Chcesz być bardziej produktywny? Zamiast skupiać się
tylko na liście zadań, zacznij marnować czas

Nie potrafisz odpocząć, bo wydaje ci się, że w ten sposób marnujesz czas? Dręczą cię wyrzuty sumienia, bo lista zaplanowanych zadań nigdy się nie kończy? Mam dobrą wiadomość.

Produktywność nie polega tylko na osiąganiu celów. Oczywiście potrzebujesz odpoczynku. Ale potrzebujesz też czasu na robienie rzeczy, które nie mają żadnego konkretnego celu.

Moim gościem w tym odcinku jest twórca serwisu Produktywni.pl Piotr Nabielec, który przedstawia skuteczne sposoby na produktywność.

Linki do osób i firm wymienionych w tym
odcinku podcastu

Prezent dla słuchaczy

Jak być bardziej produktywnym
Jak być bardziej produktywnym? Zapisz się do Klubu MWF i pobierz checklistę wraz z listą polecanych książek i narzędzi Chcę to 

3 rzeczy do zrobienia po wysłuchaniu tego podcastu

  1. Zamień słowo „odpoczynek” na „ładowanie akumulatora”. Pracowitość jest postrzegana jako zaleta, jednak dla niektórych praca staje się uzależnieniem.
  2. Zadbaj o swoje relacje z ludźmi. Mimo że współczesny człowiek jest w stanie przeżyć bez wsparcia plemienia, to brak kontaktów z innymi zdecydowanie obniża jakość naszego życia.
  3. Pozwól sobie czasem działać bez konkretnego celu, z nastawieniem „zacznę coś robić i zobaczę co z tego wyjdzie”. Wówczas pojawiają się kreatywne pomysły.

Podcast w wersji wideo

Aby używać odtwarzaczy multimedialnych, musisz wyrazić zgodę na użycie plików cookies usług odtwarzaczy
Ok, zgadzam się

Tych odcinków też warto posłuchać

Podcast do czytania

Marek Jankowski: Produktywność to gorący temat, wszyscy mówią, o tym, jak wycisnąć więcej z grafiku zajęć i lepiej wykorzystywać czas, który mamy. Wiele osób uważa, że powinno być jak cyborg – robić jedno zadanie za drugim i realizować plany, tylko że w tym produktywnym działaniu przeszkadza bycie człowiekiem. Czy da się połączyć bycie cyborgiem, czyli bycie produktywnym z pozostaniem człowiekiem?

Piotr Nabielec: Zacznę od zdefiniowania tego, czym jest produktywność. To dla mnie robienie więcej, mniejszym wysiłkiem. Uniwersalnym celem jest albo podnieść wynik, albo zmniejszyć wysiłek przy zachowaniu tego samego efektu, lub obie te rzeczy na raz.

Druga rzecz, o której chcę powiedzieć to cztery typy czasu. Pierwszy z nich to czas pracy, w którym liczy się cel. Na przykład teraz spotykamy się po to, by nagrać podcast. Potem mamy czas odpoczynku. Trzeci to czas relacji. Jest jeszcze czwarty typ czasu, który przeżywa ogromny deficyt. To czas kreatywny, kiedy robimy rzeczy nie wiadomo po co, odkrywamy nowe rzeczy, szukamy innowacyjnych rozwiązań i ścieżek myślenia.

Ludzie cyborgi to ludzie skoncentrowani na pierwszym typie czasu. Nie czują, nie odpoczywają, nie potrzebują relacji, nie muszą być kreatywni. Działają według planu, osiągają cele, ale podejrzewam, że ich życie jest smutne. Ja wierzę w produktywność slow, czyli osiągaj swoje cele, bo masz pasje, talenty i wytwarzasz wartość, rób to, ale zadbaj o relacje, o odpoczynek i czas kreatywny.

Jak zwiększyć produyktywność? Wykorzystuj wszystkie 4 rodzaje czasu: praca, odpoczynek, relacje, kreatywność
Skupianie się tylko na pracy nie jest dobrym sposobem na zwiększenie produktywności. Potrzebny jest też czas na odpoczynek, relacje i kreatywność.

