Co zrobić, żeby klienci częściej u ciebie kupowali

Co powinieneś zrobić, żeby zwiększyć sprzedaż w swojej firmie?

Jeżeli twoje pierwsze skojarzenie to: „zdobyć więcej klientów”, czytaj dalej!

W zdobywaniu nowych klientów nie ma nic złego. Im więcej osób u ciebie kupuje, tym więcej sprzedajesz. Problem polega na tym, że ich pozyskanie wymaga zwykle sporo czasu i wysiłku.

Nie zniechęcam cię. Szukaj kolejnych kupujących, bo bez tego twój biznes umrze. Ale nie zapominaj też o możliwościach, jakie masz pod ręką. Nie lekceważ potencjału, jaki ma twoja obecna baza klientów.

Jak się za to zabrać?

Linki do osób i firm wymienionych w tym
odcinku podcastu

Prezent dla słuchaczy

Jak przekonać do siebie klientów
30 technik zdobywania klientów. Zapisz się do Klubu MWF i pobierz PDF Chcę to 

Tych odcinków też warto posłuchać

Podcast do czytania

W tym wpisie przeczytasz

Przyjrzyjmy się takiemu przykładowi.

Dwa lata temu odkupiłem pizzerię, której profil już wtedy był właściwie określony, a mianowicie jest to pizzeria wyłącznie na dowóz, bez lokalu, do którego można wejść, usiąść przy stoliku i coś zamówić. W ciągu dwóch lat podejmowałem różne działania, które przyczyniły się do tego, że zwiększyliśmy ilość dowozów w ciągu tygodnia ze średnio 10–15 do 30–50, a w weekendy – z 25–35 do 50–70. Bywa też po 80, a nasz rekord to 108.

Nie ukrywam jednak, że konkurencja ciągle depcze nam po piętach. Z jednej strony to dobrze, bo człowiek musi być ciągle na maksymalnych obrotach, chociaż mimo podejmowanych działań ilość dowozów, o których wspominałem od dłuższego czasu, nie idzie w górę.

Może macie jakieś pomysły, jak rozruszać taki rodzaj działalności, i chcielibyście się tym podzielić, robiąc właśnie podcast o tej tematyce: „pizzeria tylko na dowóz”?

Pozdrawiam, Piotr

Może jesteś w podobnej sytuacji jak Piotr? Może czujesz, że napotkałeś jakąś granicę w swojej działalności? Że osiągnąłeś pewnego rodzaju szklany sufit? Jeżeli tak, zastanów się, jak możesz zwiększyć częstotliwość zakupów swoich klientów.

Możesz zwiększać sprzedaż, stwarzając klientom dodatkowe okazje do zakupów

Jest pewien rytm, według którego konsumenci żyją i ciężko jest go zmienić. Jeżeli mówimy np. o dekoracjach na Boże Narodzenie – wiadomo, że kupuje się je raz w roku i niewiele da się z tym zrobić. Na szczęście – czy to w przypadku pizzy, czy w przypadku wielu innych produktów konsumenckich – możesz tworzyć okazje, które zachęcą kupujących do dodatkowych transakcji.

Sposoby na (prawie) darmową reklamę

Pozyskiwanie nowych klientów kosztuje, bo trafiasz do ludzi, których nie znasz i oni nie znają ciebie. Najczęściej oznacza to, że musisz płacić pośrednikom, którzy umożliwią ci dotarcie do nich. W przypadku tych, którzy coś już u ciebie kupili, sprawa wygląda inaczej. Możesz kontaktować się z nimi praktycznie za darmo (płacisz tylko za korzystanie z narzędzi, które ci to ułatwiają).

Dlatego pierwsza i najważniejsza sprawa, o którą musisz zadbać, to pozyskanie kontaktów do osób, które u ciebie kupują. Skupmy się na trzech formach kontaktu: mail, SMS i powiadomienia push.

Wysyłanie ofert przez e-mail

  • Plusy e‑maila to duże możliwości graficznie i właściwie nieograniczona objętość. W mailu możesz zawrzeć tyle informacji, ile uznasz za stosowne – nie zawsze oczywiście ma to sens, ale nie jesteś z góry ograniczony jakimś limitem ilości tekstu czy grafiki. Poza tym taki mail, który jest w skrzynce, łatwo wyszukać. Jeżeli klient zauważy ofertę, która obowiązuje np. przez najbliższe trzy tygodnie i nie chce z niej skorzystać dzisiaj, to z łatwością znajdzie taką ofertę za kilka czy kilkanaście dni.
  • E-mail ma też swoje wady. Pierwsza: dostajemy masę maili, w tym maili reklamowych, i przestajemy zwracać na nie uwagę. Druga wada: filtry antyspamowe programów mailowych bardzo często są wręcz zbyt czułe i czasami nawet wiadomości od znajomych wrzucają do spamu, a co dopiero mówić o różnego rodzaju ofertach handlowych. Dlatego trzeba się liczyć z tym, że nawet jeżeli masz adresy mailowe tysiąca swoich klientów, to nie każdy z nich dostanie twoje maile.

SMS-y z informacjami handlowymi

  • Plusy są dość oczywiste. SMS-a każdy na pewno zauważy. Jeżeli dostaje wiadomość tekstową na swój telefon, to być może nie przeczyta uważnie każdego słowa, ale na pewno odnotuje nadejście takiej wiadomości. To jest błyskawiczna komunikacja. Jeżeli chcesz ogłosić promocję, która dzieje się od teraz przez godzinę, to SMS jest świetnym medium. Poza tym klient, który otrzymuje SMSa, od razu ma w ręku narzędzie, które pozwala mu zareagować – zadzwonić i złożyć zamówienie.
  • Minusy SMS-ów są takie, że jest to forma tekstowa. Nie wkleisz tam pięknego zdjęcia pizzy. Można oczywiście robić MMS-y, ale to jest już bardziej zaawansowane. Z reguły masz do dyspozycji tekst i to krótki, ale chyba jeszcze większa przeszkoda jest taka, że ludzie nie lubią dostawać reklamowych SMS-ów. Może być ciężko zachęcić klientów do tego, żeby zgodzili się je otrzymywać. A bez zgody nie radzę tego robić.

Powiadomienia push, czyli coś pomiędzy

  • Powiadomienia push – co to jest? Jeżeli masz otwartą przeglądarkę w komputerze i nagle pojawia ci się z boku, zwykle chyba w prawym górnym rogu, takie małe wyskakujące okienko – to jest właśnie powiadomienie push. Jest tak szybkie jak SMS, ale mniej inwazyjne, bo jesteśmy jednak w przeglądarce internetowej, gdzie bez przerwy coś nowego się pojawia.
  • Minus jest taki, że możliwości graficzne są niewielkie. Mamy do dyspozycji jeden niewielki obrazek i krótki tekst.

Ponieważ powiadomienia push to dość nowa forma, jeszcze rzadko spotykana – może dlatego działa (z mojego doświadczenia) całkiem nieźle. Od pewnego czasu pozyskuję zgody na wysyłanie powiadomień push od ludzi, którzy odwiedzają stronę malawielkafirma.pl. Wysłałem ostatnio do 111 osób powiadomienia o tym, że właśnie pojawił się w sieci nowy odcinek podcastu, 49 tych powiadomień, czyli niespełna połowa, została dostarczona do odbiorców – oczywiście to zależy od tego, czy ktoś ma wtedy włączoną przeglądarkę, korzysta z komputera – a sześć z tych osób kliknęło. I 6 na 111 wydaje się niewiele, ale to jest konwersja ok. 5%, więc niezła jak na reklamę w internecie.

Poza tym akurat podcast to raczej nie jest najlepsza rzecz, jaką można promować za pomocą powiadomień push. Do wysłuchania podcastu trzeba mieć ok. pół godziny, więc szansa na to, że w momencie, kiedy wyślę powiadomienie push, ktoś akurat będzie miał te pół godziny, żeby posłuchać podcastu, albo chociaż kilka minut, żeby sprawdzić, o czym on jest, jest raczej niewielka. Mimo to 5% osób ze wszystkich, do których został wysłany ten tekst, a 12% (6 z 49) spośród tych, którzy otrzymali to powiadomienie, zareagowało. To całkiem przyzwoity wskaźnik.

Aktualizacja z 4.11.2016: W przypadku niniejszego wpisu te wyniki były jeszcze lepsze. Powiadomienie zostało wysłane do 116 osób, otrzymały go 67, a kliknęło 13 (czyli 19% odbiorców).

Jak zachęcić klientów do czytania twoich reklam

Jak skłonić klientów, żeby zostawili ci swoje dane i zgodzili się, żebyś wysyłał im komunikaty reklamowe? Inaczej mówiąc: co dać im w zamian za to, że pozwolą ci wykorzystywać swoje dane kontaktowe?

Pierwszą odpowiedzią, która się nasuwa, jest rabat. Jeżeli im go dasz, to będą pewnie bardziej skłonni do udzielenia zgody na otrzymywanie informacji od ciebie, zwłaszcza jeżeli obiecasz im, że w kolejnych komunikatach będą kolejne zniżki.

