast nam ułatwiać mam wrażenie. Tych typów jest 16, z tego co pamiętam. Możemy zacząć się zastanawiać, co wybrać. Najważniejsze jest, aby zapamiętam to, że te wszystkie grupy od środka wyglądają prawie tak samo, poza trzema typami.

W twoim kontekście pasowałaby „edukacja społecznościowa”, która różni się tym, że oferuje ci moduły. W środku Facebook trochę wychodzi na przeciw temu, że w tych grupach panuje chaos, oferuje ci moduły, pod które możesz podpinać materiały. Dzięki temu uczestnicy tej grupy mają uporządkowaną wiedzę. Możesz stworzyć moduły, tak jak są w twoim kursie i tam prowadzić sesję pytań i odpowiedzi, podpinać pod dany moduł. Można dodawać dodatkowy PDF i podpinać pod dany moduł. Wtedy jest większy porządek.

W sumie tylko w grupie „edukacja społecznościowa” jest różnica. Reszta, o której powiedziałeś, to one się nie różnią. Są normalnymi grupami. Wynika to z tego, że Facebook chyba chce, abyśmy oznaczyli i pokazali charakter, czyli coś co najbardziej oddaje cel tej grupy. Wyobrażam sobie, że mogą być osoby, które razem studiują i się połączą w takiej grupie, aby łatwiej wymieniać ze sobą informacje, wklejać pliki. Tu ma oddać charakter grupy.

Druga grupa, która się różni to „kupno i sprzedaż”, o czym powiedziałeś. Tam możemy przygotowywać oferty kupna i sprzedaży. Trzecia grupa to „gry”, gdzie możemy szukać osoby do wspólnego grania. Tak pozostałe 13 typów grup wygląda od środka tak samo.

To wybór jest dużo łatwiejszy w tej chwili. Osobom dołączającym do grupy mogę jako administrator zadać pewne pytania. Jeżeli zgłaszają chęć dołączenia do grupy, to automatycznie te pytania im się wyświetlają. O co warto pytać? Widzę czasami te pytania i mam wrażenie, że czasem ktoś pyta o bezsensowne rzeczy. Nie ma to większego sensu. Ciekawy jestem twoich doświadczeń – które pytania faktycznie są wartościowe z punktu widzenia twórcy takiej grupy?

Mogę się podzielić tym, co ja najczęściej robię. To, co może nam pomóc w różnych aspektach. Jeśli mówimy o biznesie, podcast Mała Wielka Firma, zakładamy grupę, zobaczymy jaki to przyniesie efekt. O co pytać? Tu bym zastanowiła się czy w pierwszym pytaniu mamy szansę, aby skłonić ludzi do działania.

Bardzo polecam, co też sama stosuję, zapytanie się czy już pobrałeś z mojej strony darmowy PDF o najczęstszych błędach w reklamie na Facebooku. Możemy tam umieścić link. Może to skłonić osobę do działania, a może ona to zignorować. Może napisać: „Nie, nie pobrałem”. Część osób na pewno się zainteresuje, że jest jakiś darmowy PDF. Kliknie, zobaczy, strona się otworzy. Może z tego skorzysta. Może odwiedzi stronę. Część już się dowie dzięki temu, że oferujemy coś w takim temacie.

Fajnie, gdyby to nawiązywało do celu naszej firmy, co obiecaliśmy w samej nazwie uczestnikom, do naprowadzenia na naszej usługi czy produkty. Mam wrażenie, że niektórzy stworzą grupę, a potem oferują coś zupełnie z innej parafii. Trudno to powiązać. Musimy pomyśleć – grupa dotyczy tego i tego, na celu ma wsparcie ma rozpoznawalności – moja marka specjalizuje się w tym i w tym. Nasza oferta, którą przedstawimy czy PDF, czy wideo, czy webinar, czy konsultacja – to wszystko musi się łączyć.

Pytania dla osób, które chcą dołączyć do grupy powinny być przemyślane i wskazywać czym zajmuje się grupa

Tam są trzy pytania. Drugie pytanie – powinno nawiązywać do celu naszej grupy, czyli naprowadzać tę osobę na ten cel, ale jednocześnie dla nas przynosić jakąś wiadomość. Jeżeli miałbyś grupę niezwiązaną z produktem, to mógłbyś się zapytać: „Czy planujesz w najbliższym czasie stworzenie podcastu?” To ma już naprowadzić tę osobę, że ta grupa jest o podcastach, tam będziemy o tym mówić. Z drugiej strony dowiesz się czy ta osoba planuje. Możesz zapytać czy ma podcast i chce dowiedzieć się czegoś więcej. Ja mogłabym zapytać czy buduje markę osobistą. Z jednej strony, aby pozyskać informację, a z drugiej strony, aby osoba dołączając do grupy miała świadomość o czym będzie tam mowa. To trochę jak tunelowanie. Tu mówimy o tym temacie.

Trzecie pytanie – trochę ciekawość, ale uzasadniona w biznesie: „Jak tu trafiłeś? Skąd tu trafiłeś? Skąd dowiedziałeś się o grupie?”. Ktoś przychodzi, chce dołączyć, a my nie możemy tego określić, czy trafił tu z naszego bloga, czy może ktoś polecił, czy wyświetliła mu się jako podpowiedź na Facebooku. Warto te odpowiedzi przeglądać. Może robić screeny tych odpowiedzi lub zapisywać. Póki co nie ma jeszcze takiej funkcji, aby zapisać te odpowiedzi, żeby zebrać je w dane.

Jeżeli chodzi o trzecie pytanie, to myślę sobie, że to jest dość rzadka okazja, aby ten przychodzący klient wiedział jak odpowiedzieć. Czasami ktoś nas pyta jak trafiliśmy na jego firmę, to ktoś gdzieś coś widział. Może jakaś reklama, gdzieś mignęło na Facebooku. Tutaj bardzo konkretne pytanie: „Jak trafiłeś do tej grupy?”. To wiem jak trafiłem. Wpisałem w wyszukiwarkę, Facebook mi wyświetlił, albo znajomy mnie odesłał. Te dane mają być szansę być wiarygodne.

To są tylko moje propozycje. Jak ktoś prowadzi odmienny biznes i pomyśli, że w tym momencie zależy mu na innych danych, to może zastosować inne pytania. Najważniejsze jest, aby usiąść i chwilę pomyśleć. Jak ktoś trafia do naszej grupy, to o co chcemy go zapytać? Nie zmarnujmy tej okazji na pytania bezsensu, których odpowiedzi nic nam nie wnoszą.

Grupę mamy skonfigurowaną. Teraz dobrze by było przyciągnąć do niej jakiś ludzi. Pierwszą osobą musiałem skądś wziąć.

Może z rodziny.

Namówiłem żonę, aby zgodziła się przyjść do mojej grupy. Co dalej? Skąd ci ludzie się tam biorą?

To jest moment, kiedy powinniśmy mieć świadomość, że na początku trzeba ludzi informować, że ta grupa powstała. Stworzymy grupę i może faktycznie, jeśli będzie to nazwa na topie, coś modnego, to będą odnajdywać grupę. Może trafimy w taki trend. Jeśli nie i chcemy przyciągnąć osoby, na których nam zależy. Grupa jest zniszowana, to w tym momencie musimy wypisać sobie miejsce, gdzie w pierwszej kolejnej kolejności możemy informować o tej grupie.

Zachęcam gorąco, aby informować na swoim fanpage. Nawet co jakiś czas opublikować post, co się dzieje w grupie, co tam aktualnie robimy. Uwaga – połączyć grupę z fanpage. To jest opcja, która jest dostępna od niedawna. Możemy połączyć grupę z fanpage. Wiąże się to z tym, że osoby w grupie wiedzą z jakim fanpage ta grupa jest połączona, a na fanpage widzą jakie grupy on prowadzi. To też jest dobra ścieżka. Niektórzy wchodzą na fanpage i widzą, że prowadzi grupę. Zobaczą co to jest.

Można połączyć fanpage z naszą grupą na Facebooku

Jeśli mamy newsletter, to dlaczego by nie zaprosić ludzi przez niego do grupy? Jeżeli mamy inne media społecznościowe, to też możemy je wykorzystać. Nagrać stories na Instagramie co jakiś czas i zaprosić do grupy. Można nagrać film na YouTube – co w grupie się dzieje, dlaczego warto tam być. Jaki mamy plan na najbliższy czas. Co będzie się w grupie działo. Jak jest ciekawa dyskusja, to można o tym nawiązać i mówić.

To są takie pierwsze kroki, po to, aby przyciągnąć osoby, które już może weszły wcześniej z nami w jakąś interakcję. Myśmy teraz grupę stworzyli, więc dlaczego nie można ich przyciągnąć? Aby stworzyli jakiś zalążek, żeby innym było lepiej do grupy dołączyć. Lepiej jak ktoś tam jest, niż dołączyć do pustej grupy.

Przeskoczę na drugą ścieżkę. Zarówno ty jak i ja mamy grupy wspierające produkty. Tu jest trochę inna ścieżka, bo tutaj my wysyłamy link do osoby, która dołączyła do naszego produktu. Wiem, że niektóre osoby mają obawy, bo na przykład zaczynają swoją działalność. Myślą, że sprzedali mało produktów i jak to będzie wyglądało, że tylko 10 osób dołączyć. Mają obawę, że nie wiedzą w jakim kierunku będzie się to dalej toczyło. Przyznam, że to jest moment wątpliwości, czy tworzyć tę grupę jako dodatkowy bonus, czy nie.

W tym momencie chciałabym powiedzieć, że małe grupy wbrew pozorom nie są złe. Małe grupy pozwalają budować nam jeszcze lepsza relację. Możemy postawić na otwartość. Jest nas coraz mniej. Wykorzystajmy to, żebyśmy my mieli jak najlepszą relację, jak najlepiej się poznali. To też zależy od produktu. Powiedziałeś na początku, że jest gonitwa kto ma więcej lajków czy osób w grupie. Jak najbardziej nie tędy droga. Mówię, że ta moja grupa mini mnie tak cieszy. Ja tam w ogóle nie postawiłam na to, że ma być tam dużo osób, tylko postawiłam na zaangażowane osoby. Takie, które faktycznie wiedzą, co je czeka.

Małe grupy powodują to, że jest mniejszy chaos, lepiej buduje się tę relację, lepiej się rozmawia z tymi osobami w grupie. Nawet jak tworzymy produkt i będzie 10 osób. Te 10 osób może od nas dostać mega wsparcie. One to docenią i przy następnym razie będziemy mieli rekomendację, opinię naszych ambasadorów. Bardzo na to uczulam. My to bagatelizujemy, a to jest jeden z najważniejszych elementów. Ten marketing powinien toczyć się ustami naszych zadowolonych klientów. My to możemy nagłośnić w mediach społecznościowych. Nie bójmy się małych grup. One mogą nam przynieść dużo korzyści.

Skąd dalej brać ludzi? Nasze przyciąganie ich poprzez elementy, które mamy jest dobre. Możemy w grupie poinformować, że rozpoczynamy jakąś akcję, np. tydzień dyskusji o czymś. Apelować, aby osoby, które mają znajomych, informowały inne osoby. Nie mówię o tym, aby zapraszały. Ja też nie lubię jak ktoś mnie zaprasza do różnych grup, gdzie nie zawsze chcę być. Zawsze mnie ta funkcja denerwowała na Facebooku. Jak najbardziej informowanie poprzez udostępnienie w Messengerze grupy. Aby ktoś zobaczył i zastanowił się.

Jak rozmawiałam z Moniką, która tak tę grupę rozbudowała, ona powiedziała, że był to głównie marketing szeptany. Czyli osoby, które wykonywały dany zawód informowały jedna drugą, że jest taka grupa, gdzie dużo się dzieje, jest dużo wiedzy, najnowsze przepisy, można się zapytać, jest duże wsparcie. To najbardziej przyciągało. Doceńmy siłę, że jak online działa grupa, to nie wszystkie rozmowy są online.

Czasami mam wrażenie, że ludzie myślą, że grupę można rozbudowywać tylko online. Nie. Komunikujmy, że jak mamy kogoś kto ma maltańczyka, to możesz go zaprosić do grupy. Im nas więcej, tym fajniej będzie dzieliło doświadczeniami na ten temat. Wykorzystajmy to, zachęcajmy. Pamiętajmy, że ludzie są zabiegani. Oni nie są złośliwi, bo nam nie pomagają, tylko czasami nie artykułujemy tej prośby i zapytania. Nic nie mówimy, a potem dziwimy się, że nikt nikogo nie zaprasza, nikt nie udostępnia i nikt o nas nic nie mówi. Zacznijmy mówić: „Słuchajcie, mamy fajne tematy. Może macie osoby, które zajmują się tym tematem albo potrzebują tego. Niech tu przyjdą i się podzielą z nami swoimi opiniami”.

Tych ludzi przybywa nam w grupie, ale to nie powoduje, że ta grupa żyje. Ona żyje wtedy kiedy są tam dyskusje i kiedy nie tylko ja tam wrzucam post za postem. Przede wszystkim siła grupy polega na tym, że ci ludzie sami prowokują pewne dyskusje i dyskutują między sobą. Kluczowe pytanie brzmi – jak sprawić, żeby właśnie tak się działo?

Nie wiem czy ustawiliście już grupę, czy dopiero ją ustawiacie. Ważne jest, aby określić pewne zasady funkcjonowania grupy. Regulamin grupy. Z jednej strony określamy zasady, które my narzucamy pod kątem, aby nie było bałaganu, aby ktoś nie starał się przejąć grupy reklamując swoje produkty, aby nie było agresji. Umieszczamy tam drogowskazy dla uczestników.

Jednym z takich drogowskazów, będzie to, do czego zachęcamy. Jak najbardziej dzielenie się swoimi historiami, pytanie jak macie problem. Ja zawsze chwalę osoby, które pomagają innym. Czasami myślę, że tylko patrzą na powiadomienia, bo ledwie ktoś zada pytanie i za chwilę jest odpowiedź od tej osoby. Dla mnie jest to niesamowite. Facebook wprowadza odznaki w grupach. Te odznaki też są fajne. One motywują te osoby. Odznaki są przyznawane na miesiąc. Te osoby mogą być osobami, które pomagają, inicjują dyskusję. Dajmy kierunkowskaz uczestnikom, że my się na to zgadzamy.

Regulamin grupy powinien zawierać nie tylko zakazy, ale też wskazówki, do czego zachęcamy

Pamiętajmy o tym, że to jest nasza grupa. Tworzymy ją w jakimś celu. Musimy do tej grupy przyciągnąć ludzi jakąś wartością. To wszyscy mówią, to ładnie brzmi. Zastanówmy się jaką. Fajnie jak dajemy w jakimś obszarze wartości, ale róbmy z tego mikrokroki. Nie od razu kursy co masz robić, jak i gdzie. Nie mówię to dlatego, aby nie dzielić się zbyt dużą wiedzą, bo można to zmonetyzować. Bardziej chodzi mi o to, że ludzie wolą mniejsze porcje, aby to zastosować, przemyśleć i wdrożyć.

Drugi typ postów, aby tam coś się zaczęło dziać, aby było zaangażowanie, to pytania. Wzniecanie dyskusji. Tu jest umiejętność, którą nie każdy ma, ale można się jej nauczyć. Zastosowanie storytellingu, opowiadania historii. Pamiętajmy, że możemy w grupie prowadzić live, transmisje na żywo. Możemy zapraszać gości. Mogą to być osoby z grupy. Może ustalić rytuał, że osoby, które mają największe zaangażowanie, mogą mieć z tobą raz w miesiącu live. To zależy od typu działania.

Te budowane przez nas historie powinny mieć na celu przekazywanie wartości z morałem, ale też sprawienie, aby ludzie nas polubili, zaufali nam. Nam jako założycielom grupy. Grupa ma trochę na celu budowanie wizerunku lidera, eksperta.

Jak założymy tę grupę i jesteśmy osobą, która się przedstawia i wita, bardzo ważny jest post powitalny przypięty na górze. Polecam wszystkim, aby nagrać wideo, aby nas zobaczyli, żeby wiedzieli kto jest inicjatorem tego całego zamieszania. Na tym wideo można powiedzieć, że bardzo się cieszymy, że tu jesteś, co w grupie jest najważniejszego, jaki mamy cel, w czym sobie pomagamy, w czym się wspieramy.

To wideo może spowodować to, że ludzie na wejściu nas poznają. Potem jak dalej kontynuujemy nasze historie i porady, to oni czują, że my jesteśmy tą najważniejszą osobą. Co jest istotne wbrew pozorom. Jak grupa się rozrasta, szybko, to co się może zdarzyć? Może zdarzyć się to, że część osób nie będzie wiedziało, kto jest założycielem tej grupy. O proporcje trzeba dbać.

Z jednej strony, aby dawać porady. Z drugiej strony, aby dać się poznać, wzbudzać zaufanie do siebie. Trzeci krok – umiejętność prowadzenia dyskusji w grupie, która ma skierować ludzi do produktu albo usługi. Iść w kierunku wzbudzania ciekawości, czyli o czymś wspominamy, a ludzie pytają: „Co to jest? Co to jest ten kurs? Jak to działa? Dlaczego oni są zadowoleni?”. Tu trzeba wyczuć jak możemy wzbudzić ciekawość.

Ludzie od razu wyczuwają, kiedy wkraczamy na arenę i mówimy: „Fajnie, że dyskutujemy od miesiąca. Teraz coś kupcie”. Mówiłam o Mini Akademii, gdzie otwarcie mówię o sprzedaży, że jest to próbka. Z góry zbijam te obiekcje. To też jest sposób. Tylko ja to robię dwa razy do roku. Ta grupa nie ciągnie ludzi, tylko znikamy, a potem znowu się pojawiamy.

W normalnych grupach, gdzie chcemy budować napięcie do tego, aby ktoś stwierdził, że mu to się podoba, jak działamy, jak zajmujemy się klientami, jak prowadzimy działania. I kupi. Oczywiście, w zależności od produktu, to droga jest dłuższa lub krótsza. Są produkty, gdzie ludzie podejmą decyzję po dwóch dniach, są produkty, gdzie będą się zastanawiać 3 miesiące.

Bardzo fajnie to brzmi. Zwłaszcza spodobało mi się wideo powitalne z wyjaśnieniem zasad. Sam regulamin można gdzieś umieścić i nie każdy go przeczyta. Wideo więcej osób zobaczy i bardziej trafi do nich ten przekaż. Myślę, że choćbyś napisała regulamin, nagrała 7 wideo i wysłała to każdemu 3 razy w PDF-ie, to i tak nie wszyscy będą się tego regulaminu trzymać. Potrzebny jest ktoś – założyciel grupy czy moderator – kto dba o porządek w tej grupie.

Chciałem zapytać w jaki sposób podchodzisz do regulaminów w swoich grupach? Jesteś bardziej liberalna i przymykasz oko? Dajesz żółtą kartę i wyrzucasz, jeśli ktoś jest bardzo krnąbrny? Czy od początku jesteś bardzo restrykcyjna? Jakie podejście twoim zdaniem lepiej się sprawdza?

Dobre pytanie. Muszę dodać jeszcze do ostatniego pytania, bo zapomniałam.

Angażujmy w treści, bo pamiętajmy to, co powiedzieliśmy – jak coś się dzieje, to Facebook wyświetla tę grupę i sugeruje ją innym osobom. Nie zapominajmy o postach, w których typowo skłaniamy ludzi ku dyskusji i poznajemy ich bardziej. Takie posty, które pytają. Polecam bardzo dużo pytań. Od najprostszych typu: „Jaką książkę polecacie na majówkę?”, po pytania dotyczące stricte danej niszy, na temat której w grupie jesteśmy. Pytania, wyzwania w grupach, ankiety, live, gdzie możemy skłonić ludzi, aby pod nim angażowali. Myślmy cały czas o tym, że zaangażowanie jest bardzo ważne.