Zajmijmy się czterema rodzajami czasu, zaczynając od pierwszego, czyli czasu pracy. Teoretycznie to wydaje się proste, ustalam zadania, robię je i z głowy. Tylko rzadko tak jest. Często zbyt optymistycznie zakładamy czas na realizowanie zadania, coś się sypie, są problemy techniczne. Jak być lepszym w tym obszarze, w planowaniu i wykorzystywaniu czasu produktywnego? 

Dla mnie wszystkie cztery czasy są produktywne. One wszystkie muszą współgrać w długofalowym celu. Produktywność, o której mówisz, to produktywność zadania, celu.

Jak efektywnie dojść do celu? Dużo ludzi od efektywności mówi: naparzaj, słuchaj podcastu w drodze do toalety itd. Uważam, że ludzie są nieszczęśliwi, bo myślą, że wszyscy tak mają.

Właśnie dlatego cię zaprosiłem! Ze względu na twoje podejście. Celowo, będę cię próbował sprowadzić na inne tory myślenia. Dostaję wiadomości od ludzi, którzy mają takie dylematy: chcę coś zrobić, ale mi się nawarstwiają zadania i mam wrażenie, że wszystko, co robię, to zawsze za mało. 

Podzielę się swoimi narzędziami, bo to słuchacze zawsze doceniają. Potem możemy porozmawiać o nieprawdziwych przekonaniach.

Jeśli oglądamy film Matrix i widzimy jak Neo skacze z dachu na dach, to wychodząc z kina, nie próbujemy skakać tak jak Neo, bo wiemy, że to był film. Natomiast kiedy słuchamy guru od efektywności o skakaniu po dachach, to próbujemy to robić i dziwimy się, że nam nie wychodzi.

Chcę też podkreślić, że funkcjonujemy w systemie, z czym ludzie na Zachodzie mają problem. Jesteśmy rodziną, zbiorem ludzi w pracy, ty masz kontrahentów. Nie jesteśmy sami. Próbując się ogarnąć, musimy pamiętać, że system musi z nami współpracować. To jest jedna rzecz.

Druga jest taka, że robiąc listę rzeczy do zrobienia, działamy logicznie. Jednak codziennie decyzje podejmujemy inaczej. Rzeczy, które działają na nas emocjonalnie, wyłączają logikę. Jest też poziom automatycznych nawyków. Każdym z nich trzeba się zająć oddzielnie. Zanim dojdziemy do listy zadań, jesteśmy rozrywani emocjami. Dlatego codziennie pytam siebie: Jakie trzy rzeczy dziś są dla mnie najważniejsze?

To jest cholernie trudne zadanie. Żeby wiedzieć, jakie trzy rzeczy są ważne, muszę zdecydować jakie rzeczy nie są ważne.

To proste pytanie niesie ze sobą masę konsekwencji. Patrząc na listę zadań rano, widzisz, co jest ważne. Wieczorem, gdy zrobisz te trzy najważniejsze rzeczy, będziesz mógł powiedzieć: hura, udało mi się zamknąć trzy najważniejsze sprawy. Unikniesz sytuacji, w której będziesz zmartwiony tym, że zrobiłeś tylko siedem zadań z listy dziesięciu.

Dzięki zadaniu sobie pytania o trzy najważniejsze rzeczy, ludzie zaczynają myśleć, o tym, jak pozbyć się nieważnych rzeczy z listy. Dużo ludzi podchodzi do produktywności z nastawieniem: „jak zrobić wszystko?”. Mam złą wiadomość – nie da się. A nawet jakby się dało, to szkoda życia.

Masz ograniczoną ilość pieniędzy w miesiącu i nie pytasz o to, jak kupić wszystko. W kwestii pieniędzy rozumiemy, że działa zasada coś za coś. Wiemy, że musimy albo wybierać, albo brać kredyt. A w przypadku czasu ludzie myślą, że mogą robić więcej i więcej, i rozciągać czas. Pytanie o trzy najważniejsze rzeczy to przywracanie logiki. Jakie są trzy najważniejsze rzeczy, które chcesz zrobić dziś? W tym tygodniu? W tym kwartale?

W przypadku pieniędzy rozumiemy, że są one ograniczone i musimy wybierać. Ale jeżeli chodzi o czas, ludziom wydaje się, że można go rozciągać

Czy możesz podać przykłady nawyków, które pomagają nam w osiąganiu celów?

Wstajesz rano i pierwsze, co sobie myślisz – jakie są moje trzy najważniejsze rzeczy na dziś. To może być nawyk. Albo wstajesz rano i automatycznie, z nawyku, pytasz siebie, jaki jest dziś mój poziom energii. Ludzie bardzo rzadko biorą to pod uwagę, planują pod korek, a okazuje się, że energia leży.

Mam nawyk robienia listy zadań, czyli przypomina mi się, że mam coś zrobić, sięgam po notatnik, telefon i zapisuję to. Umawiam się z kimś – wyjmuję kalendarz. Widzę rzecz, za którą nie mogę się zabrać – odruchowo dzielę ją na mniejsze. Co jeszcze? Inbox zero, czyli zasada czyszczenia skrzynki pocztowej.

Jak widzę zadanie, myślę, o tym, czy jestem w stanie wyobrazić sobie pierwszy krok oraz rezultat. To są moje najprostsze nawyki.

Wszystko brzmi bardzo prosto. Tylko jeżeli to jest takie proste, dlaczego tak trudno zbudować te nawyki? Tyle razy słyszeliśmy, żeby mieć poranną rutynę, bo wtedy człowiek oszczędza energię, którą warto wykorzystać na szlachetne cele, a nie na zastanawianie się, jaką koszulę założyć. Dlaczego tych nawyków nie używamy?

To się tylko wydaje proste, a nie jest. Nikt nas tego nie uczy. Jesteśmy zbyt logiczni, próbujemy okiełznać emocje. Podzielę się wsparciem, czyli książkami. Najlepsze, co czytałem na ten temat to Atomowe nawyki Jamesa Cleara. Jest także Siła nawyku Charlesa Duhigga oraz Twój mózg w działaniu Davida Rocka.

Do wyrabiania nawyków trzeba podejść inaczej, niż się ludziom wydaje. Najlepiej jest zaczepić nowy nawyk o coś, co już jest w twoim życiu – po myciu zębów, przed poranną kawą, po otwarciu komputera, przed wyjściem z biura. Potem musi się pojawić pożądanie stanu końcowego, musisz mieć też samą czynność i nagrodę.

Zacząłbym od rzeczy śmiesznie prostych – pięć przysiadów, dwie pompki. Plus drobne nagrody – postawienie krzyżyka w kalendarzu, który pokazuje, że się udaje, może pochwała od kogoś. Ci, którzy będą robili 20 pompek dziennie, wytrzymają 2 tygodnie i im się nie uda. A ci, którzy zaczną od dwóch pompek i będą systematycznie zwiększać ich ilość, wyrobią w sobie automatyczny nawyk.

Trzeba także zorganizować sobie środowisko, żeby nawyk był możliwy. Jeżeli postanawiam zdrowo się odżywiać, nie mogę mieć w domu szafki ze śmieciowym jedzeniem. Co ważne, zero wyrzutów sumienia. Jeśli potknąłeś się i zjadłeś czekoladę, nie wylewaj na siebie wiadra pomyj. Tylko zapytaj: co to był za dzień, że się nie udało poćwiczyć?

Wyrobienie nawyku jest jak start rakiety. Na początku wydaje się, że stoi ona w miejscu. Poddajemy się na tym etapie, nieświadomi, że 80 procent sukcesu już mieliśmy

Bardzo ważne jest by, mieć emocjonalną kotwicę, czyli motywację, która nas autentycznie porusza. Kiedy ktoś chce zmienić dietę, pytam po co. Pada odpowiedź: być zdrowszym. To jest bardzo logiczny komunikat, który w ogóle nie porusza nas na poziomie emocjonalnym. Być zdrowszym mówi się pięknie, ale wyobraź sobie, że wstajesz zmęczony i styrany. Co wtedy wygra: ćwiczenia czy 5 minut drzemki? Jeśli będziesz mieć emocjonalną motywację, na przykład pokazać dzieciom, że warto ćwiczyć i warto się ruszać, to ruszysz tyłek i będziesz ćwiczyć, bo ci będzie zależeć.

Wyrobienie nawyku jest jak start rakiety. Na początku nic się nie dzieje, jest kupa dymu, wydaje się, że rakieta stoi w miejscu. Ludziom się wydaje w tym momencie, że wszystko na nic, i rakieta ląduje bum na ziemi. A 80 procent sukcesu już mieliśmy.

Ludzie wkładają mnóstwo wysiłku w start, a potem coś nie udaje się i upadają, poddają się. Jestem fanem małych kroków i cierpliwego powtarzania. Niech twój nowy nawyk będzie fajny, bo my nie chcemy robić niefajnych rzeczy.

Nawyki są mega ważne w osiąganiu celów, system, otoczenie – tak samo. Jeżeli ktoś chce rozwinąć ten wątek, zapraszam do wywiadów z Miłoszem BrzezińskimOlą Budzyńską czy Michałem Śliwińskim. Musieliśmy powiedzieć trochę o czasie pracy, ale chciałbym cię zapytać o pozostałe wymiary czasu.

Przejdźmy do czasu na odpoczynek. To jest coś, co ludziom przedsiębiorczym wydaje się całkowicie kontrproduktywne. Na mojej głowie są klienci, rodzina, pracownicy – jak ja mogę odpocząć? Jak być lepszym i bardziej produktywnym w odpoczywaniu i po co?

Każdy, kto ma firmę, wie, jak ważne jest myślenie strategiczne. Ty wiesz, że liczy się konsekwencja i długofalowe działanie. Życie to nie jest seria dni powtórzonych ileś tam razy. To proces. Bardzo niemądrze jest nie odpoczywać. Nie myślę o odpoczynku w kategorii dni (że np. godzinę dziennie), tylko w kategorii miesiąca albo kwartału.

Posłużę się metaforą. Wyobraź sobie, że wsiadasz do auta. Co robisz, żeby szybko dojechać do Gdańska, powiedzmy z Krakowa?

Wjeżdżam na autostradę i gaz do dechy.

Gaz do dechy to nie, bo cię policja złapie, ale rozumiem, że ciśniesz. A teraz, chcesz dojechać do Sewilli w najkrótszym czasie, co robisz? Trzeba sensownie zaplanować przystanki, pomyśleć o paliwie, zrobić przegląd. Fajnie jest jechać szybko, ale nie dasz rady tego utrzymać długo.

Takie nazwiska, które mi się teraz przypominają. Maciek Aniserowicz, który niedawno zrobił kurs i zarobił miliony, parę miesięcy temu pisał bloga, że jest wypalony, dopadła go depresja i ogląda seriale. Michał Szafrański prowadził bloga, wydał książkę, cisnął, a potem padł. Bo tak nie da się funkcjonować. Krzysiek Gonciarz ogłosił koniec serii Daily Vlog.

Fajnie jest jechać szybko, ale nie dasz rady utrzymać tego długo. Niestety mamy kulturę pracoholizmu i codzienne zajeżdżanie się jest powszechnie akceptowane

Są ludzie, którzy mówią „nie mam czasu odpoczywać, nie mam czasu się zatrzymać”. Potem się okazuje, że tydzień mogą leżeć w łóżku i chorować. To pokazuje, że nie myślimy długofalowo i nie ładujemy swoich baterii. Zajeżdżanie się codziennie jest kulturowo popierane i to jest problem. Mamy kulturę pracoholizmu. Gdybym nie radził sobie z emocjami i zacząłbym popijać – byłbym na świeczniku. Narkotyki są trudno dostępne. A uzależnienie od pracy jest całkowicie akceptowalne. „Popatrz, jak Marek zasuwa, to wszystko dla rodziny” – zobacz, jaką pochwałę otrzymujesz.

Słowo „odpoczynek” lubię zamieniać na „ładowanie akumulatorów”. Niektórzy mi zarzucają, że w tym chodzi o ciągłe robienie więcej. Jednak zmiana słownictwa może pomóc. Bo „odpoczynek” kojarzy się pasywnie, z lenistwem. Ludziom, którzy lubią aktywność, kojarzy się z nicnierobieniem. Kiedy pytam, co najbardziej ładuje twoje baterie, ludziom zapalają się oczy i wymieniają: muzyka, zabawa z dzieckiem, spacer po lesie. Zaczynają od razu o tym myśleć. A ty jak się ładujesz?

Musiałbym się zastanowić… Przychodzą mi do głowy ludzie, których znam i którzy mówią, że ich napędza praca. Prawdopodobnie to jest pracoholizm, o którym mówisz. Czyli jestem tak wkręcony, że to mnie napędza i nie jestem w stanie się od tego odciąć.

Czasami ci ludzie osiągają wielkie rzeczy. Tylko potem gleba jest bardzo mocna, bo zawał to nie jest rzecz, którą można łatwo cofnąć. W życiu nie ma guzika „cofnij”. Coraz więcej osób przyznaje się do epizodów depresyjnych.

Mamy za mało przykładów zajechania, do których możemy się odwołać, które by nas osobiście poruszały. Odwołam się więc do statystyk. W ubiegłym roku w Polsce, 4 tysiące dorosłych mężczyzn popełniło samobójstwo i ponad tysiąc kobiet. Wszystkich osób, które zginęły w wypadkach samochodowych, było 2800.

Patrzyłem też na statystyki ZUS-u, na co ludzie biorą zwolnienia. Połowa to ciąża i połóg, ale na drugim miejscu są niedyspozycje psychiczne. Może powiało grozą, ale chcę pokazać, że możesz sobie zrobić poważne rzeczy. Jest punkt, z którego nie da się wrócić.

Uderzyłeś mocno i dobrze. Chyba trudno lepiej trafić do logiki i emocji. Przejdźmy do trzeciego rodzaju czasu, do relacji. To jest trudny obszar, bo nie mamy na to pełnego wpływu. W pracy mogę być kapitanem okrętu, pchać rzeczy do przodu i działać. Potem wracam do domu i mogę bawić się z dzieckiem, ale może być tak, że to mi nie ładuje baterii, tylko irytuje.

W dzisiejszych czasach nie potrzebujemy plemienia, żeby przeżyć. Możemy być indywidualistami, samotnymi wyspami. Czy masz wskazówki dla osób, które cieszą się tym, że ich przetrwanie nie zależy od relacji z innymi? Czy masz wskazówki, które zachęciłyby nas i pomogły nam w tym, żeby utrzymywać i rozwijać relacje?

Z badań wiemy, że nie damy rady nigdy zrezygnować z relacji, są wdrutowane w nasze pierwotne struktury. Nawet jak sobie logicznie i racjonalnie wyargumentujemy, że ich nie potrzebujemy, to i tak potrzebujemy. Plemię mamy w mózgu głęboko. Jeśli ktoś próbuje temu zaprzeczyć, to ma prawdopodobnie traumę i dostał kiedyś od życia w kwestii relacji solidnego kopniaka.

Są dwie świetne teorie, których powinno się uczyć w szkole. To jest po pierwsze porozumienie bez przemocy, czyli NVC (ang. Nonviolent Communication), a po drugie podstawy terapii poznawczo-behawioralnej.

Według NVC każde działanie ludzkie ma na celu zaspokojenie określonych potrzeb. Wiele działań nie ma sensu dopóki nie popatrzymy na to, jaka potrzeba stoi za danym zachowaniem. Myślimy, że dziecko bezsensownie zasłania nam telewizor, ale może ono potrzebuje zabawy? Zauważenia? Bliskości? Jaka potrzeba została niezaspokojona?

Wszystkie emocjonalne sytuacje, można przetrenować z NVC. Przykład. Słyszysz tekst „za komuny było lepiej”. Czujesz irytację, ale spójrz na to okularami NVC i zapytaj, co było fajne. Możesz usłyszeć, że ludzie się odwiedzali, że była praca. Stanie przed tobą osoba, której brakuje bezpieczeństwa. I zobaczysz, co was łączy.

Na poziomie potrzeb wszyscy rozumiemy się doskonale. Na poziomie strategii – w ogóle. Ludzie, którzy się kłócą, mają różne strategie zaspokojenia potrzeb. Mamy w sobie wdrukowane schematy i ich nie widzimy.

O jakich schematach mówisz?

Na przykład pochodzisz z rodziny, w której się mówiło, że pierwszy milion trzeba ukraść i że wszyscy bogaci to złodzieje. W takiej sytuacji będziesz sabotował sam w swoim życiu wysiłki zmierzające do zarabiania większej ilości pieniędzy. Nie będziesz widział tego nawyku myślowego.

Zmieniając sposób myślenia, możesz zmieniać samopoczucie. Kolejka na poczcie przestanie cię denerwować, gdy uznasz, że to świetna okazja do zrobienia listy prezentów świątecznych

Musisz wziąć przekonania pod lupę. Bo przekonania warunkują zachowania. Terapia behawioralna mówi, że jak zmienisz sposób myślenia, to zmienisz sposób, w jaki się czujesz. Kolejka na poczcie może cię zdenerwować, ale możesz zmienić swój sposób myślenia i pomyśleć, że przez te 20 minut zrobisz listę prezentów na święta. A NVC mówi, że jak pojawiają się silne emocje, to za nimi idą niezaspokojone potrzeby i trzeba się zatrzymać, żeby je ponazywać.

Kto by pomyślał, że w zarządzaniu czasem jest tyle psychologii… Został nam jeszcze czwarty wymiar, czyli czas kreatywny. Z punktu widzenia kogoś nastawionego na realizację zadań jest on mentalnie trudny. Po co robić coś, co prowadzi mnie nie wiadomo dokąd?

Lubię patrzeć na życie z perspektywy emerytury. Co będziesz pamiętał? Co jest ważne? To jest dla mnie produktywność – dobre wydawanie czasu. Z perspektywy emerytury ważni są ludzie, osiągnięcia.

Znamy wiele zagonionych osób, które realizują cele, ale w ich oku brakuje iskry. Taką największą iskrę zwykle mają ludzie, którzy jeszcze nie wypuścili produktu, mają pomysł, chcą coś sprawdzić. Czas kreatywny to jest powrót do eksperymentowania, który każdy zna z okresu dzieciństwa. To pielęgnowanie w sobie wewnętrznego dziecka.

Myślę, że wielu przedsiębiorców, którzy tworzą coś nowego, ma chęć zrobienia czegoś, czego nie było. To jak spłodzenie dziecka. Nie było, a jest! 

Czas kreatywny to innowacje. Często wspominamy czasy dzieciństwa, kiedy biegaliśmy z patykiem, a ten patyk był magiczną różdżką. To jest tęsknota za czasami, kiedy nie było w nas wewnętrznego krytyka, który mówił: „to bez sensu”.

Widzę tu dwa wątki. Może to nie jest takie złe, że wyrastamy z takiego myślenia? Może lepiej używać odpowiednich narzędzi niż tylko patyka? Drugi wątek jest taki, że bycie Piotrusiem Panem może spowodować, że do czterdziestki nie wyprowadzimy się z domu.

Dziecko różni się od dorosłego poziomem świadomości tego, jak działa świat. Dzięki serii eksperymentów próbuje zbliżyć swoje rozumienie świata do tego, jaki on jest naprawdę. Dziecko nie wie, że się nie da i próbuje. Dorosły już to wie. W czasie kreatywnym chodzi o to, żeby robić coś w sposób, w jaki jeszcze się nie robiło.

Dorosły czas kreatywny to wymyślanie nowego, to pójście nową ścieżką. Niebezpieczeństwo jest wtedy, gdy odhacza się ciągle cele – to może być frustrujące. Jednak raz na jakiś możesz wpaść na coś, co może zrewolucjonizować twój biznes lub życie. Ludzie mają takie momenty zwrotne, np człowiek, który zrobił odkurzacz, obserwując tornada.

Nasza praca na co dzień jest pozbawiona emocji. A kreatywna praca, sprawdzanie, jak by to było, gdybym zrobił coś inaczej, wyzwala iskrę. Osoby, które wyeliminowały czas kreatywny, nie potrafią się bawić z dzieckiem. Denerwują się, widząc, jak dziecko źle buduje wieżę. Natomiast kreatywni przedsiębiorcy biorą od dzieci bardzo dużo.

Jeżeli dziś brakuje mi czasu na realizowanie celów, a ty przychodzisz i mówisz, że oprócz czasu na pracę trzeba jeszcze znaleźć czas na relacje, odpoczynek i kreatywność, to ja pytam: kiedy? Sama praca, jedzenie i sen potrafią wypełnić całą dobę! Może da się jakoś połączyć te różne rodzaje czasu ze sobą, żeby równolegle zaspokajać kilka potrzeb?

Pytanie, jak duży interwał czasu bierzemy pod uwagę. W godzinę, połączenie czterech wymiarów czasu da się zrobić podczas burzy mózgów. Osiągamy cel, bo na przykład znajdujemy trzy sposoby na zrobienie czegoś, a przy tym budujemy relacje, mózg odpoczywa i jest to czas kreatywny.

Czasem wystarczy wziąć prawdziwy, głęboki łyk kawy. Przełączyć swój mózg. Nie wypijać jej w pośpiechu. Przez kilka sekund wziąć głęboki oddech. To jest odpoczynek. Taka mikromedytacja: czujesz, jak płynie ciepło po przełyku, myślisz o pysznym smaku. Czasami to są drobne iskania, ale o tym jest nasze życie. Znasz ludzi, którzy napierają przez 100 procent czasu?

Myślę, że przedsiębiorcy mają silną potrzebę osiągania celów i w związku z tym jest groźba, że będziemy zawsze skręcać w ich stronę. Jeżeli mamy takie skrzywienie, to jak osiągnąć cel, który polega na nieosiąganiu celów?

To jest terapeutyczny problem, bo wielu ludziom jest bardzo trudno zwolnić. Jeśli wszedłeś w ciąg i idziesz jak maszyna, trudno się zatrzymać. Najczęściej, niestety, zatrzyma cię kryzys, choroba. Może musisz się przyjrzeć temu, jak myślisz. Może zbudowałeś poczucie własnej wartości na pracy i kiedy zwolnisz, okaże się, że jesteś bezwartościowy? To głęboki temat.

To nie jest kwestia radykalnej zmiany, tylko małych nawyków. Wypij kawę w 10 minut całkowicie spokojnie. Zacznij od drobnych elementów.Nasz organizm nie lubi zrywów. 5 minut poświęć na spokojną kawę – odpoczniesz, może wpadniesz na super pomysł i będziesz chciał więcej. Bo jak tylko przeczytasz książkę, to pomyślisz, że ktoś gada bzdury. Dlatego zachęcam do eksperymentów – zobacz, co się może zdarzyć, jeśli odpoczniesz.

Zapytaj siebie: zmiany w jakiej sferze przyniosłyby mi najwięcej korzyści? Jeśli relacje, to może wprowadzać drobny eksperyment i zobacz, co się stanie, jak będziesz na przykład z wszystkimi w pracy przybijał piątkę. Zrób coś drobnego, ale to ty musisz przekonać się, czy coś działa. Odgórne zalecenia nic nie dadzą.

Wrócę do Mitu przedsiębiorczości Michaela Gerbera. O czym jest ta książka? O tym, jakie życie chcesz prowadzić? Twoja firma ma cię doprowadzić tam, gdzie chcesz być jako człowiek. 

Zachęta do eksperymentowania, to coś do czego nie trzeba namawiać przedsiębiorców. Będę eksperymentował a następną kawę wypiję świadomie. Bardzo ci dziękuję za rozmowę.

Dziękuję bardzo.

Na stronie zostały wykorzystane linki afiliacyjne. Jeżeli wejdziesz przez nie na stronę sprzedawcy i dokonasz zakupu, sprzedawca podzieli się ze mną częścią swojej marży (nie wpływa to na twoją cenę). Wymieniam wyłącznie te produkty i usługi, z których rzeczywiście korzystam i jestem z nich zadowolony.