Ale nie jest to jedyny sposób na to, żeby ludzie pozwolili ci wysyłać do siebie komunikaty marketingowe. Powiedziałbym nawet, że rabat jest dość kiepskim pomysłem, bo dając go, z założenia oddajesz część swojej marży. Można to zrobić lepiej.

Rabat dla klienta nie zmniejsza twoich kosztów – obniża wyłącznie twój zysk

Możesz swoim klientom zrobić coś w stylu członkostwa w klubie. Możesz np. zapraszać członków klubu na testy nowych smaków. Jeżeli chcesz wprowadzić jakąś nową recepturę, to kilku wybranym klubowiczom wyślesz taką pizzę do spróbowania i do zaopiniowania. To jest pewnego rodzaju prestiż, ekskluzywny dostęp, który może być na tyle wartościowy i cenny dla twoich klientów, że będą chcieli dostawać od ciebie komunikaty marketingowe w zamian za taką możliwość.

To może być też prestiż innego rodzaju. Możesz nazwać jedną czy kilka swoich receptur od imienia czy od pseudonimu swojego klienta. Sam widziałem to w jednym lokalu we Wrocławiu. W jednej z restauracji, w pobliżu Teatru Polskiego, widziałem danie, które nazywało się Przysmak Redaktora Smektały. Możesz zaoferować swoim klientom coś takiego. Możesz wprowadzić do oferty pizzę według receptury stworzonej przez konkretną osobę i nazwać takie danie od nazwiska twórcy.

Inna opcja? Pozwól klientom należącym do klubu na dobranie do ich ulubionej pizzy jednego dodatku gratis. Koszt jest minimalny, natomiast to jest też bonus, który powoduje, że kupujący czuje się w jakiś sposób wyróżniony.

Kolejnym pomysłem jest przechowywanie historii zamówień twoich stałych klientów-klubowiczów i pozwolenie im na to, żeby zamawiali pizzę, np. tak: „Dla mnie to, co zwykle”. Można to tak rozwiązać technicznie, że wraz z identyfikacją numeru osoby dzwoniącej od razu widzisz wcześniejsze zamówienia. I wiesz, że ten klient zawsze zamawia tę konkretną pizzę. Nie musi za każdym razem mówić, że ma być np. z podwójnym serem, a bez cebuli.

A może by tak wprowadzić ekskluzywne oferty dla klubowiczów? To mogą być pizze według specjalnych receptur, które nie są dostępne dla nikogo innego. Takich ofert w ogóle nie musi być na twojej stronie internetowej, one mogą być rozsyłane pocztą elektroniczną, dzięki czemu jest jasne, że tylko osoby, które otrzymują od ciebie maile i je czytają, będą mogły zamówić taką wyjątkową pizzę.

Nie czekaj na okazje sprzedażowe – twórz je sam

Przechodzimy teraz do głównego wątku, o którym wspomniałem na początku, czyli do okazji sprzedażowych. Kluczem do tego, żeby klienci kupowali u ciebie częściej, jest dawanie im właściwego pretekstu.

Niedawno w kalendarzu mieliśmy Halloween. W USA jest to podobno druga największa okazja sprzedażową po świętach Bożego Narodzenia! W Polsce (głównie ze względów ideologicznych) nie jest prawie w ogóle wykorzystywana ani szczególnie lubiana. Niektórzy wręcz mówią, że nienawidzą Halloween, kojarząc je z pogańskimi obrzędami i kultem szatana. W krajach anglosaskich to jest zabawa, która zachęca do tego, żeby się przebrać, pomalować sobie twarz i trochę się powygłupiać i dać dzieciom słodycze. Ale trudno – skoro w polskiej kulturze się nie przyjęła, poszukajmy innych okazji.

Doskonałą okazją do tego, żeby sprzedać więcej pizzy, są np. mecze reprezentacji piłkarskiej i inne wydarzenia sportowe, które ludzie śledzą przed telewizorami w domach, być może popijają piwo i przy okazji chcieliby też coś przegryźć. Doskonałą okolicznością są mistrzostwa świata czy Europy w piłce nożnej, czy igrzyska olimpijskie. Możesz wtedy zorganizować różnego rodzaju atrakcje, które sprawią, że ludzie chętniej zamówią pizzę.

Podam przykład. Załóżmy, że mamy mistrzostwa Europy w piłce nożnej. Codziennie są jakieś mecze i dzisiaj mamy mecz Francja–Niemcy. Robisz dwie pizze: francuską z francuskimi dodatkami i niemiecką. Można zamawiać je przez cały dzień, a na twojej stronie internetowej widać, która lepiej się sprzedaje – kto wygrywa w tym „meczu”. Jest to pewna forma typowania, kto zwycięży wieczorem na boisku piłkarskim.