Bardzo ważne w grupach są statystyki. W grupach mamy już dostęp do statystyk. Zaglądajmy w te statystyki. Jak rośnie aktywność naszych członków. Mamy w statystykach najbardziej aktywnych. Możemy obserwować czy idziemy w dobrym kierunku. Robimy biznes z tymi grupami, więc jak najbardziej monitorujmy wszystkie wskaźniki, które mamy dostępne.

Moderacja jest bardzo ważna. Ja jestem osobą, która ma dużo grup. Myślę, że zdajesz sobie sprawę, że nie jestem w stanie tych wszystkich grup sama obsłużyć. Chciałabym jasno powiedzieć, aby niektóre osoby nie pomyślały sobie, że tylko tak mówię, a w grupie wszyscy za mnie piszą. Jak najbardziej mam osoby, które dodają do grup, czyli sprawdzają czy to jest uczestnik kursu, sprawdzają jakie przyszły wiadomości. Oczywiście, jeśli jest pytanie do mnie, to ja dostaję sygnał, że to mnie pytają i ja muszę odpowiedzieć.

Ja też zaglądam, ale mam wyznaczone momenty, kiedy zaglądam do tych grup. Pojawiam się, przeglądam co się dzieje, kto ma jakie pytania, co musimy zmienić. Jakie pytania zadają? Jak ludzie zadają dużo różnych pytań, to jest wyznacznik jaki live przygotować na ten temat albo jaki post na blogu napisać. To też jest narzędzie badania rynku. Te grupy dostarczają mi bardzo dużo informacji. Niektórzy prowadzą grupy po to, aby bardzo dobrze poznać swoją grupę docelową. To też jest cel. To nie zawsze musi być sprzedaż.

Poznanie grupy docelowej jest bardzo ważne. Czerpanie inspiracji z pytań, z czym mają najczęstsze problemy, może nam przynieść efekt w postacie fajnych postów. Posty te przyciągną dużo nowych osób. Na blogu też możemy mieć info o grupie. Jak prowadzimy bloga, to możemy informować o wyzwaniu w grupie. Robiłam kiedyś: „Miesiąc lipiec miesiącem skutecznych reklam na Facebooku”. Robimy w grupie codziennie ćwiczenie z reklamami na Facebooku.

Moderowanie może nam zająć bardzo dużo czasu. Dlaczego? Jak grupy się rozrastają, coraz więcej osób przybywa, to samo uporządkowanie tego wszystkiego plus publikacja postów, zajmuje czas. Jestem zdziwiona, bo ostatnio usłyszałam, że specjaliści od grup mówią, że maximum 20 minut dziennie poświęcić na grupę. Wydaje mi się, że jest to niemożliwe. Jestem zwolenniczką tego, że grupa nie jest od siedzenia na niej cały dzień, ale nie oszukujmy się, że 20 minut dziennie nam starczy. Musimy zaakceptować uczestników, przejrzeć pytania, komentarze, opublikować treść, odpowiedzieć na niektóre komentarze. To nie jest 20 minut.

Mnie zaskoczyło na samym początku, kiedy stworzyłam pierwszą grupę Uwierz w swoją markę online, że ta grupa szybko rosła. To był rok kiedy było mało działań tego typu, więc dużo osób przybywało. Tak zaskoczyło mnie to, że nagle pojawiły się osoby, które spamowały. Naprawdę miały jeden cel – zareklamować siebie. Musieliśmy wprowadzić zatwierdzanie postów. Posty z automatu nie publikują się w grupie. Przeglądamy i jak jest ewidentna sprzedażówka, czyli ktoś wrzuca informację, że jest wyprzedaż telewizorów czy sukienek, to nie przyjmujemy, bo nie to jest celem tej grupy. To ciągnie się. Jak jeden taki post zaakceptujemy, to wszyscy nagle stwierdzą, że oni też chcą. Trzeba być konsekwentnym.

Pytasz czy jesteśmy restrykcyjni. Regulamin nam powinien to ułatwić. Jak ustalimy zasady, regulamin, to musimy się ich trzymać, żeby nie wyszło pytanie: „Dlaczego tutaj jest taki post, skoro w regulaminie jest zakaz? To ja też chcę. Mój też opublikujcie”. Trzeba być uczciwym wobec ludzi.

Mam to szczęście, że kieruję bardzo dobrze komunikację do osób, które chcę przyciągnąć, bo nigdy u mnie w grupach nie było hejtu czy kłótni. Czasami ludzie wymieniają poglądy, ale tak, że nie przebierają w słowach. U nas nie było takich kryzysowych sytuacji. Wiem, że w niektórych grupach tak jest. Łącznie z tym, że wyzywają administratorów, jak im się nie spodoba komentarz.

W grupach istnieje możliwość wyciszenia członka. Widzi on wtedy posty, ale nie może ich komentować

Jest teraz taka funkcja w grupach, że można wyciszyć daną osobę. To jest ta żółta kartka, o której mówisz. Nawet nie trzeba pisać. Po prostu wyciszamy. Można na dzień lub maksymalnie na 7 dni wyciszyć tę osobę. Ona wtedy widzi posty, ale nie może w żaden sposób komentować. Ma taką karę. Takie „idź do kąta” w grupie.

Już Facebook próbuje nam podrzucić rozwiązania z automatu, żeby za każdym razem nie pisać posta, że niezgodnie z regulaminem czy prosimy o brak hejtu. Regulamin, zasady – my przestrzegamy, uczestnicy przestrzegają. Jak już grupa będzie się rozwijała, to polecam, aby brać do pomocy osoby w administrowaniu. Abyśmy nie byli skazani na 24 na dobę siedzieć na tej grupie. Mówię my, jako przedsiębiorcy, którzy mamy też dużo więcej rzeczy na głowie, oprócz tego, aby kontrolować cały czas grupę.

Nawet jeżeli nie ja osobiście tam siedzę, ale chcę mieć to zrobione zawodowo i zatrudnić kogoś do tego, kto będzie doglądał grup, to jest to koszt. Takiej osobie też trzeba zapłacić. Pojawia się pytanie – mógłbym te pieniądze wydać na coś innego albo ten czas, który sam spędzam na takiej grupie też przeznaczyć na inną aktywność. Po czym oceniasz czy ten czas i pieniądze, które inwestujesz w utrzymanie i rozwój grup na Facebooku, to są pieniądze dobrze zainwestowane w porównaniu do różnych innych aktywności, które w tym samym czasie mogłabyś robić?

Dobre pytanie. Mam różne grupy, więc to rozłożę. O ile ta grupa ogólna Uwierz w swoją markę online przyciąga osoby, które nawzajem świetnie sobie doradzają. My tam mniej robimy akcji sprzedażowych. Bardziej jest to grupa otwarta na to, aby nowe osoby przyszły, widziały wartość. Więcej dajemy tam pomocy i treści, która wspiera pewne działania w komunikacji online. To nie jest tak, że w tej grupie od razu sprzedawaliśmy.

Bardziej wychowujecie sobie przyszłych klientów.

Lekko naprowadzamy. Przypominamy, że jest live na fanpage. Co jest jeszcze ważne? Ludzie chętnie przystępują do grup. Czują, że są w pewnym gronie osób znajdujących się na podobnym poziomie. Buduje dom i jest grupa. I tam pojawiają się pytania i doradzają sobie. Oni widzą, że mają podobne zainteresowania w tym momencie.

Stworzyliśmy tę grupę Uwierz w swoją markę online, by dawać im te wartości i aby czuli, że są wokół ludzie, których mogą zapytać, jeśli coś im nie działa. „Słuchajcie, mam problem. Pixel mi nie działa. Co teraz?”. Jest wymiana wartości. Oni mają powód, aby tam zaglądać. Czują, że te osoby je rozumieją. Mają z kim rozmawiać na ten sam temat.

Siłą rzeczy, kiedy my informujemy, że pojawił się nowy post, przypominamy, że jest live na Facebooku, to przyciągamy ich do fanpage. To zaangażowanie, które zbudowaliśmy w grupie, przenosimy na fanpage. Ja mam w każdą środę mój live #znanamarkaonline. Zapraszam ludzi z grupy i wiem, że część przyjdzie. Będą tak samo zaangażowani pod tym live, jak w grupie. Oni już mnie i siebie znają. To też wspiera działania na naszym fanpage.

Ludzie chętniej dołączą do grupy, niż polubią twój fanpage. Trochę transferujesz tych ludzi. Poprzednie porównanie z mikrofalą jest świetne i warto je zapamiętać. Do grupy chętniej przystąpimy, bo mamy większe zaufanie. Ludzie myślą, że fanpage często zakłada firma, która chce coś sprzedać. Jak jest grupa, to są ludzie, pytania. Podejrzą, zobaczą. Mają takie same problemy. My ich transferujemy na fanpage i często już tam z nami zostają. Zaczną przychodzić co środę na live. Musimy zrobić system naczyń połączonych. Jak ktoś odwiedzi fanpage, to dowie się o grupie. Wejdzie do grupy. Pozna. Zaufa.

Fajne jest to, że ci ludzie są poznają. Mam tę świetną okazję, że jak mam szkolenie stacjonarne, to potem ci ludzie na tych szkoleniach się spotykają. Kupują bilety i nagle: „A to ty jesteś!”. Myślę, że miałeś to na swoich 10. urodzinach. Wiele osób skądś się znało z facebookowego życia. To pokazuje jak to świetnie działa. To jest nie tylko wartość, że jesteśmy w komunikacji z marką, czy marka z nami, ale my tam poznajemy inne osoby z tymi samymi problemami czy zainteresowaniami. Myślę, że chcemy tego. Ludzie mają coraz mniej okazji, aby przebywać w większych zgromadzeniach i czuć wspólnotę. Te grupy są świetnym przykładem, aby to połączyć.

Jak to zmierzyć? Można od czasu do czasu robić akcję, że grupa otrzymuje coś wcześniej. Informujemy o czymś, dajemy im specjalną ofertę. Tylko dla nich coś przedstawiamy wcześniej i mówimy, że tylko oni mają dostęp wcześniej. Wtedy widzimy jak ci ludzie reagują i czy korzystają, czy nie. Mówię to w przypadku takiej grupy, która nie jest skorelowana z produktem. Moja grupa VIP Akademia Smart Brand ma na celu to, że daję im dodatkowe szkolenia. Oni jeszcze ode mnie dostają. Oni kupili mój produkt, ale wiem, że jak będę utrzymywała z nimi kontakt w tej grupie, to to jest dla mnie największa korzyść. Wraca to do mnie w postaci opinii, rekomendacji.

Atutem grupy jest to, że uczestnicy nie są tylko w kontakcie z marką, a marka z nimi. Poznają też inne osoby podobne do siebie

Jak rozmawiam z nowymi osobami, to w przypadku tych droższych produktów, tutaj opinia innych członków ma decydujące znaczenie. Bardziej staram się w tej grupie budować społeczność, która wiem, że jak ktoś ich zapyta, to odpowiedzą, żeby szli, bo są szkolenia, live. Mam ostatnio osobę, która powiedziała: „Kupiłam tę Akademię, ale tyle jest wartości z tych comiesięcznych live. Ja z tych live korzystam. Już widzę progres. Mi to już wystarcza”. Nie o to chodziło. Tu jest też bardzo ważne, abyśmy określili cel. Pytasz jak mierzyć? Ja mierzę tak, że mam dużo pozytywnych opinii od uczestników mojej Akademii. Tam to zbieram, tam generuję, tam utrzymuję relacje. To mi już dużo daje. Wiem, że przy następnej rundzie sprzedaży, oni będą moimi ambasadorami.

Przy grupie Mini, gdzie mówię konkretnie, że jest sprzedaż, myślę, że tam jest 100% badania ile grupa daje. Ja tam prowadzę tylko działania w grupie. Nie ma żadnych webinarów. Nie ma akcji promocyjnych. Jest grupa mini. Tam się spotykamy. Potem jak ludzie kupują, to wiem, że to jest moja praca włożona w to, że codziennie miałam z nimi live. Wiem, że jak dwa tygodnie zaangażowałam się w tę grupę, to efektem jest to, że przystępują do tej Akademii i kupują produkt.

Możesz oferować coś specjalnego. Możesz patrzeć, jak to się klika. Dajesz linki, ludzie wchodzą, pobierają. Masz dla nich ofertę. Masz ustawioną sekwencję maili. Możesz to badać na różne sposoby.

Nie wspomniałam o jednej grupie, ponieważ już ją wyciszam. Kiedyś stworzyłam grupę Planer nowoczesnego przedsiębiorcy, bo wydałam planer. Ja teraz zmieniłam ten planer, jest już druga edycja. Muszę albo zmienić nazwę, albo pomyśleć nad koncepcją. Tam zorganizowałam wyzwanie wypełnienia razem planera. To było niesamowite. Bardzo szybko się to monetyzowało. Widziałam efekt. Robiliśmy coś razem. Mówiłam, że można dołączyć do tej grupy, nawet jak się nie ma plannera. Każdy kto dołączył, trochę posłuchał, po czym mówił, że musi kupić planner. To od razu było widać. Ja tę grupę prowadziłam i sama byłam zaskoczona jak to działa.

Wyjdzie na to, że u mnie gra w otwarte karty przynosi najwięcej korzyści. Jak ktoś dołącza do tej grupy i tytuł jest Planer nowoczesnego przedsiębiorcy, to się spodziewa, że będę tam mówić o tym planerze. Może nie warto czasami udawać, że będziemy mówić o bieganiu, a chcemy sprzedawać koszulki.

Transparentność przynosi efekty. Zwłaszcza, jeżeli ktoś przychodzi do grupy z nastawieniem, że w tle jest sprzedaż, to konwersja jest wyższa. Ty go nie zaskakujesz. On wchodząc zgodził się na takie warunki. Zrobił to bardziej lub mniej świadomie. Raczej bardziej. Jest to dobry sposób, aby wyniki z takiej grupy były lepsze.

Przy mierzeniu zwróćmy uwagę jaki mamy cel. Mogą być osoby, których celem nie jest od razu sprzedaż, ale zbudowanie wizerunku w danej grupie osób pod danym tematem, w danej niszy jako eksperta. On się tam prezentuje dając dużo wartości. To jest jego cel na początku. Jego społeczność niesamowicie urośnie. To już idzie dalej. Potem go ludzie polecają. Jak ktoś zapyta czy znacie kogoś, kto zajmuje się tym, to nagle się okazuje, że zbudował społeczność kilkunastu tysięcy osób. Jakiś procent osób pamięta go, poleca, bo przychodzi w pierwszej kolejności do głowy. Przy budowaniu marki wizerunku też jest ważne, że czasami niech ta sprzedaż będzie za chwilę. Zastanówmy się czy nie przyciągnąć tych ludzi czymś innym, aby najpierw nam zaufali.

Celem grupy nie musi być sprzedaż produktu, ale też zbudowanie opinii eksperta

Powiedziałem na początku, że nie jestem fanem grup na Facebooku. Mam do nich pewne zastrzeżenia. Chciałem z tobą zderzyć te zastrzeżenia. Z tego co powiedziałaś do tej pory, to w twoim przypadku to narzędzie się sprawdza. Jestem ciekawy jak się odniesiesz do takich moich przemyśleń.

Pierwsze przemyślenie – grupy na Facebooku to jeden wielki chaos. To jest strumień nieświadomości. Pojawiające się posty, które pojawiają się i znikają. Nie ma za bardzo sposobu jak nad tym zapanować. Niby jest to ułożone chronologicznie, ale ktoś skomentuje, starsze wyskoczy wyżej. Nie da się tam niczego sensownego znaleźć. Co ty na to?

Zupełnie się z tobą zgadzam. Czasami jak obserwuję to, co się dzieje w innych grupach, to widzę co mnie drażni. Jak wchodzisz od strony administratora, to zwracasz na inne rzeczy uwagę. Im większa grupa, tym więcej chaosu się pojawia. Zaczyna to drażnić. Czasami trzeba edukować osoby, które są w grupie i tłumaczyć im, że macie wyszukiwarkę. Polecam ten film na początku.

Jeśli chcesz znaleźć jakieś hasło, to zawsze możesz skorzystać z wyszukiwarki. Polecam też korzystać z nowych funkcji – moduły mogą w niektórych przypadkach ratować. My możemy zmienić typ grupy w trakcie. Jeżeli uważamy, że mamy dużo tematów i chcielibyśmy je pogrupować, aby ludzie łatwiej się odnajdywali, to może to jest wyjście.

Przypinanie posta również polecam. Zgadzam się, że w całym hurraoptymizmie na temat grup, są momenty, kiedy możemy zacząć wątpić w sens tego wszystkiego. Musimy starać się wyznaczyć swój sposób na to. Niektórzy mają fajnie zrobione dni tematyczne. Temat danego dnia wskakuje, jest przypięty u góry. Jest jako pierwszy post. Dla osób, które nas odwiedzają, to na pewno widzą ten post. Najczęściej dzień tematyczny też o coś pyta, więc ludzie komentują. Organicznie to wyskakuje do góry. Są różne sposoby, aby to uporządkować. Każdy musi wypracować swoją procedurę.

Zarzut drugi – Facebook to jednak serwis rozrywkowy. Tam ludzie przychodzą, aby poskrolować ekran. Nie mają nastawienia, aby na czymś się skupiać. Wydaje mi się, że dla treści biznesowych, to nie jest dobre otoczenie. Tam ciągle coś cię rozprasza. Chyba nie przychodzi się tam po głębsze treści.

Z jednej strony mogłabym powiedzieć, że to jest prawda. Nikt z nas rano nie wstaje z myślą, że zobaczy co tam na Facebooku. Z drugiej strony, skoro mówimy o tym, że osoby, które się interesują kadrami i płacami, są w stanie odnaleźć się w jednym miejscu, to spełniają one oczekiwania. Należałam kiedyś do forum. Kiedyś były fora. Teraz myślę: kto chodzi na fora? Niektórzy celowo usuwają aplikację Facebooka, ale większość osób tkwi na tym Facebooku, bo mają tam znajomości czy kręgi osób, z którymi szkoda jest im tracić kontakt.

Często to nawet nie jest tęsknota za grupą z powodu marki, tylko za osobami. Zerkamy, że zobaczy co u nich. Sposób budowania, na zasadzie: „My zbudowaliśmy grupę, my będziemy mówić, wy macie słuchać”, tylko starania się zbudowania społeczności jest lepszy. Ludzie przychodzą dla ludzi. Nie dla marki. To będzie miało większą wartość dla uczestników. Oni będą chcieli tam zaglądać. Od czasu do czasu odwiedzą i zobaczą co tam się wydarzyło.

Przyjdą. Zobaczą. Odwiedzą. Im większą grupę budujesz, czyli teoretycznie im większy sukces osiągasz, tym więcej przyciągasz spamerów. Jasne, są narzędzia coraz bardziej zaawansowane, aby ich temperować. Z drugiej strony mam wrażenie, że człowiek, który zajmuje się moderacją takiej grupy, czuje się jak przedszkolanka, która musi ustawiać niepokorne dzieci do kąta, a nie jak człowiek, który buduje społeczność biznesową. Jest to takie trochę zniechęcające.

To jest prawda. Wyobraźmy sobie, że ktoś poleci jakąś grupę. Tam zbiegną się wszyscy zaciekawieni. Jakiś procent z nich pomyśli, że wcale nie mają takiego problemu, ale to są świetni ludzie. Dołączają, aby celowo tam namieszać, podjudzić atmosferę, albo coś sprzedać. To prawda. My potem siedzimy, patrzymy i jesteśmy przerażeni. Z jednej strony tak będzie. Ja wspomniałam, że ja i moja ekipa mamy to szczęście, że u nas mało się tego dzieje. Mało jest nienawiści czy sprzedawania.

Jak zadałeś to pytanie, to mnie zaczęło zastanawiać, czy to nie jest tak, że ludzie wyczuwają, gdzie mogą sobie na co pozwolić. To jest konsekwencja w naszym działaniu. Może przyciąganie ludzi podobnie myślących. Nie da się tego z automatu usunąć. Nie powiem, że wystarczy włączyć taką opcję blokady ludzi i samo zadziała. Może warto wykorzystać pytania w inny sposób, kiedy widzimy, że pojawia się problem.

Zapytałeś jak mierzyć grupy? Pamiętaj, że w pierwszym pytaniu mówiłam, że kierowałam do jakiegoś pobrania i sprawdzać jak ta rzecz się pobiera. Z drugiej strony jak widzimy problem, to można już w tych pytaniach zasugerować, czy ktoś zdaje sobie sprawę, że nieprzestrzeganie zasady od razu wyklucza cię z grupy. Nie przesadzałabym mówiąc, że jest tak źle. Czy ty masz takie traumatyczne doświadczenia?

Mam swoją grupę dla klientów. Tam nie mam takich doświadczeń. Moja żona prowadzi dużą grupę na temat książek dla dzieci. Tam cały czas są jacyś wydawcy, którzy próbują przemycić swoje produkty.

To tak samo będzie na fanpage. Są specjaliści, którzy patrzą jakie reklamy są publikowane, po to, aby się pod nie podczepiać. Tak samo będzie w grupach. Musimy sobie jakoś radzić. Znaleźć swój sposób.

Ostatni z listy moich zarzutów – Facebook to nie jest twoja platforma. W każdej chwili może się zdarzyć tak, że oni zmienią zasady, zamkną ci konto, zlikwidują, wrzucą reklamy konkurencji do twoich grup, zetkną zasięgi. Czy inwestowanie tam czasu i energii, to nie jest budowanie domu na wynajętej ziemi?

Dobrze jest docierać do klientów poprzez social media, ale pamiętajmy, że nie my jesteśmy właścicielami tych platform

Zgadzam się. Wszystkim powtarzam, że wykorzystywanie mediów społecznościowych do tego, aby docierać do nowych klientów, to fajna rzecz, ale miej z tyłu głowy, że ty nie jesteś właścicielem tego wszystkiego. Te zasady bardzo szybko się zmieniają. To jest bardzo ryzykowne.

Znam wiele przypadków takich, kiedy przez swoją niefrasobliwość wiele osób straciło swoje grupy. Logowanie się do różnych podejrzanych aplikacji przez Facebooka, utrata danych. Co się dzieje? Jak grupa była założona z profilu osobistego, ktoś przejmuje ci osobisty profil, to od razu nie możesz się dostać na grupę. Miałam dużo płaczu, kiedy osoby, którym przejęto konta traciły grupę kilkunastotysięczne, bo nie miały jak się tam dostać. Można przez innych administratorów. Są różne ścieżki.

Chcę zwrócić uwagę na to, że ja zachęcam tylko i wyłącznie na te działania. Przemycanie, budowanie listy za pomocą grupy. To jest znana strategia. Niektórzy rozwijają swoje listy mailingowe poprzez to, że na Facebooku przyciągają do grupy, tam oferują coś do pobrania. W ten sposób rozwijają swoje bazy danych. Znam osoby, które nie mają swoich fanpage. Opierają się tylko na grupach. Postawiły wszystko na jedną kartę.

Nie zamartwiam się na przód, dlatego, że staram się dywersyfikować swoje działania. Nie wrzucam wszystko tylko w grupę. Nie tylko grupa jest dla mnie źródłem klientów. Po to mam inne platformy społecznościowe i działania na blogu. Tworzę kontent, staram się docierać do ludzi poprzez inne miejsca. Offline mam kontakt ze swoimi klientami. Takich też pozyskuję. Mam tę świadomość, że może coś się stać. Może coś się zmienić. To nie są stałe warunki gry. To nie ja rozdaję karty. Miejmy tę świadomość.

Natomiast, nie przekreślała bym z tego powodu wykorzystania tej możliwości na chwilę obecną. W grupach na Facebooku jest w tej chwili aktywnych 200 milionów ludzi. Facebook zapowiada, że chce 5 razy więcej. Facebook stawia na grupy i ich rozwój. Myślę, że to jest ten moment. Tak jak kiedyś stawiał na trochę lepsze zasięgi na fanpage’ach i więcej z nich mieliśmy. Jeszcze można z tych grup coś wycisnąć.

Będzie na pewno dużo różnych udogodnień, nowych funkcji. Warto to obserwować. Warto się zastanowić jak wykorzystać to, że jeśli mamy fanpage, to grupa może przynieść korzyści. Ja bym to wykorzystywała. Gdybym tego nie robiła, to rozumiem. Ale robię to, więc polecam. Dywersyfikacja działań z tyłu głowy cały czas jest.

Grupa to jest społeczność. To są ludzie, którzy się tam zbierają. Ludzie przychodzą do grup dla innych ludzi. W momencie kiedy to narzędzie przestaje mi być potrzebne jako założycielowi, to zastanawiam się czy powinienem, czy to jest etyczne, aby taką grupę likwidować i zamykać? Zebrałem tych ludzi po to, aby ze sobą dyskutowali, a nagle ciach! Czy powinno się likwidować grupy? Można je likwidować?

Powiem ci szczerze, że jak zacząłeś zadawać to pytanie, to pomyślałam, że różne są sytuacje w życiu. Możesz zmieniać pracę, sprzedać komuś biznes, znudzić się prowadzeniem grupy. Jeżeli ta grupa faktycznie angażuje, to nie wiem czy nie zapytałabym, czy ktoś nie chce przejąć tej grupy i prowadzić ją dalej. Taki prezent.

Można najpierw o ten prezent zapytać wśród osób, które w danej branży znamy. Zawsze możemy zmienić administratorów. Możemy połączyć z innym fanpage. Myślę, że w takim przypadku, kiedy coś się zmienia i my nie mamy możliwości się tym zajmować, to jest to jedna z dróg.

Tak jak wspomnieliśmy o transparentności, to skoro budowaliśmy relację i zaufanie, to może w otwarty sposób należy napisać, że nie jest to moment, w którym nie jest nam po drodze z grupą. Możemy zapytać czy chcą zostać. Jeśli tak, to kto podejmuje się opieki nad grupą. Grupę można zarchiwizować z jej członkami. Oni dalej tam będą, będą widzieć, kto był w tej grupie, zostaną treści, ale nie będzie nowych postów, nic nie będzie dodawane. Nie usuniesz ich nagle i grupa nie zniknie z powierzchni ziemi.

Tylko przejdzie w stan spoczynku.

Aby skasować grupę należy usunąć pojedynczo wszystkich jej uczestników, a na końcu siebie

Tak. To jest ciekawe. Grupy nie można usunąć od tak. Jeżeli zdecydujemy się na usunięcie grupy, to możemy albo ją zarchiwizować albo po kolei usuwać każdą osobę. Wyobrażasz sobie zbudowanie grupy 35 tysięcy osób i potem siedzisz i te 35 tysięcy osób usuwasz. Na końcu wykasowujesz siebie i dopiero grupa jest usunięta. To jest też taki proces, który chyba ma zniechęcić.

Jest kwestia jeszcze tego, że być może jesteśmy tak sfrustrowani, że ludzie nie rozumieją istoty istnienia tej grupy i ona się przerodziła w kiermasz. Społeczność, którą stworzyliśmy nie przestrzega zasad. Cóż, mamy tylko dwie możliwości. To nie jest jeden ruch. Pewnie wiele osób archiwizuje grupy. One zostają z całym dobytkiem. Możemy tam zajrzeć i skorzystać z tego, co było wcześniej. Nowe osoby nie dołączają i nowe posty się nie ukazują.

Myślę, że Mark Zuckerberg mógłby śmiało cię zatrudnić jako ambasadorkę grup na Facebooku w Polsce. Podałaś bardzo wiele argumentów za tym narzędziem. Gdybyś miała wybrać jeden z najsilniejszych argumentów – co powoduje, że grupy na Facebooku to jest to narzędzie, które tobie pasuje?

Kurczę, po pierwsze to nie jestem ambasadorką grup na Facebooku.

Tak to zabrzmiało. [śmiech].

Ja też przeszłam pewną ścieżkę kilku grup. Gdybyś zadał mi teraz pytanie: „Jak miałabyś wybrać jedną z grup, którą chciałabyś dalej kontynuować i prowadzić, to która by to była?”. Miałabym dylemat. Ja już widzę, że przez 3 lata, gdybym miała zostać sama, nie mam pomocy i mam wybrać z tych grup na czym mam się poświęcić, to przyznam się szczerze, że poświęciłabym się grupie VIP, tych moich najważniejszych klientów i tej grupie Mini Akademii. Dlatego, że właśnie tam jestem obecna 2 razy do roku. Intensywnie, ale tylko dwa razy do roku. Widzę tam efekt. Widzę zaangażowanie. Obie strony są zaangażowane.

Jeśli twórca widzi, że ludzie się angażują, doceniają jego pracę, a oni mają z tego wartość i dziękują za to. Albo idą ze mną dalej, albo nie, ale i tak są zadowoleni. Ja przy tych dwóch grupach czuję największą satysfakcję. Też przeszłam drogę od tej grupy ogólnej, przez różne grupy. Gdybyś mnie zapytał, co wybieram, to skupiłabym się na tym.

Mam jeszcze zasoby, aby móc skupiać się też na innych, ale mam świadomość zastanowić się co da największą korzyść dla naszego biznesu. Nie chciałabym, aby ktoś wysłuchał i pomyślał, że grupę trzeba zakładać już teraz. Mierzmy siły na zamiary. Oceńmy, co da nam największą korzyść. Próbujmy. Skoro masz fanpage, to nic nie stoi na przeszkodzie, aby spróbować.

Największe zaangażowanie wzbudzają posty relacyjne, lekkie, miłe, przyjemne. Niektórzy mają z tym duży problem. Niektóre osoby, stricte biznesowe mówią, że nie będą marnować czasu. Nie ma sensu się zmuszać, bo to nie zadziała. Chociaż możesz trafić na taką falę osób, którzy będą chcieli tylko konkrety. Trzeba spróbować.

Wypisz sobie pomysły, w którą ścieżkę iść. Coś, co się przełoży najlepiej dla twojego biznesu. Na tym bazujmy.

Chciałam też powiedzieć coś o nowościach.

Śmiało.

Obserwujcie statystyki, bo one są nowościami. Odznaki są świetne. Fajnie jest też pogratulować ludziom tych odznak. Nie wiem czy widziałeś Marek grupy, które dostały te uprawnienia. U nas jeszcze nie ma. Grupy subskrypcyjne z opłatami.

Nie widziałem.

Myślę, że to będzie coś co może zainteresować. Mam program subskrypcyjny Progres, nie perfekcja. Przyznam szczerze, że zrobiłam duże oczy, które się zaświeciły, kiedy usłyszałam, że już to funkcjonuje. Widziałam już taką grupę na Facebooku. Zakładasz grupę i określasz ile wynosi opłata miesięczna za przynależność do tej grupy. Możesz wybrać chyba maksymalną opłatę w wysokości 20 dolarów za miesiąc. To otwiera kolejną furtkę.

Może nagle osoby, które tego słuchają, pomyślą, że poczekają na subskrypcje. Może to jest właśnie ta ścieżka. Jak już dawać wartość, to w zamian za opłatę. Może wtedy będziemy widzieli przełożenie. Nagle się okaże, że będziesz robić to samo, ale za pobraniem opłaty. Na początku przetestowałabym normalne prowadzenie grupy, żeby nabrać doświadczenia. Po jego zdobyciu, kiedy wiemy czego potrzebuje nasza grupa docelowa, to model subskrypcyjny może być fajną rzeczą. To chciałam powiedzieć jako takie tadam!

Bardzo ładne tadam na koniec. Ciekawe. Wczoraj czy przedwczoraj, wyskoczyła mi informacja na Facebooku, że wprowadzili jakieś narzędzie do komunikacji wewnątrzfirmowej. Workplace to się chyba nazywa.

To jest coś, co istnieje już trochę czasu.

Wczoraj mi się pojawiło.

Oni zachęcają do tego. Testowaliśmy to z moim zespołem. Jakoś to do nas nie trafiło. Może ma teraz nowe funkcje. Trzeba sprawdzać. Ma podobny interfejs do Facebooka.

Jestem ciekawa jak to będą funkcjonowały grupy subskrypcyjne. Chciałam dołączyć do płatnej grupy. Na razie wiesz jak to zadziałało? Kliknęłam „dołącz” i przeniosło mnie od razu na stronę tego stowarzyszenia, które pomagało rodzicom przygotować uczniów do dostania się na określone studia zagraniczne. To była amerykańska grupa. Przeniosło mnie i tam było opisane, że dołączam do tej grupy, co dostaje tam i ile to kosztuje. To była strona zewnętrzna. Myślałam, że to będzie w obrębie Facebooka. Ale to musi być jakoś zintegrowane. Czekam kiedy to będzie u nas, bo jestem niesamowicie ciekawa.

Czekamy w takim razie. Bardzo pięknie ci dziękuję, że pojawiłaś się kolejny raz. Jak zwykle podzieliłaś się bardzo wieloma przydatnymi informacjami.

Dziękuje ci bardzo. Do zobaczenia w grupach!

Dzięki. Na razie!

Dziękuje.

Na stronie zostały wykorzystane linki afiliacyjne. Jeżeli wejdziesz przez nie na stronę sprzedawcy i dokonasz zakupu, sprzedawca podzieli się ze mną częścią swojej marży (nie wpływa to na twoją cenę). Wymieniam wyłącznie te produkty i usługi, z których rzeczywiście korzystam i jestem z nich zadowolony.