Najczęstsze obawy przed dzieleniem się wiedzą
(i jak sobie z nimi poradzić)

Dzielenie się wiedzą w internecie może być stresujące.

Rozmawiam z soloprzedsiębiorcami, którzy chcieliby to robić, ale powstrzymują ich różne obawy.

Powiem ci dziś o 3 najczęstszych obiekcjach (i jak sobie z nimi radzić).

A jeżeli chcesz dzielić się wiedzą w oryginalny sposób – bez powtarzania w kółko tego, co powiedzieli już inni – pomoże ci Planer Treści.

Po co w ogóle dzielić się wiedzą za darmo?

Najkrócej mówiąc, jest to wersja demo twoich kompetencji.

Kiedy idziesz na zakupy do Auchan, możesz trafić na degustację serów. Dostajesz bezpłatnie małą kostkę nabitą na wykałaczkę. Jeżeli ci smakuje, kupujesz całe opakowanie.

Tak samo przypadkowa osoba może trafić na twoje treści w internecie, zainteresować się nimi i zostać twoim klientem.

Dzielenie się wiedzą pomaga zmniejszyć ryzyko po stronie klienta. Dowiaduje się on:

  • czy masz doświadczenie w podobnych przypadkach,
  • czy mówisz prostym, zrozumiałym językiem,
  • czy twoja osobowość mu odpowiada.

Są też inne korzyści, niezwiązane bezpośrednio z klientami.

Kiedy regularnie tworzysz treści, porządkujesz swoją wiedzę. Łączą ci się kropki – widzisz coraz więcej powiązań między poszczególnymi elementami. W efekcie jeszcze lepiej rozumiesz swoją branżę i jesteś w stanie skuteczniej pomagać klientom.

Mimo tych korzyści niektórzy mają opory, żeby dzielić się swoją wiedzą.

Przejdźmy do 3 najczęstszych obiekcji oraz sposobów, jak je pokonać.

1. „Jak to zostanie odebrane?”

Pierwsza obawa wiąże się z tym, jak inni zareagują na nasze treści.

Chyba każdy zna to ze szkoły. Stoję przy tablicy, nauczyciel zadaje pytanie, a ja strzelam jakąś głupotę. Reszta klasy patrzy z politowaniem albo się śmieje.

W internecie poprzeczka jest znacznie wyżej.

Moją kompromitację mogą zobaczyć tysiące ludzi.

Jeżeli przedstawiam się jako specjalista, to mam dużo do stracenia.

A przecież zawsze może się zdarzyć, że pomylę dane, zapomnę o czymś ważnym albo powołam się na teorię, która została już obalona.

Z tyłu głowy czai się myśl, że konkurencja tylko czyha na okazję, żeby mnie ośmieszyć.

Może dlatego jedynie 2% polskich użytkowników publikuje posty na LinkedIn).

Rozumiem te obawy.

Też czasem czytam w komentarzach, że moje treści to bzdury albo masło maślane.

Kiedy anonimowa osoba pisze coś takiego w obraźliwy sposób, traktuję to jak bluzgi nabazgrane sprayem na ścianie mojego domu. Usuwam i zapominam.

Ale zdarza się też, że ktoś, kto rzeczywiście zna się na danym temacie, krytykuje to, co napisałem lub powiedziałem.

Zwykle są 4 powody:

  • Konstruktywna krytyka – ktoś uświadamia mi, że rzeczywiście popełniłem błąd. Odpowiadam: „Masz rację, przepraszam za niedopatrzenie i dziękuję za zwrócenie uwagi”. Ewentualnie: „Byłem ciekawy, czy ktoś to zauważy. Gratuluję spostrzegawczości!”.
  • Zakłócony przekaz – np. gdy publikuję cytat z podcastu, który trudno zrozumieć bez wysłuchania całego odcinka. Albo mocny tytuł wypacza odbiór treści, która jest pod nim umieszczona. W takich przypadkach staram się wyjaśnić autorowi komentarza szerszy kontekst i dodać brakujące informacje.
  • Inna perspektywa – np. ja piszę o soloprzedsiębiorcach, którzy nie chcą zatrudniać pracowników, a właściciel większej firmy komentuje, że przecież w zespole takie problemy rozwiązuje się inaczej. Odpowiadam: „Masz rację – twoja sytuacja jest inna”.
  • Niezrozumienie – komentujący zarzuca mi coś, czego nie napisałem lub przekręca sens moich słów. Zwykle zakładam, że wynika to z nieuwagi, a nie ze złej woli. Może między spotkaniami chciał szybko skomentować i czegoś nie doczytał? Odpowiadam: „Nie wpadłbym na taką interpretację, czy możesz to rozwinąć?”. Ostatecznie albo komentujący przyznaje, że się pomylił – bardzo to szanuję! – albo upiera się, że ma rację, i każdy zostaje przy własnej opinii.

Z mojego doświadczenia negatywne komentarze są jednak bardzo rzadkie.

Mogą zdarzać się częściej, gdy ktoś porusza kontrowersyjne tematy (lub celowo prowokuje odbiorców), żeby zwiększyć zaangażowanie. Wtedy algorytm wyświetla takie treści dodatkowym użytkownikom. A oni nie zawsze rozumieją, czym zajmuje się autor posta, i niekoniecznie podzielają te same wartości.

Jeżeli obawiasz się, jak inni odbiorą twoje treści, pamiętaj o jednej zasadzie.

Nie jesteś w stanie przewidzieć cudzych reakcji na twoje treści. Ale masz pełną kontrolę nad tym, jak odpowiesz na ewentualne uwagi.

Im więcej publikujesz, tym więcej zastrzeżeń umiesz przewiedzieć, a twoja argumentacja staje się coraz bardziej kuloodporna.

2. „Skąd wziąć na to czas?”

Brak czasu to częsta obiekcja nie tylko przy tworzeniu treści, ale też w wielu innych sytuacjach.

Kiedyś wyliczyłem, że stworzenie jednego odcinka podcastu, od pomysłu do publikacji, zajmuje mi 8 godzin.

Może się wydawać, że to dużo. Ale jeżeli tego odcinka posłucha 100 osób, to znaczy, że poświęciłem niecałe 5 minut na osobę. Jeżeli posłucha 1000 osób, to daje mniej niż pół minuty na osobę.

Możesz powiedzieć, że łatwo mi tak przeliczać, bo nagrywam od lat i mam stałych słuchaczy. Ale nie miałbym ich, gdybym w pewnym momencie nie zaczął od zera. Tworzenie treści to długoterminowa inwestycja.

„Nie mam na to czasu” tak naprawdę oznacza „nie jest to teraz dla mnie ważne”.

Świetny przykład słyszałem kiedyś od Jakuba Cyrana. Załóżmy, że w tym tygodniu masz cały kalendarz wypełniony. Ale gdyby zadzwonił do ciebie Robert Lewandowski i powiedział: „Hej, organizuję imprezę i bardzo mi zależy, żeby cię poznać, wpadniesz?” to wygospodarujesz czas, prawda?

Oczywiście zdarzają się też sytuacje podbramkowe.

Jeżeli masz kredyt na mieszkanie i rodzinę do utrzymania, to musisz skupić się na zarabianiu pieniędzy tu i teraz. Jest to w danym momencie ważniejsze niż dzielenie się wiedzą, które zacznie przynosić efekty dopiero za jakiś czas.

Warto jednak szukać sposobów, żeby przynajmniej postawić pierwszy krok.

Jak możesz to zrobić?

  • Dopracuj profil na LinkedIn i dodawaj przemyślane komentarze pod postami innych – w ten sposób trenujesz się w pisaniu, a dodatkowo rozwijasz sieć kontaktów.
  • Wrzucaj Instastory z jedną małą wskazówką lub obserwacją dotyczącą twojej branży, kiedy rano wychodzisz z psem na spacer.
  • Nagrywaj minipodcast na telefonie, bez montażu – tylko po to, żeby ćwiczyć mówienie do mikrofonu. A jeżeli chcesz robić to na wyższym poziomie, możesz łatwo wydelegować montaż i publikowanie.

Sekret polega na tym, żeby znaleźć formę, która pasuje do ciebie. Wtedy szybciej nabierzesz wprawy i tworzenie treści będzie ci dawać coraz więcej radości i satysfakcji. A na zadania, które nas cieszą, łatwiej znaleźć czas.

3. „Jak regularnie tworzyć wartościowe treści?”

Wszyscy powtarzają, żeby publikować treści ciekawe i przydatne dla odbiorców. A w dodatku robić to regularnie.

Wiadomo, że gdy dzielisz się wiedzą systematycznie, łatwiej zbudować społeczność, bo ludzie się przyzwyczajają. Każdy nowy post albo odcinek podcastu to szansa, żeby przypomnieć się odbiorcom i dotrzeć do nowych osób.

Jednak sama regularność to za mało. Jeżeli chcesz wzmacniać swoją ekspercką markę osobistą, treści powinny być wartościowe. Uczyć czegoś odbiorców, inspirować, motywować itd.

Łatwo powiedzieć.

Kiedy zaczynamy dzielić się wiedzą, początki są zwykle nieporadne. Nie mamy jeszcze żadnej społeczności, więc nie dostajemy też lajków ani komentarzy, które poprawiają nam nastrój.

Najlepsze rozwiązanie w tej sytuacji to strategia NATO.