Masz igrzyska olimpijskie. Tutaj trzeba być bardzo ostrożnym, dlatego że nie można korzystać bez odpowiednich zgód np. z pięciu kółek olimpijskich. Firmy takie jak McDonald’s czy Coca-Cola płacą za to ciężkie pieniądze. Szukamy więc skojarzeń ze sportem i staramy się zaproponować klientom jakąś specjalną pizzę. Jeżeli startują akurat Polacy i mają szansę na zdobycie medalu w pływaniu, promujesz np. taką z owocami morza… OK, może to zbyt odległe skojarzenie. Chodzi o to, żeby podczepić się do bieżących wydarzeń – do tego, co emocjonuje ludzi, czym żyją, o czym rozmawiają – i wpasować się w ten kontekst.

Tworząc okazje sprzedażowe, szukaj powiązań z bieżącymi emocjonującymi wydarzeniami

Mówiąc o klubie miłośników pizzy, wspomniałem o nowych smakach, i coś takiego robi np. McDonald. Poza standardową ofertą, która tam zawsze jest, np. Big Mac, McRoyal, są też kanapki sezonowe, które pojawiają się w ofercie tylko przez określony czas i potem znikają. To jest doskonały sposób na to, żeby twoich stałych klientów, którym może trochę opatrzyła się twoja oferta, zachęcić do tego, żeby zrobili kolejny zakup, bo proponujesz coś nowego. Jeżeli nie kupią tego teraz, to to zniknie i im przepadnie.

Takie nowe smaki możesz tworzyć sam, ale też wykorzystać do tego lokalnych celebrytów. Wtedy oni dadzą ci pomysł lub gotowy przepis na pizzę i być może nawet swój wizerunek do tego, żebyś mógł ją promować. Takimi celebrytami mogą też być twoi klienci. Możesz nazwać pizzę imieniem i nazwiskiem któregoś z nich, przy okazji pokazać jego zdjęcie. Może zrobisz konkurs na Miss Pizzy i wtedy któraś z pięknych mieszkanek twojego miasta będzie się pojawiać na twoich ulotkach i promować jakiś określony smak, który będzie w ofercie tylko przez trzy tygodnie wakacji.

Możliwości są nieograniczone. Chodzi o to, żeby klienci widzieli, że w twojej ofercie coś się dzieje, że to nie w kółko tych samych 20 rodzajów pizzy, tylko że pojawiają się jakieś rzeczy, które są przez chwilę i nie będą zawsze. Trzeba skorzystać z okazji i złożyć zamówienie teraz, bo inaczej coś mnie ominie.

Okazją zupełnie niezwiązaną z pizzą na pierwszy rzut oka są walentynki. Zobacz, jaki tutaj jest potencjał. Możesz robić pizzę w kształcie serca, a także specjalnie rozkładać dodatki. Ponieważ sprzedajesz ją z dostawą do domu, można to obudować taką atmosferą, że para jest tylko we dwoje, nikt im nie przeszkadza, jedyne, co jest im potrzebne do szczęścia poza wzajemną obecnością, jest pyszna pizza, która rozpali ciało i umysł.

Kontekst is king, czyli wejdź w buty klienta

Zadbaj o to, żeby skojarzenia z twoim produktem pojawiały się w umysłach klientów (i potencjalnych klientów) właściwie przez cały czas. Jak to zrobić? Reklamuj się w odpowiednim kontekście, we właściwym miejscu i czasie.

Wyobraź sobie autobus miejski – zmęczeni ludzie, którzy wracają nim z pracy, są nieszczególnie podekscytowani perspektywą tego, że po powrocie do domu trzeba będzie jeszcze ugotować obiad, prawda? A ty w tym autobusie umieszczasz reklamę z hasłem: „Nie musisz dziś gotować obiadu” i podajesz numer telefonu do swojej pizzerii. Chodzi o to, żeby wyczuć nastrój potencjalnych klientów i ułatwić im życie. Dać im szansę odpocząć. zwiększyć, umieszczając ją w odpowiednim kontekście

Podobnie mogą działać ulotki. Jakie napoje ludzie najczęściej piją, kiedy jedzą pizzę? Z mojego doświadczenia colę lub piwo. Ulotki umieszczone np. obok lodówek w sklepach spożywczych w twoim mieście mogą być doskonałym nośnikiem reklamy. Alkohol wzmaga apetyt. Jeżeli umieścisz swoje ulotki przy lodówkach z piwem, to istnieje spora szansa, że ktoś, kto przyjdzie do tego sklepu kupić sześciopak, sięgnie również po twoją ulotkę, a później skorzysta z umieszczonego tam numeru telefonu. Nie wspomnę już o takich gadżetach firmowych jak otwieracze, które mogą być bardzo ciekawym nośnikiem reklamy.

Jesteś inny? Przekonaj mnie, że to oznacza lepszy

Pizzeria Piotra jest wyjątkowa, bo oferuje tylko i wyłącznie pizzę na dowóz. Można by pomyśleć, że to jest wada, pewne ograniczenie. Ale to, że robisz coś inaczej, powinno być twoim atutem. Jak sprawić, żeby klient też tak na to patrzył?

Przekonaj go, że jesteś ekspertem od pizzy na dowóz. Przede wszystkim twoi kurierzy, jeżdżąc ciągle po mieście, znają wszystkie możliwe skróty, ulice i adresy. Nigdy nie pobłądzą i nie utkną w korku, bo wiedzą, gdzie o określonych godzinach one się tworzą i jak je ominąć. Być może korzystasz z jakichś specjalnych termoopakowań, które sprawiają, że ta pizza utrzymuje dłużej właściwą temperaturę i kiedy klient ją dostaje, to ona smakuje tak, jak powinna. Być może masz jakąś tajemną recepturę, która sprawia, że pizza jest najpyszniejsza nie wtedy, kiedy się ją wyjmuje prosto z pieca, tylko 20 czy 30 minut później, kiedy „dojrzeje” w czasie transportu.

Szukaj tego rodzaju haczyków, które sprawią, że określenie „pizza tylko na dowóz” będzie twoim atutem, a nie wadą. Dobrą stroną z całą pewnością może być fakt, że u ciebie nie ma dwóch kolejek. W każdej tradycyjnej pizzerii, gdzie ludzie przychodzą do lokalu, tak naprawdę jedna kuchnia i piec obsługują dwie grupy. Jedną tworzą ludzie stojący przy kasie, drugą – ci, którzy dzwonią. Natomiast u ciebie kolejka jest tylko jedna. To oznacza, że u ciebie czas oczekiwania jest niezależny od tego, czy ktoś akurat przyjdzie do lokalu, czy nie. U ciebie kolejka z założenia jest krótsza.

Wyróżnianie się w biznesie ma sens, gdy wynika z tego korzyść dla klienta

Jeżeli chcesz radzić sobie z konkurencją, dbaj też o budowanie swojej marki. Tu w grę wchodzą takie rzeczy jak odpowiednio oznakowane pojazdy czy stroje, nawet choćby same czapeczki dla dostawców, które będą wyróżniać ich na ulicy i kojarzyć się klientom właśnie z twoją pizzerią. Wyróżnikiem lokalu może być też twoja marka osobista jako właściciela.

I na koniec jeszcze jedna rzecz.

Mówiliśmy cały czas o zwiększaniu częstotliwości zakupów w odniesieniu do obecnych klientów, ale zwróć uwagę na to, że jeżeli chcesz, żeby twoja firma więcej zarabiała, to jest to tylko jeden ze sposobów.

Drugi to podnoszenie wartości transakcji. Możesz to robić np. przez upselling, czyli klient dzwoni po pizzę, ty sprzedajesz mu jakieś dodatki, napój, na którym też zarabiasz. To jest na pewno coś, co już w tej chwili robisz i gdzie możesz szukać dodatkowych pieniędzy.

Trzecia droga to wzrost liczby klientów, czyli przyciąganie nowych osób, które u ciebie coś kupią. Tu z pewnością przydadzą się media społecznościowe i reklama, są też inne sposoby zdobywania klientów.

To tyle jeżeli chodzi o moje sugestie i pomysły, bo teraz chciałbym poznać twoje.

Co robisz, żeby klienci częściej u ciebie kupowali?

Jak zachęcasz ich, żeby zgodzili się otrzymywać od ciebie informacje marketingowe? Jakimi kanałami się z nimi kontaktujesz?

Jakie są najlepsze okazje sprzedażowe w twojej branży? A może udało ci się stworzyć własne?

Twój komentarz będzie zachętą dla innych, a każda kolejna opinia może z kolei zainspirować ciebie. Do dzieła!

Na stronie zostały wykorzystane linki afiliacyjne. Jeżeli wejdziesz przez nie na stronę sprzedawcy i dokonasz zakupu, sprzedawca podzieli się ze mną częścią swojej marży (nie wpływa to na twoją cenę). Wymieniam wyłącznie te produkty i usługi, z których rzeczywiście korzystam i jestem z nich zadowolony.

Przeskocz do: