Inwestowanie w nieruchomości – czy to coś dla mnie?
Na czym to polega i ile można zarobić?
Brak pieniędzy w firmie jest dużym problemem, ale ich nadmiar też ma swoje minusy. Kiedy suma na koncie rośnie, męczy cię myśl, na co ją wydać. Prawdziwy przedsiębiorca nie lubi, gdy gotówka się marnuje, zamiast pracować.
Gdyby w Familiadzie pojawiło się pytanie „W co inwestujemy?”, wysoko punktowaną odpowiedzią byłyby bez wątpienia nieruchomości. Ludzie zawsze będą potrzebować dachu nad głową, to bezpieczna lokata kapitału – znasz te argumenty. Z drugiej strony wymaga to sporych funduszy, poświęcenia czasu i wiąże się mimo wszystko z różnymi zagrożeniami.
Dla kogo taka forma pomnażania pieniędzy jest odpowiednia i jakich wyników można się spodziewać? Postanowiłem zapytać o to osobę, która zajmuje się tym tematem od blisko 10 lat. Jest nie tylko inwestorką i licencjonowaną pośredniczką, nagrywa podcast Ruszamy Nieruchomości, a nazywa się Marta Baczewska-Golik.
Linki do osób i firm wymienionych w tym
odcinku podcastu
- Lista zainteresowanych kursem „Pani na włościach” Zapisz się!
- Kurs PodcastPro – zbuduj swoją markę za pomocą podcastu Zapisz się!
- Grupa Kobieca strona inwestowania
Prezent dla słuchaczy
Polecana książka
Podcast do czytania
Marek Jankowski: Co ostatnio czytałaś?
Marta Baczewska-Golik: Zastanawiałam się mocno, o której książce opowiedzieć. Jakiś czas temu wpadła mi w ręce książka IMPROsprzedaż. Wzięłam się za nią stosunkowo niedawno. Książkę napisała Joanna Gdaniec, która się zajmuje sprzedażą w sensie szkoleniowym. Parę rzeczy z tej książki jest bardzo spójnych ze mną i dlatego bardzo mi się ona podoba. Jest to o tyle nietypowa książka o sprzedaży, że nie mówi w ogóle o żadnych technikach sprzedażowych.
Jak bierzesz jakąś książkę, to ci się wydaje, że będą tam gotowe formularze, skrypty rozmów czy inne rzeczy, które można zastosować, żeby mieć cudowne wyniki, a tutaj Joanna pisze, że to wszystko to jest nieprawda. Im bardziej autentyczny/autentyczna jesteś w sprzedaży, im bardziej znasz swoje po co i dlaczego coś chcesz sprzedać, i czujesz wartość tej usługi lub produktu, który sprzedajesz, tym jest to lepsze. Tak naprawdę, jeżeli jest to takie megaspójne z tobą, to nie potrzebujesz skryptów, sztywnych ustaleń jak na call center.
No dobra, tylko że jednak rozmowa sprzedażowa powinna mieć jakąś strukturę, powinna dążyć od początku do końca, nie ma tutaj potrzeby radzenia sobie z zastrzeżeniami, które się pojawiają, że to za drogie albo mi niepotrzebne.
W tej książce jest sporo na temat zmiany paradygmatu na temat samej sprzedaży i tego, że jeśli masz radzić sobie z odpowiedziami negatywnymi, to najpierw sam musisz sobie poradzić ze swoimi negatywnymi przekonaniami na temat sprzedaży. Sprzedaż kojarzy się z akwizycją, nachalnym sposobem bycia. Generalnie nie lubimy sprzedawców, a prawda jest taka, że sprzedaż jest sercem każdej firmy. Bez sprzedaży nie ma firm.
A z drugiej strony jak popatrzysz na małe i średnie firmy, to bardzo często właściciele tych firm tę sprzedaż delegują, bo oni się zajmują „ważniejszymi sprawami” – strategią, wizją i tak dalej. Ale co ci po tej strategii i wizji, jak ty po prostu tego nie sprzedasz i za chwilę zamkniesz firmę. Bardzo mi się to podoba, bo jeżeli ty sobie poradzisz ze swoimi paradygmatami, że sprzedaż jest „be”, i zmienisz je na odczucia pozytywne, to automatycznie jesteś na tyle autentyczny, że ta sprzedaż zupełnie inaczej idzie.
Powiem ci na moim własnym przykładzie. Jak zaczynałam pracę jako agent nieruchomości, to faktycznie chodziłam i sprzedawałam. Próbowałam ludzi namawiać do tego, żeby podpisali ze mną umowę. A teraz ja buduję z moimi klientami relację partnerską. Nie muszę przekonywać do czegoś, bo do mnie przychodzą ludzie, którzy są dojrzali w swoich poglądach, i przychodzą, bo faktycznie potrzebują takiej usługi, jakim jest pośrednictwo. Ja nie idę do takich, którzy tak naprawdę nie chcą mnie jako pośrednika. I ta relacja zupełnie inaczej jest ustawiona.
Ale to musisz najpierw sobie poradzić z tym tematem we własnej głowie, że ty nie idziesz coś komuś za przeproszeniem wcisnąć, tylko żeby dać tej osobie wartość, żeby zdjąć jej problem z głowy, żeby rozwiązać jej kłopot, pomóc jej i to zmienia zupełnie postać rzeczy. Zupełnie inaczej ta rozmowa wtedy przebiega, nie musisz mieć sztucznych skryptów, bo ta rozmowa jest po prostu naturalna.
Zgadzam się w stu procentach, że to może bardzo fajnie działać w przypadku właściciela, który jest całym sercem zaangażowany w to, co robi, który jest przekonany, zmotywowany i tak dalej. Tylko czy to samo podejście da się zastosować, kiedy masz po prostu zbyt dużą firmę, żeby samemu sprzedawać, i potrzebujesz do tego ludzi. Czy da się takiego właśnie podejścia nauczyć tych ludzi?
Wydaje mi się, że sedno tkwi w zbudowaniu zespołu. Uważam, że największe wyzwanie w każdej firmie to jest zbudowanie zespołu, który jest zgodny, z tym, co chcesz robić, wierzy w produkty, usługi, które ta firma sprzedaje. Jeżeli masz takich ludzi, to nie ma z tym problemu.
Joanna pisze o tym, że pracowała w Architektach Kariery. To była firma sprzedająca CV i usługi doradztwa personalnego. Oni głównie sprzedawali przez telefon, a ona prowadziła zespół sprzedawców call center. Okazuje się, że można było tam to wprowadzić, oczywiście to są jej przez lata wypracowane metody. I okazało się, że im bardziej ci sprzedawcy byli przekonani, że sprzedają coś fajnego, wartościowego i było to spójne również z ich systemem wartości, tym bardziej autentyczne te rozmowy się stawały. W tym call center nie było skryptów. Serce tego wszystkiego tkwi w rekrutacji.
Nie wiedziałem, o jakiej książce powiesz, ale to się bardzo dobrze wpisuje w mój plan na najbliższe odcinki, bo będzie niedługo mowa właśnie o sprzedaży. Także super. Jeżeli ktoś jest zainteresowany to zapraszam, wkrótce będzie o tym cały odcinek.
Ja sobie zaznaczyłam nawet taki fajny fragment. Autorka w pewnym momencie opisuje, że tak naprawdę całe nasze życie coś sprzedajemy. Nawet jak negocjujesz z żoną kwestię wyjścia gdzieś, to jest swojego rodzaju sprzedaż twojego punktu widzenia. I ona pisała coś takiego:
„A czymże jest sprzedaż jak nie procesem wnoszenia wartości za pomocą informacji, rozwiązania, usługi, projektu czy produktu w życie drugiego człowieka”.
Im bardziej wierzysz w produkt, tym lepiej go sprzedajesz
I to tak naprawdę może być wszystko. Ty wnosisz jakąś wartość, produkt, usługę, swoje przekonanie, myśl, żeby ją sprzedać drugiej osobie. Także bardzo fajna, zupełnie inna niż dostępne na rynku książki, prezentująca odmienny punkt widzenia. Bardzo ciekawa pozycja, jeśli chodzi o kwestie sprzedażowe. Polecam bardzo.
Dzięki za to polecenie. Chciałem się dzisiaj z tobą spotkać, żeby porozmawiać o inwestowaniu w nieruchomości. Bo generalnie inwestowanie to jest bardzo szeroki temat i ludzie, którzy prowadzą firmy, często mają taki problem, że wypracowują pewną nadwyżkę finansową i zastanawiają się, w co te pieniądze włożyć, żeby one pracowały. Czasami wkładają je w swoją firmę, ale czasami szukają też różnych innych możliwości. I z tego, co widzę, to nieruchomości, są jednym z takich obszarów inwestycyjnych, gdzie w zasadzie ciągle jest zainteresowanie, a ostatnio, mam wrażenie, to zainteresowanie jest nawet trochę większe niż zwykle. Chciałem, żebyśmy podczas tego odcinka pomogli każdemu ze słuchaczy odpowiedzieć na pytanie: „Czy inwestowanie w nieruchomości to jest coś dla mnie?” Zacznijmy od tego, na czym w ogóle polega inwestowanie w nieruchomości, bo tutaj jest co najmniej kilka różnych odmian tego inwestowania, prawda?
Inwestowanie jest jedną z form pracy z nieruchomościami. Nieruchomości to jest tak naprawdę całe morze możliwości, jeśli chodzi o prowadzenie biznesu w oparciu o nieruchomości. Inwestowanie jest taką jakby naturalną konsekwencją wszystkich ludzi, którzy są w jakiś sposób związani z rynkiem nieruchomości. Jednak jest to nie tylko dla osób związanych z nieruchomościami, bo ja osobiście znam i mam bardzo wielu klientów, którzy prowadzą normalnie swoje biznesy, jak kancelarie prawne, praktyki lekarskie, z których, tak jak mówisz, mają te nadwyżki finansowe.
Wybierają tę formę inwestowania jako coś, co jest bardzo bezpieczne, a przy okazji dające ciekawe zwroty, bo prawda jest taka, że dzisiaj na lokatach są tak marne procenty, że nawet nie szukając jakiejś super hiper okazji, tylko kupując średniej klasy nieruchomość, można mieć większą stopę zwrotu z najmu tej nieruchomości niż na lokacie. Więc nawet nie trzeba wysilać się zbyt mocno, żeby szukać okazji. Wiadomo, że największą trudnością w inwestowaniu, zwłaszcza jak się chce robić flipy, czyli kupuję tanio, remontuję, dodaję wartości, sprzedaję z zyskiem, jest znaleźć tę super perełkę inwestycyjną.
Ale nawet jeżeli jestem, załóżmy, prawnikiem, lekarzem, właścicielem firmy i nie mam za dużo czasu, żeby się skupiać się na szukaniu tej superokazji, to i tak spokojnie te 6-7 procent, nawet na takim zwykłym mieszkaniu, które kupię po prostu po cenie w miarę rynkowej, będę mieć.
Wspomniałaś o flipach, czyli taniej kupię – drożej sprzedam, wspomniałaś o kupnie nieruchomości po to, żeby ją wynajmować. Domyślam się, że będzie to zazwyczaj najem długoterminowy, ale pewnie też krótkoterminowy, czyli jakieś AIRBNB, czy coś takiego.
Prawda jest taka, że im więcej masz czasu i możliwości, żeby się zaangażować w twój projekt, tym możesz bardziej maksymalizować zyski. Tak samo jest z tym najmem. Najem krótkoterminowy jest najbardziej rentowny, przynosi najwięcej obrotu. Mówiąc kolokwialnie: najwięcej pieniędzy można z tego wyciągnąć. Natomiast to zajmuje czas. Z kolei, jeśli zlecimy to jakiejś firmie, to wiadomo, że automatycznie trzeba się z nimi podzielić zyskami, a w związku z tym stopa zwrotu spada.
Więc jeżeli nie mam czasu i jestem osobą, która pracuje na etacie albo prowadzi własną działalność, i chcę w ten sposób lokować swoje pieniądze, to pewnie najem długoterminowy będzie najlepszą strategią, jest to tak zwana strategia trzymania – kupuję i trzymam. Z jednej strony mam zwrot z najmu plus, jak trzymam to przez jakiś dłuższy czas, to następuje wzrost wartości nieruchomości. Także mam tutaj dwa potencjalne sposoby zarobienia na tej nieruchomości.
Powiedz mi, ile trzeba mieć pieniędzy, żeby w ogóle przymierzać się do jakichkolwiek inwestycji w nieruchomości?
To jest takie ciekawe pytanie. Są trzy podstawowe wartości, które musisz posiadać, żeby zacząć inwestować. Możesz mieć wszystkie trzy albo jedną z nich. Najlepsza sytuacja jest, jak masz wszystkie trzy. Jedną z nich jest czas, druga to kapitał, czyli pieniądze, a trzecia to jest wiedza. I prawda jest taka, że możesz zacząć z każdą z nich. Jak masz czas, to możesz znaleźć ludzi z kapitałem i wiedzą, którzy wejdą z tobą we współpracę, bo oni nie mają czasu, a ty będziesz szukać tych okazji i w ten sposób zdobywać wiedzę, doświadczenie, zarabiać pieniądze, które możesz odkładać na to, żeby z czasem kupić nieruchomość za swój własny kapitał. Możesz mieć pieniądze, ale kompletnie nie mieć czasu, wtedy szukasz osób, które mają ten czas i wiedzę, z którymi po prostu możesz zrobić ten deal. A możesz też mieć wiedzę, ale nie masz kapitału, nie masz czasu, więc możesz być takim organem doradczym w całej tej sytuacji.
To są takie trzy czynniki, które po prostu trzeba mieć, ale nie musisz od razu mieć ich wszystkich na raz.
Rozumiem. To załóżmy sytuację takiego w miarę typowego przedsiębiorcy, który czasu nie ma w ogóle, wiedzę w zakresie inwestowania w nieruchomości mógłby uzupełnić, ale znowu, ponieważ nie ma na to dość czasu, to jest to dość trudne. Ale ma jakieś pieniądze. Z jakimi pieniędzmi można wejść na rynek nieruchomości, żeby miało to jakikolwiek sens?
To tak naprawdę zależy od lokalnego rynku. Jakąś małą nieruchomość w Gdańsku kupisz pewnie za jakieś 180-200 tysięcy, a w małym mieście kupisz podobną kawalerkę za 60 tysięcy. Więc nie jestem w stanie tak jednoznacznie odpowiedzieć, że musisz mieć kwotę x czy y. Poza tym możesz nie mieć tyle gotówki, ale możesz mieć zdolność kredytową, a to tak jakbyś miał pieniądze. Więc jeżeli pracujesz albo masz firmę, która ma superobroty, możesz wziąć kredyt i wtedy potrzebujesz 10 do 20% wkładu własnego, wartości nieruchomości, którą kupujesz. Także ten próg wejścia wbrew pozorom, pomimo tego, że nieruchomości są kapitałożerne, nie jest wcale aż taki bardzo wysoki.
Coś o tym wiem. Nie mówiłem ci, jak kupiłem swoje pierwsze mieszkanie?
Nie.
Było tak, że pracowałem wtedy w radiu i zarabiałem więcej, niż wydawałem, gdzieś tam sobie odłożyłem jakieś pięć tysięcy. To był to koniec lat 90, więc trochę już dawno temu, miałem te pięć tysięcy i zastanawiałem się, co by tu kupić. Myślałem, żeby kupić jakąś wypasioną wieżę, żeby sobie słuchać muzyki, za taką kasę byłaby super wypasiona, ale szkoda mi było trochę tych pieniędzy. Myślałem o jakimś używanym samochodzie, ale stwierdziłem, że byłby jakiś rzęch, bo to było za mało na samochód, nawet wtedy, poza, tym kiedy potrzebowałem, miałem samochód służbowy, z którego mogłem w razie potrzeby skorzystać. Kolega doradził mi, żebym sobie kupił mieszkanie koło niego. Ja mówię: „Stary, gdzie z pięcioma tysiącami, jakie mieszkanie, o czym ty w ogóle mówisz”. A on mówi: „Wiesz co, te kawalerki tam są za 95 tysięcy i jeżeli dołożysz drugie tyle, to będziesz miał na wkład własny do wzięcia kredytu”, bo wtedy trzeba było mieć 10% wkładu własnego. Rzeczywiście, pokombinowałem trochę z rodzicami, zebraliśmy pieniądze na ten wkład własny i dzięki temu mam mieszkanie, które w przyszłym roku skończę spłacać. Co prawda przepisy dotyczące kredytów trochę się pewnie zaostrzyły i tak jak mówisz, te 10% to może nie zawsze być wystarczające, żeby taki kredyt wziąć.
Są banki, które kredytują przy wkładzie na 10%, ale jeśli chcesz mieć naprawdę fajne warunki to jednak 20%. Bo wiadomo, że im mniejszy wkład własny, tym więcej zabezpieczeń stosuje bank, a one kosztują. Więc te kredyty są trochę droższe.
Natomiast to jest świetny przykład, bo mógłbyś mieć wieżę, którą byś może sprzedał za 10 złotych, a może nikt by jej za darmo nie chciał, a tak inwestując 10 tysięcy, masz mieszkanie, którego wartość z pewnością wzrosła przez te lata. Z pewnością to udana inwestycja.
Jest mnóstwo tak zwanych strategii kontroli, gdzie tak na dobrą sprawę nie potrzebujesz wielkiego kapitału, tylko, że wtedy potrzebujesz mieć ten czas, żeby móc się tym zająć i rozkręcić. Świetnym przykładem biznesu opartego o nieruchomości właśnie z tych strategii kontroli jest AIRBNB. Bo oni mają gigantyczną sieć apartamentów na całym świecie, a tak naprawdę nie mają ani jednego własnego mieszkania, a zarabiają na nieruchomościach. To jest po prostu majstersztyk. Więc niekoniecznie musisz być właścicielem nieruchomości, żeby na niej zarabiać.
Inwestowanie w nieruchomości to zwykle, z racji tego, że to jest taka natura tej inwestycji, kojarzy się z długim czasem oczekiwania na zyski, być może poza flipami, bo tu faktycznie można to robić w miarę szybko. Ale kiedy się kupuje mieszkanie na wynajem, to wiadomo, że ten wynajem musi trwać ileś lat, żeby to zaczęło się jakoś sensownie zwracać. Na jak długo trzeba zamrozić pieniądze w przypadku na przykład kupna na wynajem, żeby to miało sens?
Jeżeli ktoś chce zrobić lokatę kapitału, to zamraża pieniądze w banku na lokacie albo w nieruchomości. Natomiast jeżeli mówimy o inwestowaniu, to jednak nieruchomości mają tę cudowną cechę, że możesz używać cudzych pieniędzy, zamiast własnych. Zdecydowanie polecam korzystanie z tych możliwości, bo nieruchomości same w sobie są bardzo dobrym zabezpieczeniem. Niekoniecznie to muszą być pieniądze z banku. Bo jest mnóstwo ludzi, którzy mają kapitał, a nie mają czasu, więc możemy użyć pieniędzy osób, które chcą zainwestować i chcą mieć na przykład stałe odsetki. Więc niekoniecznie musisz iść do banku, przechodzić procedury, tylko możesz się dogadać z jakimś inwestorem prywatnym.
Nieruchomości są bardzo dobrym zabezpieczeniem na przyszłość
A gdzie takich ludzi znaleźć?
Wszędzie [śmiech].
Ale dać ogłoszenie gdzieś w internecie czy są jakieś strony, które skupiają takich ludzi?
Ja miałam klienta, który sprzedał swój dom 8 lat temu, dzisiaj jedzie do banku, bo właśnie mu się kończy lokata, a oglądał jeden dom, który mam na sprzedaż, i chce tę lokatę przedłużyć. Ja mówię: „Jaki jest sens przedłużać kolejną lokatę na jakieś marne parę procent?” Okazuje się, że gość 8 lat temu sprzedał swój dom z dużą hektarową działką w Gdyni, więc domyślam się, że ma na lokacie sporą kwotę i on trzyma tę kwotę na lokacie przez 8 lat, bo właściciele tego domu cały czas pozwalają mu w tym domu mieszkać, są na wyjeździe, zamierzają kiedyś wrócić i im to też jest na rękę, że ktoś im tego pilnuje, mają do niego zaufanie. Więc on trzyma pieniądze na tej lokacie, inflacja pewnie zjada odsetki i trwa to 8 lat. To jest ogromne marnotrawstwo kapitału.
Dla mnie to jest idealny potencjalny inwestor, bo on ma środki na lokacie oprocentowanej 3%, a ty możesz mu zapłacić 6% odsetek. Przykładowo, robisz flipa – szybką transakcję, mówisz, że za pół roku czy rok oddasz mu kapitał z odsetkami 6% i jeszcze dodatkowo ma zabezpieczenie na nieruchomości, którą kupisz, to gdzie te pieniądze lepiej trzymać: w banku czy pójść do takiego obrotnego człowieka, który wie, jak zrobić interes na nieruchomości?
I tak naprawdę to może być każdy. Najlepiej zacząć od znajomych, od rodziny, znajomych lekarzy, prawników, którzy mają dosyć wysokie zarobki, odłożone pieniądze i za bardzo ich nie wydają, bo tak naprawdę nie mają na to czasu, są ciągle w pracy. Więc im się ta górka zbiera. To są osoby, do których można się udać i porozmawiać, przypuszczam, że każdy z nas ma takie osoby w swoim otoczeniu, tylko nawet o tym nie wie, bo pieniądze to jest taki trochę temat tabu, ale to bardzo szybko wychodzi w trakcie rozmów. Mówisz, że jest okazja i gdybyś miał pieniądze, to mógłbyś skorzystać. I wtedy w rozmowie dowiadujesz się: „Wiesz co, ale ja mam dwieście tysięcy na koncie, może byśmy coś zrobili, chętnie bym zainwestował”. Okazuje się, że ci ludzie są bardzo chętni, bo oni autentycznie nie mają czasu, a te pieniądze im się marnotrawią, kiszą w tym banku.
Z jednej strony może się marnotrawią, ale z drugiej strony, oni w razie czego, być może kosztem utraty odsetek, są w stanie te pieniądze szybko wyjąć. Kiedy zainwestujesz w nieruchomość, to te pieniądze są jednak zamrożone, nie sprzedasz nieruchomości w ciągu trzech dni.
Powiem ci, że teraz się mylisz. W Gdańsku nieruchomości w najlepszych lokalizacjach sprzedają się w ciągu jednego dnia. Ale oczywiście ten cykl koniunkturalny jest różny. W zależności od tego, na jakim jesteś etapie w tym cyklu, bo tu jest forma sinusoidy, bo raz idziemy pod górkę, a raz z górki. Natomiast nie zmienia to faktu, że jeżeli jest to dobrze poczyniona inwestycja, kupiona za dobrą cenę, to wyciągniesz swoje pieniądze, tylko być może będziesz musiał zrezygnować ze swojego zysku, jeśli potrzebujesz szybko sprzedać.
Sprzedać bez zysku to pół biedy, byle nie stracić.
Oczywiście każdy biznes i każda inwestycja niosą ze sobą ryzyko, natomiast wydaje mi się, że inwestowanie w nieruchomości jest stosunkowo obarczone najmniejszym ryzykiem. Zwłaszcza jeśli korzystasz z cudzych pieniędzy.
Mówiłaś o stopie zwrotu rzędu 6-7 procent rocznie. Czy to jest stopa zwrotu już po odliczeniu wszystkich kosztów, które przy nieruchomościach też są niemałe: notariusz, księgi wieczyste i tak dalej?
Tak. Myślę, że spokojnie te 6-7 procent. Przy lepszej okazji to nawet 10-15 procent stopy zwrotu. I to też jest kwestia strategii, jaką przyjmujemy dla obrotu tą nieruchomością: czy to będzie najem krótko-, czy długoterminowy, czy może dzielimy ją na pokoje, co jest teraz bardzo popularne, bo daje największe zwroty.
Parę dni temu rozmawiałam ze znajomym, który kupił nieruchomość w teoretycznie słabym miejscu, ale blisko Akademii Medycznej w Gdańsku. On podzielił tę nieruchomość na 7 pokoi, w roku studenckim wynajmuje ją studentom z Akademii Medycznej, a latem wynajmuje turystom na pokoje, prowadzi coś à la hostel i w tym roku wyszło mu około dwudziestu tysięcy na czysto za miesiąc. Oczywiście jest przy tym trochę biegania, ale to są tylko dwa miesiące, a potem jak już są studenci, to już nie ma przy tym tyle pracy.
A jakbyś miała określić takie orientacyjne, bo wiadomo, że to zależy od wielu czynników, widełki stóp zwrotu, jeżeli chodzi najem długoterminowy, krótkoterminowy i flipy – czy jesteś w stanie to określić?
To oczywiście zależy od inwestycji. Natomiast mówi się, że fajny zwrot przy flipach to między 20 a 30 procent, zdarza się, że udaje się więcej. Przy flipach to zazwyczaj kupujemy jakieś rudery, czasami remont może nas wynieść więcej, niż zakładaliśmy, chociaż przy dużym doświadczeniu, jeśli robisz już któryś z kolei, to jesteś w stanie to oszacować stosunkowo łatwo, zwłaszcza jeżeli kupujesz nieruchomości w podobnych budynkach. Wiesz, co jest do roboty, jakie są wyzwania w wielkiej płycie.
Chyba najbardziej niepewnymi nieruchomościami są stare kamienice, bo tam czasami, jak się coś ruszy, to nie wiadomo co jest pod spodem. I jeżeli jest taka totalna ruina, to jest jakieś ryzyko, że na przykład zdejmiesz podłogę, a okaże się, że trzeba wymienić legary, a to są już bardzo kosztowne rzeczy. Więc przy tych starych kamienicach jest ryzyko i nie polecałabym ich na pierwszy raz, bo można faktycznie się przejechać, ale jak ktoś już ma obycie w remontach albo ma kogoś od remontów, kto zna swój fach i może doradzić podczas zakupu, to wtedy jak najbardziej.
Przy najmach długoterminowych, jeśli stopa zwrotu jest na poziomie 10-12 procent, to jest fajnie, a przy krótkoterminowych to 13-15 procent. Natomiast to są wszystko liczby, które mogą być trochę większe, trochę mniejsze.
A jeżeli mówimy o najmie długoterminowym i stopie zwrotu, to rozumiem, że mamy wpływy z tego najmu, a co jest punktem odniesienia? Rata kredytu? Bo z jednej strony masz wpływy i wiesz, że wpływa ci na konto jakaś kwota pieniędzy co miesiąc, masz przychody, a z drugiej strony masz jakieś wydatki. Co kwalifikujemy jako te wydatki? Miesięczną ratę kredytu czy jakoś rozbijamy wartość tej nieruchomości w czasie?
Jeżeli chodzi o liczenie ROI, to jest kilka sposobów. Ale tak naprawdę to powinniśmy zacząć od punktu wyjścia. To zależy od strategii, jaką przyjmujesz. Jeżeli kupujesz nieruchomości po to, żeby je trzymać i mieć tak zwany pozytywny cash flow, to faktycznie kupujesz nieruchomość, zazwyczaj na kredyt, liczysz sobie tę różnicę, która na koniec zostaje w twojej kieszeni.
Natomiast musisz też wziąć pod uwagę, że jeżeli kupiłeś nieruchomość za trzysta tysięcy, gdzie włożyłeś swoje trzydzieści tysięcy, a zostaje ci na czysto 500 złotych, to liczysz 500 razy 12 i dzielisz na 30, bo tyle realnie wydałeś, a reszta była z kredytu. Wszyscy liczą, że wydajesz 300 tysięcy i masz 500 złotych, ale tak naprawdę nie wydałeś tej kwoty, a kredyt pokrywany jest przez najem. Trzeba to zrozumieć.
Oczywiście na szybko możemy liczyć całość, bo jeżeli liczymy stopę zwrotu z całości, tak samo wtedy nie odejmujemy tej raty kredytu. Jeżeli za mieszkanie biorę tysiąc pięćset złotych, a wydałem trzysta tysięcy z kredytem, to w analogiczny sposób to liczymy.
W jakie nieruchomości inwestować? Trochę powiedziałaś o tym, że w przypadku starych kamienic mogą być różnego rodzaju mało przyjemne niespodzianki, jeżeli chodzi o aspekt finansowy, a z drugiej strony, jak mówisz, ważne jest przy flipach, by kupić ruderę, coś, co jest tanie, aby efekt zmiany był bardzo mocny i wpływał na końcową ocenę. Jakie nieruchomości z twojego punktu widzenia są najlepsze inwestycyjnie?
To tak naprawdę zależy od strategii, jaką chcesz wybrać, natomiast w nieruchomości najważniejsza jest lokalizacja. I tak naprawdę strategia determinuje tę lokalizację. Bo jeżeli chcesz wynajmować nieruchomość studentom, to wiadomo, że najlepsza lokalizacja jest przy uczelniach. Jeżeli chcesz, tak jak u nas w Gdańsku, wynajmować turystom, to dobrze byłoby, żeby to było blisko morza. Jeżeli żyjesz w mieście, w którym jest ruch biznesowy i chciałbyś wynajmować na przykład ludziom, którzy przyjeżdżają do pracy w korporacjach, to fajnie by było mieć nieruchomość gdzieś przy biurowcach, żeby był dobry dojazd.
Tak naprawdę najpierw musisz sobie odpowiedzieć na pytanie, co ja tak naprawdę chcę robić z tą nieruchomością, jaką strategię chcę wybrać, w jakim kierunku idę. I dopiero wtedy wybieram lokalizację i w tej określonej lokalizacji szukam nieruchomości w zależności od budżetu, czy chcę zrobić flip i tak dalej. Jeżeli chodzi o flipy, to najistotniejsza jest lokalizacja z dobrą komunikacją miejską, dobrym dojazdem.
A jeżeli chodzi o flipy, to jeżeli kupujesz ruderę i ona jest w jakimś otoczeniu, jest tam jakaś klatka schodowa, ty możesz z tego mieszkania zrobić perełkę, ale to otoczenie jest, jakie jest. Czy tym się należy jakoś bardzo przejmować, czy jednak klient kupuje to, co jest za drzwiami wejściowymi?
Prawda jest taka, że kupując daną nieruchomość, musisz stargetować przyszłego odbiorcę. To jest normalne działanie, to jest twój towar handlowy. Bo jeżeli kupujesz dla klienta tak zwanego „klasa A”, który szuka luksusu, to on ci tej rudery nie kupi. Ale jeżeli ty kupujesz to i sprzedajesz przeciętnemu Kowalskiemu, który mieszka w wynajmowanym mieszkaniu dwa bloki dalej w podobnej klatce i jemu jest dobrze, bo dziecko tam chodzi do szkoły, ma dobry dojazd do pracy i tak dalej, to on jest przyzwyczajony do takich klatek.
Kupując konkretną nieruchomość, musisz stargetować przyszłego odbiorcę
Tak samo jest z remontami, fajne są te wszystkie programy z metamorfozami w TVN Style czy Domo+. Kupują ruderę, wszystko jest takie piękne. Ale jeżeli ty kupujesz mieszkanie w wielkiej płycie dla Kowalskiego, to uwierz mi, że on tych marmurów nie doceni. Nie ma sensu ładować kasy w tak drogie metamorfozy, to nie o to chodzi. Ty robisz biznes, a nie show telewizyjne. I trzeba sobie z tego zdawać sprawę. Dlatego tak ważna jest ta twoja strategia, żebyś ty sobie na samym początku odpowiedział, co chcesz z tym mieszkaniem zrobić i kto będzie twoim klientem.
Zarówno, jak wybieram strategię najmu, krótko-, długoterminowego, na pokoje i tak dalej, tak samo przy flipach. Jeżeli kupuję mieszkanie na flip i chcę je później odsprzedać z zyskiem, to się zastanawiam, kto to kupi. Jeżeli to kupi jakiś klient luksusowy, to musi być osiedle z halą garażową. Jeżeli kupujesz mieszkanie w wielkiej płycie, to remont robisz dla osób, które mieszkają w wielkiej płycie.
Jasne. Rozmawiamy cały czas o mieszkaniach, ale przypomniało mi się rozmowa, jaką nie tak dawno temu odbyłem z pewnym Włochem, który mieszka od lat w Anglii. On mi opowiadał, jak on robi flipy na restauracjach. Mówił, że obserwuje rynek, patrzy, gdzie się otwierają restauracje i którym restauracjom nie idzie. Mówił, że ludzie w Anglii mają takie podejście, że jeżeli biznes nie idzie, to oni chcą z niego wyjść, są bardzo otwarci, żeby go sprzedać. Więc mówi: „Przychodzę do takiego klienta, pytam, czy on by to sprzedał, a jeżeli on mówi, że tak, pytam go o cenę. On podaje, a ja na dzień dobry daję mu dwie trzecie tej ceny, bo wiem, że on chce się tego pozbyć, zwykle się dogadujemy, może nie na dwie trzecie, może trochę więcej i kupuję ten lokal, robię remont, robię tak, żeby to ładnie wyglądało, robię wystrój, wprowadzam całe menu, włoskie, hinduskie, czasami jeszcze inne, robię lokal, żeby rzeczywiście się super prezentował i sprzedaję z zyskiem”. Trwa to kilka miesięcy, stopa zwrotu jest bardzo fajna. Czy myślisz, że takie podejście w polskich warunkach też byłoby dobre? Bo z tego, co on mi mówił, to tutaj formalności były bardzo istotne, bo były proste. Wszelkie Sanepidy, kwestie związane z nieruchomościami – to wszystko w jego opowieści nie sprawiało dużego problemu. Czy w Polsce, jeżeli chodzi o lokale biznesowe, użytkowe, usługowe to też tak się da łatwo zrobić?
Nie wiem do końca, co on miał na myśli, mówiąc, że sprzedaje lokal: czy sprzedaje nieruchomość, czy tak zwaną zorganizowaną część przedsiębiorstwa. Bo w Polsce większość lokali jest wynajmowanych.
Z tego, co on mówił, wydaje mi się, że faktycznie tam była jakaś długoterminowa umowa najmu.
W Polsce może być o tyle problem z tego typu biznesem, że większość takich małych restauracji czy kawiarni są prowadzone na działalnościach gospodarczych. I działalności gospodarczej z założenia nie można sprzedać. Z kolei przekwalifikowanie jej na spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością, żeby sprzedawać udziały, może być skomplikowanym procesem. Natomiast jeśli chodzi o kwestie Sanepidu, to jeżeli ten lokal tam funkcjonuje i ma wszystkie odbiory, to nie ma problemu.
Jeżeli jest to spółka prawa handlowego, w której możesz odsprzedać udziały, to ty wchodzisz jako nowy udziałowiec i to dalej sobie funkcjonuje, nic nie musisz robić, więc pod tym względem jest ok. Trzeba zadać pytanie, jak jest zorganizowana ta część od strony prawnej, jeżeli chodzi o prowadzenie biznesu. Wydaje mi się, że to jest trochę coś innego, bo trzeba mieć wiedzę o tym biznesie, żeby go rozkręcić. Coś takiego robi Magda Gessler: wchodzi do restauracji i tak naprawdę przy swojej wiedzy i doświadczeniu mogłaby robić tego typu flipy, chociaż w mojej ocenie to nie są flipy, tylko stawianie na nogi biznesów i odsprzedawanie ich dalej.
To tak tylko na marginesie. Wróćmy do nieruchomości i do tego, dla kogo jest to dobry sposób na inwestowanie. Mówiłaś o tych trzech elementach, o tym, że trzeba mieć pieniądze, czas i wiedzę albo przynajmniej jeden z tych trzech elementów. Powiedziałaś, że lokalizacja jest bardzo ważna, zwłaszcza jeżeli chodzi o flipy. Czy mogę inwestować w nieruchomości, gdy nie mieszkam w Gdańsku czy w Warszawie, tylko mieszkam w jakimś miejscu, gdzie ten rynek jest po prostu słaby?
Generalnie – możesz. Bo nie ma żadnych przeszkód, żebyś nie mógł tego zrobić. Jednak najlepiej zaczynać w miejscu, w którym mieszkasz, które znasz, możesz sprawdzić, czujesz, wiesz, gdzie są dobre dzielnice. Na przykład lokalizacja przy dworcu w jednym mieście może być super, w zupełnie innym może być beznadziejna. Jeżeli jesteś w miejscu, które znasz i czujesz, to najlepiej jest od niego zacząć. Fajne jest to, że mieszkania są tak zwanym dobrem pierwszej potrzeby, bo każdy musi gdzieś mieszkać.
My mamy taką grupę na Facebooku „Kobieca strona inwestowania”, do której dołączyło mnóstwo kobiet. One tam pokazują swoje realizacje na przykład w miastach do dwudziestu tysięcy mieszkańców. Nie są to jakieś wielkie rynki, wielkie miasta, ale da radę to zrobić. Ja osobiście znam sporo inwestorów, którzy zaczynali w małych miastach na Dolnym Śląsku, bo tam są po prostu bardzo tanie nieruchomości, i z małym kapitałem na początku wybrali właśnie tamten rejon. Więc wszędzie ludzie potrzebują mieszkać i wszędzie nieruchomości się sprzedają lub wynajmują. Tylko trzeba ten rynek lokalny poznać.
Więc jeżeli się decydujesz na inny rejon, to musisz mieć naprawdę zaufanego pośrednika lub kogoś, kto ci podpowie, czy lokalizacja jest fajna, czy dane mieszkania schodzą, a może stoją miesiącami, bo pośrednicy nieruchomościami takie rzeczy wiedzą. Albo musisz się wybrać się do tego miasta, pojeździć, pooglądać, zrobić tak zwane badanie rynku, obejrzeć kilkadziesiąt nieruchomości, które są w danym rejonie na sprzedaż, poobserwować, co się sprzedało w międzyczasie, co się nie sprzedaje. Po prostu musisz się rozeznać w tym rynku.
Czy są jakieś takie cechy, które charakteryzują ludzi, którzy są dobrymi inwestorami w nieruchomości?
Bałam się tego pytania, bo sama jak robię podcasty, to zadaję je ludziom [śmiech]. Powiem ci, że to jest trudne pytanie. Tak naprawdę każdy może inwestować w nieruchomości. Po pierwsze trzeba się odważyć i zrobić krok naprzód. Jeżeli masz coś takiego, że boisz się wychylić nos zza swoich drzwi własnego bezpiecznego domu, to pewnie każdy rodzaj inwestowania będzie dla ciebie wyzwaniem. Więc trzeba po prostu to zrobić.
Każdy może inwestować w nieruchomości, trzeba się jedynie odważyć
Prowadziliśmy taki webinar o pułapkach, w które wpadają inwestorzy. Jednym z błędów, szczególnie tych początkujących inwestorów, jest szukanie idealnej inwestycji, takiej ze stopą zwrotu na poziomie 20-30%, w superlokalizacji i tak dalej. Zawsze jest tak, że coś jest nie do końca takie idealne, teraz jest ten moment, w którym musisz podjąć decyzję. „OK, wchodzę w to, bo to się spina, to może nie jest do końca super, może trochę mniej zarobię, ale zdobędę doświadczenie”.
Więc po prostu zrób to. Jeżeli masz w sobie taką cechę odwlekania albo odkładania na potem, to te okazje mogą ci uciec. To szukanie idealnej inwestycji staje się w pewnym momencie nawykiem. Wtedy ciągle czegoś szukasz i nic z tego nie wynika. Więc przede wszystkim musisz się odważyć i to zrobić po raz pierwszy, zdobyć doświadczenie, zobaczyć, z czym to się je, sprawdzić, czy strategia, na którą się zdecydowałeś, jest dla ciebie, czy ty się z nią dobrze czujesz.
Może się zdecydujesz zrobić flipa, a okaże się, że przeprowadzenie remontu i dealowanie z robotnikami jest dla ciebie taką drogą przez mękę, że lepiej się nie męczyć i zmienić strategię.
Wspomniałaś o webinarze dotyczącym błędów. Wiem, że masz też taki webinar dotyczący tego, jak wystartować bez kapitału czy z niedużym kapitałem i w dodatku podzielisz się nim ze słuchaczami. Powiesz coś więcej o tym, co tam można zobaczyć?
Myślę, że będzie to fajne zwłaszcza dla takich osób, które chciałyby wejść w nieruchomości w taki delikatny sposób, niekoniecznie związany z dużą inwestycją, dużym ryzykiem finansowym albo obciążeniem psychicznym, że mam wielki kredyt, bo dla niektórych to też jest trudne. Więc są strategie, o których już rozmawialiśmy troszeczkę podczas naszej rozmowy, a które pozwalają w taki łagodny sposób wejść w świat nieruchomości, a z drugiej strony dają ci ogromne możliwości poznania tego świata od kuchni, zapoznania się z rynkiem lokalnym, wybadania, co jest fajne, co się sprzedaje, co się wynajmuje i tak dalej.
I o tych różnych strategiach, które nie wymagają dużego nakładu finansowego, opowiadamy z Martą Smith, która inwestuje w Wielkiej Brytanii i w ciągu czterech lat zrobiła 70 projektów inwestycyjnych, także naprawdę jest nieziemska. Jeżeli myślicie o rozpoczęciu inwestowania albo interesujecie się rynkiem nieruchomości, to myślę, że to jest bardzo fajny webinar i nagranie z tego webinaru udostępnimy.
Generalnie temat jest bardzo obszerny, bo tak jak mówisz, są różne sytuacje, w których są potencjalni inwestorzy, są różne rynki, na których działają, są różne strategie, które można przyjąć, i wiem, że przygotowałeś też razem z Martą Smith kurs online, który ma pomagać ludziom ogarnąć to wszystko i znaleźć jakieś najlepsze rozwiązanie dla siebie. Dla kogo jest ten kurs i tak naprawdę czego się można z niego dowiedzieć?
Kurs przygotowałyśmy z myślą o osobach, które mają już na swoim koncie jakieś pierwsze inwestycje, ale tak naprawdę są w sytuacji podobnej do twojej. Kiedyś kupiłeś swoje pierwsze mieszkanie i czujesz, że fajny deal zrobiłeś, ale to było x lat temu, teraz byś chciał wrócić na rynek, ale do końca nie wiesz, w co wejść, jaką strategię wybrać, w którą stronę pójść, jak szukać finansowania, jak rozmawiać z potencjalnymi inwestorami i tak dalej. Brakuje ci narzędzi, żeby po prostu swój biznes nieruchomościowy rozwinąć albo rozszerzyć portfel nieruchomości, bo coś kiedyś zrobiłeś, ale to są takie twoje pierwsze kroki.
Kurs będzie przydatny dla takich osób, które po prostu chcą się czegoś dowiedzieć na temat rynku nieruchomości, chcą zbadać temat, myślą o tym już od jakiegoś czasu, ale być może brakuje im trochę odwagi. Na kursie z Martą omawiamy praktycznie wszystkie podstawowe strategie inwestowania, bo wbrew pozorom, pomimo że Marta inwestuje w nieruchomości w Wielkiej Brytanii, a ja jestem w Polsce, to strategie są uniwersalne, różnice są w kwestiach prawnych. Na przykład trochę inaczej ten obrót nieruchomościami wygląda w Wielkiej Brytanii, cały ten proces notarialny jest inny niż w Polsce, ale to są tak naprawdę szczegóły, które ci powie w Polsce każdy notariusz, każdy prawnik lub pośrednik, z którym będziesz współpracować.
Ty nie musisz mieć od razu wiedzy takiej proceduralnej, prawnej, jak tę inwestycję poprowadzić, ale musisz mieć wiedzę, jak zrobić na tym interes, czyli jaką strategię wybrać, żeby ci się ona opłacała, jak do tego dobrać nieruchomość, jak wyszukać okazję inwestycyjną na rynku, jak ją sfinansować, jak wyremontować. To są takie cztery podstawowe rzeczy, które musisz wiedzieć. I właśnie o tych czterech rzeczach mówimy w naszym kursie: mamy cztery moduły i każdy z tych modułów jest poświęcony właśnie tym tematom.
Mówimy o tym, jak dobrać strategię, jak znaleźć okazję i wyszukać tę perełkę na rynku, bo na to też są metody. Potem mówimy o tym, jak sfinansować tę inwestycję niekoniecznie pieniędzmi bankowymi, chociaż też mówimy, o tym, jak je zdobyć. I na koniec, jeżeli mamy tę nieruchomość, to zazwyczaj coś trzeba z nią zrobić, trochę ulepszyć, dodać wartości, czyli wyremontować, więc mamy cały moduł o tym, jak remontować nieruchomości, żeby robotnicy nie nabrali cię w jakiś sposób, rozmawiamy o tym, jak rozmawiać z robotnikami, żeby oni czuli respekt, nawet jeżeli nie masz na początku tej wiedzy.
To są właśnie te cztery podstawowe moduły. Mając tę wiedzę, możesz zacząć robić pierwsze kroki, zrobić swoją pierwszą inwestycję, korzystając z kapitału swojego lub zewnętrznego. I po prostu ruszyć w świat.
Kurs nazywa się „Pani na włościach”, ale o ile wiem, to nie kurs tylko dla kobiet.
Nie jest to kurs wyłącznie dla kobiet. Nazywa się „Pani na włościach”, prowadzą go dwie panie na włościach [śmiech]. Ale faktem jest, że mamy sporo kobiet z racji tego, że obie z Martą stwierdziłyśmy, że wciąż na spotkaniach związanych z nieruchomościami jest bardzo mało kobiet i chciałybyśmy zmotywować panie i zachęcić je, by się przyjrzały tematowi.
Ja zawsze mówiłam, że uwielbiam nieruchomości z tego względu, że to są bardzo często największe aktywa w rodzinie, zabezpieczają przyszłość, mogą zastąpić twój dochód i dać ci więcej czasu na przykład dla rodziny, jeżeli masz tę strategię na cash flow i twoim celem jest dochód pasywny. Ale co najważniejsze, jak zbudujesz portfel nieruchomości, to one nie przepadną. To jest pakiet aktywów, które przekazujesz swoim dzieciom, a one swoim dzieciom i tak dalej. I to jest bardzo konkretny pakiet aktywów.
Bardzo często skupiamy się budowaniu firm, ale bardzo często robimy tak zwany One Man Show i potem jak tego One Man Show brakuje, to co z tego, że przekazujesz firmę swoim dzieciom, jak one żyją swoim życiem, skończyły studia w zupełnie innych kierunkach, mają zupełnie inne zainteresowania, nie za bardzo wiedzą, co z tą firmą dalej zrobić? Jest jakiś tam procent dzieci, które zaczynają pracować u rodziców w rodzinnych w firmach i jakoś to przejmują, ale wbrew pozorom nie jest to duży procent, bo bardzo często okazuje się, że dzieci mają swój pomysł na życie. Ale jak im przekażesz portfel nieruchomości, to na pewno z tego tytułu płakać nie będą. Także to jest naprawdę fajny temat i daje mnóstwo korzyści, bardzo duże poczucie bezpieczeństwa, więc warto się nad tym pochylić, zrobić ten wysiłek, rozpoznać rynek i odważyć się, żeby zrobić tę pierwszą inwestycję, bo profity mogą być bardzo fajne i takie długofalowe.
Na koniec powiedz mi, gdzie można znaleźć więcej informacji, bo wiem, że następna edycja kursu rusza wkrótce. Gdzie można się zapisać, żeby dostać powiadomienie, kiedy już ten kurs będzie dostępny?
Następna edycja ruszy pewnie już koniec września, na przełomie września i października, ale tymczasem możecie wejść na stronę Kobieca strona inwestowania i tam możecie się zapisać na listę oczekujących, dostaniecie ode mnie wszystkie informacje. Pewnie w międzyczasie będziemy robić jeszcze jakieś webinary czy inne rzeczy związane z tematem inwestowania w nieruchomości i rynkiem nieruchomości. Wchodźcie i zapisujcie się, a na pewno nie ominie was żadna istotna informacja.
Super, bardzo ci dziękuję! Powiedz na sam koniec, czy jest taka jedna rada, której udzieliłabyś komuś, kto chce być lepszym inwestorem?
Wydaje mi się, że trzeba po prostu zdobywać szerokie doświadczenie. Nieruchomości to jest taki temat, w którym każda transakcja jest trochę inna i to doświadczenie jest bardzo cenne. Więc po prostu rób swoje transakcje, ale też współpracuj z innymi, angażuj się w inne projekty, współpracuj z inwestorami, rób czasem transakcje dla kogoś, znajduj dla kogoś okazje, wyszukuj perełki, aby otrzymać tak zwane odstępne czy prowizję i tak dalej.
Te wszystkie rzeczy powodują, że budujesz naprawdę ogromne doświadczenie i wiedzę na temat rynku nieruchomości, nawet jeżeli jeszcze nie zrobiłeś wielu swoich własnych transakcji.
Ja na przykład na swoim koncie mam trochę transakcji, ale zdecydowanie więcej mam transakcji moich klientów, z racji tego, że jestem agentem nieruchomości. Co chwilę coś z nimi robię. Czasami są to tematy inwestycyjne, czasami nie, ale moja wiedza na temat nieruchomości jest przeogromna, bo zrobiłam w swoim życiu mnóstwo transakcji dla różnych podmiotów, nieruchomości komercyjnych, domów, mieszkań, działek, gruntów i ziemi rolnej. To, że robiłam to dla moich klientów, buduje mój wachlarz doświadczenia i wiedzy na temat rynku. Wydaje mi się, że warto robić różne rzeczy i zanim wybierzesz swoją ścieżkę, warto kolekcjonować te doświadczenia.
Bardzo się cieszę, że swoją bogatą wiedzą zebraną dzięki własnym doświadczeniom oraz doświadczeniom twoich klientów zgodziłaś się dzisiaj podzielić ze słuchaczami Małej Wielkiej Firmy. Wielkie dzięki, do usłyszenia.
Wielkie dzięki. Pozdrawiam wszystkich słuchaczy i na koniec powiem ci, Marku, że podcast Mała Wielka Firma i podcast Michała Szafrańskiego zmotywowały mnie do tego, żeby zacząć nagrywać swój własny podcast. Także dzięki wielkie za to, że nagrywasz od tak dawna i się cały czas nie poddajesz, bo naprawdę robisz superrobotę i uwielbiam słuchać twoich podcastów. Jestem fanką Małej Wielkiej Firmy i tym bardziej czuję się wyróżniona, że mogłam wystąpić w tym podcaście, nawet trochę się stresowałam, chociaż już tyle podcastów miałam za sobą, ale czułam taki wewnętrzny stresik.
Bardzo ci dziękuję, to jest strasznie miłe za każdym razem, kiedy dowiaduję się, że ktoś, kto jest gościem, też kiedyś wcześniej słuchał podcastu albo słucha go cały czas. To jest niesamowite, za każdym razem jak widzę, co robią słuchacze, to aż mnie czasami ciary przechodzą, jakie to są fajne rzeczy.
Wiele kilometrów przebiegłeś ze mną.
Mam nadzieję, że przełoży się to na moją wagę [śmiech].
Niech ci wyjdzie na zdrowie.
Wielkie dzięki, Marta.
Dzięki. Trzymaj się.