Wbrew pozorom ta strategia nie ma nic wspólnego z wojskiem, tylko z… randkowaniem. Czytałem o niej niedawno na stronie Psychology Today. Skrót NATO oznacza w tym przypadku „Not Attached to an Outcome”, czyli „niepowiązany z wynikami”.

Kiedy idziesz na randkę NATO, to nie zakładasz, że skończy się ona w łóżku albo przed ołtarzem. Twoim celem jest wyłącznie poznanie kogoś nowego. Jeżeli zjecie razem pizzę, pogadacie i się rozejdziecie, to randka też będzie udana, bo zrealizujesz ten cel.

Jak to zastosować do dzielenia się wiedzą?

Nie nastawiaj się, że twój post ma dotrzeć do 500 osób i zebrać 40 lajków. Skup się na samym tworzeniu i publikowaniu. Próbuj różnych rzeczy i obserwuj, co z tego wyjdzie.

Tak właśnie wyglądały początki podcastu Mała Wielka Firma.

Przez pierwsze 2 lata, gdy nagrywaliśmy razem z Pawłem Tkaczykiem, nie mieliśmy dostępu do żadnych statystyk dotyczących słuchalności. Cieszył nas sam proces tworzenia podcastu.

Aż pojawił się problem.

Każdy z nas miał dużo pracy i dużo wyjazdów. Coraz rzadziej była okazja, żeby wspólnie usiąść i coś nagrać. A kiedy już się trafiała, trudno nam było znaleźć ciekawy temat.

Rekordowa przerwa między odcinkami trwała ponad 1,5 roku.

Było jasne, że nie damy rady zsynchronizować kalendarzy z Pawłem i regularnie nagrywać we dwóch. Dlatego postanowiłem robić wywiady z różnymi osobami. Dzięki temu nowe odcinki zaczęły się ukazywać co tydzień.

Bo jeżeli chcesz, żeby odbiorcy traktowali cię poważnie, to ty też musisz ich tak traktować.

Właśnie dlatego warto połączyć strategię NATO z regularnością.

Amerykański pisarz Ray Bradbury radził: „Co tydzień pisz jedno opowiadanie. Nie da się napisać 52 złych opowiadań z rzędu”.

To podejście widzę też u copywriterów. Kiedy mają stworzyć hasło reklamowe, to wypisują jak najwięcej różnych pomysłów. Bo wiedzą, że kiedy wypiszą sto propozycji, to znajdzie się wśród nich coś dobrego.

Słyszałem kiedyś, że kreatywność jest jak kran. Jeżeli rzadko go odkręcasz, to najpierw musi wypłynąć brud, który zebrał się w rurach. Dopiero wtedy pojawi się woda zdatna do picia.

Podsumowanie

Dzielenie się wiedzą może wydawać się czymś przerażającym.

Nie dość, że zaczynasz robić coś nowego, to w dodatku robisz to publicznie.

To normalne, że się stresujesz. Ten stres oznacza, że robisz coś ważnego i rozwijasz się.

Dlatego pamiętaj:

  • Zawsze znajdzie się ktoś, komu nie spodoba się to, co robisz. Ale to ty decydujesz, czy jego opinia będzie cię paraliżować, czy nie.
  • Nie możesz sprawić, że twoja doba magicznie się wydłuży. Ale to ty decydujesz, jak wykorzystasz swoje 24 godziny.
  • Ludzie, których podziwiasz, też zaczynali od zera. Skup się na procesie, a wyniki przyjdą.

Na koniec mam dla ciebie dwie rekomendacje.

Jeżeli chcesz tworzyć wartościowe treści, dopasowane do twoich odbiorców, to pewnie wiesz, że każdy temat został już omówiony na różne sposoby.

Nie chodzi o to, żeby na siłę wymyślać zupełnie nowe tematy, tylko żeby mówić o tym, co ludzi interesuje, w ciekawy sposób. Opakować twoją wiedzę w taką formę, żeby twoje treści były świeże i się odróżniały.

Uczę tego w moim warsztacie Planer Treści – zobacz szczegóły.

planer treści

A jeżeli czujesz, że dobrą formą dla ciebie byłby podcast, polecam mój kurs PodcastPro. Stworzyłem go specjalnie z myślą o soloprzedsiębiorcach i specjalistach, którzy chcą w ten sposób pozyskiwać klientów i wzmacniać swoją markę osobistą.

Szczegóły na stronie PodcastPro.pl.

Przydatne linki

Na stronie zostały wykorzystane linki afiliacyjne. Jeżeli wejdziesz przez nie na stronę sprzedawcy i dokonasz zakupu, sprzedawca podzieli się ze mną częścią swojej marży (nie wpływa to na twoją cenę). Wymieniam wyłącznie te produkty i usługi, z których rzeczywiście korzystam i jestem z nich zadowolony.

Przeskocz do: