Sketchnotki – od bazgrania do zarabiania. Rysowanie słów rozwija biznes

Powodzenie twojego biznesu zależy w dużej mierze od tego, jak sprawnie się komunikujesz.

Okazuje się, że zaskakująco skutecznym narzędziem komunikacji może być… flamaster.

Od pewnego czasu dużą karierę robią w Polsce sketchnotki – notatki graficzne, które organizatorzy konferencji, szkoleń i webinarów udostępniają uczestnikom na podsumowanie wydarzenia. Czasem sketchnotki służą jako obrazkowe streszczenia książek. Mogą też mieć formę animacji objaśniających, jak działa jakiś proces lub usługa. Ale możliwości wykorzystania ich w biznesie jest znacznie więcej.

Postanowiłem porozmawiać o tym z osobą, która na co dzień zajmuje się rysowaniem słów. Miesięcznie wydaje na markery ok. 1500 zł. Zdarzyło jej się nawet sporządzać takie notatki na stadionie, przed 15-tysięczną publicznością. A nazywa się Agata Jakuszko.

Linki do osób i firm wymienionych w tym
odcinku podcastu

Prezent dla słuchaczy

Myślenie wizualne – wskazówki do tworzenia sketchnotek
Jak rysować biznesowe sketchnotki? Pobierz ściągawki Chcę to 

Podcast w wersji wideo

Aby używać odtwarzaczy multimedialnych, musisz wyrazić zgodę na użycie plików cookies usług odtwarzaczy
Ok, zgadzam się

Podcast do czytania

Marek Jankowski: Powiedz, co ostatnio czytałaś.

Agata Jakuszko: Ostatnio żongluję trzema pozycjami. Pierwsza to książka Magdaleny Pawłowskiej Jedna kampania do wolności, z której nauczyłam się, jak przygotować, przeprowadzić i sprawdzić efekty marketingowe, jeżeli chodzi o wprowadzenie nowego produktu online na rynek – Magda dała konkret i nie tylko fajnie się to ilustrowało, ale przede wszystkim nauczyłam się, jak sprzedać swój kurs.

Czytałem tę książkę i rzeczywiście jest poradnikowa i konkretna – dużo mięsa.

Śmieszne dla mnie jest to, że ludzie postrzegają mnie jako artystkę, a jestem bardziej przedsiębiorcą kochającym sztukę. Druga książka to Gombrich O sztuce – biblia dla zainteresowanych sztuką albo tych, co chcieliby w końcu ją zrozumieć, bo jest napisana tak prostym językiem, że tego nie da się nie uwielbiać. Trzecia książka to książka stricte dla przedsiębiorców: Sprzedawaj więcej Marcina Osmana i Kamili Kruk. Marcina kojarzę właśnie z dawaniem konkretów i mięsa, ale to, co przedstawił w tej książce, to po prostu przepis na to, jak mu się udało. To są trzy pozycje, które obecnie skradły moje serducho.

Super. Masz ten przywilej, że czasami masz szansę przeczytać książkę, zanim ona się oficjalnie ukaże.

Tak właśnie było z tą trzecią książką.

To jest przywilej, bo poza tym, że jesteś psychologiem i prowadzisz szkolenia, to przede wszystkim chcę z tobą porozmawiać o tym, z czego jesteś najbardziej znana w internecie, czyli z robienia graficznej wersji książek i konferencji – sketchnotek, kolorowych rysunków z wieloma napisami. Gdybyś miała powiedzieć komuś, kto się nie zetknął z taką formą graficznego przedstawiania treści, to co to jest ten sketchnoting?

Rysuję słowa, czyli tłumaczę trudne rzeczy w prosty sposób. Taki sketchnoting albo po polsku gryzmotki, czy nawet szersza kategoria: myślenie wizualne to jest szereg technik, które pomagają lepiej dotrzeć z przekazem, skuteczniej coś zanotować albo wyłowić esencję z wypowiedzi prezentującego. To można robić na dwa sposoby albo na żywo albo nie na żywo [śmiech]. Na żywo ma to zastosowanie na przykład na konferencjach – widziałeś kiedyś konferencje rysowane?

Widziałem. Ostatnio byłem na I love marketing i tam równocześnie rysowały trzy osoby.

Tak, to były moje studentki, które tam wysłałam. To się robi na spotkaniach biznesowych, na konferencjach, na wydarzeniach, na webinarach po to, żeby ludzie dostali notatkę, z której lepiej przetworzą materiał, na dłużej go zapamiętają i bardziej się zaangażują, jeżeli widzą, że takie wydarzenie jest rysowane.

Z drugiej strony przygotowanie infografik biznesowych, czyli sketchnotek, to świetne narzędzie marketingowe i biznesowe. Może to wygląda nieco infantylnie na pierwszy rzut oka, bo jest to po prostu wyłonienie esencji z jakiegoś przekazu informacyjnego i ubranie tego w proste kształty, czyli hasła i symbole.

A w sytuacji, kiedy to jest dodatek do książki, czy to jest zwykły gadżet, coś co przyciąga uwagę? Czy to rzeczywiście ma jakieś realne korzyści z punktu widzenia odbiorców?

Odpowiem z perspektywy psychologa zajmującego się neuropsychologią. Ludziom wydaje się, że na konferencjach robi się taki zapis graficzny, żeby było ładnie – otóż tak nie jest. W mózgu nie ma takiej części, która odpowiada za doznania estetyczne, chodzi o to, żeby było konkretnie, bo nasz mózg kocha klarowność, prosty i jasny komunikat. Ty wolałbyś na przykład przeczytać 40 stron raportu sprawozdania finansowego czy przejrzeć trzypanelowy komiks?

Wolałbym komiks, przy czym pewnie miałbym takie obawy, że jeżeli ograniczę się do komiksu, to coś może mi umknąć, że mogą być jakieś detale, do których się nie dokopię w tych trzech stronach komiksu.

Dlatego ważny tutaj jest cel. Z konferencji czy ze spotkania biznesowego nie potrzebujesz pamiętać każdego słowa, nie potrzebujesz pamiętać konstrukcji zdań – potrzebujesz pamiętać hasła i najistotniejsze rzeczy. To, co masz wynieść z danego spotkania, jest przedstawione w bardzo przystępny, obrazowy sposób do przetwarzania dla naszych mózgów.

Pytałeś, co to daje odbiorcom. To nie jest tylko ładne i klarowne, to pozwala lepiej zaangażować się uczestnikom, bo podchodzą w przerwach i zaczynają o tym gadać. Mało tego, język wizualny jest językiem międzynarodowym – ostatnio miałam taką sytuację w Kijowie: rysowałam konferencję, która była prowadzona po ukraińsku, przetwarzałam to sobie na polski i rysowałam po angielsku, natomiast na tej konferencji były osoby, które nie mówiły po ukraińsku, nie znały angielskiego ani polskiego. Te osoby podchodziły do ściany i badały, co tam mogło być narysowane, napisane. Jak się okazało, ich mózgi kochające zagadki doskonale poradziły sobie z rozszyfrowaniem tych znaków. Te osoby nie znając języka, wiedziały, jaki jest główny przekaz, bo nasz mózg kocha obrazy. Zamknij teraz oczy na chwilę i słuchaj: mama, podróż, słońce. Otwórz oczy. Czy zobaczyłeś zapisane słowo, czy obraz? Raczej obraz, bo myślimy obrazami i dużo łatwiej jest nawiązać nam relacje z osobami, które obrazami się komunikują.

Wykorzystując sketchnotki, zapamiętasz hasła i najistotniejsze rzeczy

Ostatnio było robione badanie o dostrajaniu się mózgów. Jeżeli przedstawiamy coś w obrazowy sposób albo jak pokażemy rysowaną historię, to mózgi naszych odbiorców się z nami skomunikują. Tłumacząc z języka naukowego na polski – zaczynamy odbierać na tych samych falach, aktywizują się te same pola mózgowe, czyli zaczynamy myśleć w podobny sposób.

To ma takie przełożenie, że jeżeli dobrze wizualnie przekażemy nasz komunikat, to odbiorcy zaczną podążać za naszym sposobem myślenia i lepiej się z nami dogadają, będą się czuli bliżej nas. W biznesie chodzi o trzy rzeczy – o to, żeby dobrze zarabiać, żeby nam się miło pracowało i po trzecie, żebyśmy mieli konkretną markę i pozycję na rynku. W tych trzech obszarach sketchnoting ma bardzo konkretne zastosowanie.

Przykład sketchnotingu

Chciałem zapytać o twój konkretny przypadek, bo pasjonujesz się taką formą zapisywania treści, ale to nie jest tylko hobby. Myślę, że wiele osób, które jeżdżą na konferencje, bazgrze sobie na kartkach, próbując zachować treść i ułatwić sobie później powrót do niej. W twoim przypadku to nie jest tylko hobby i pasja, ale twoja praca i normalnie na tym zarabiasz. Tworzysz „bazgroły”, które nie są wysoką sztuką z Akademii Sztuk Pięknych, tylko raczej są formą sztuki użytkowej. W którym momencie zorientowałaś się, że tego rodzaju „bazgroły”, notatki w formie graficznej, mogą być dla ciebie biznesem?

Przez dziesięć lat byłam tenerem, prowadziłam warsztaty i mniej więcej pięć lat temu zauważyłam, że kiedy moje flipcharty są wzbogacone o bardzo proste ikonki, to ludzie zupełnie inaczej reagują. Kiedy podpisujemy kontrakt szkoleniowy i tam zasady szkoleniowe są zobrazowane prostymi rysunkami, to ludzie czują, że to jest bardziej ich, i mocniej się z tym utożsamiają. To też ma podstawę w budowie naszego mózgu, bo jeżeli mózgowi pozwoli się zdecydować i on coś wybierze, to jest już wtedy lojalny na maksa. W związku z tym zaczęłam eksperymentować, szukać informacji o myśleniu wizualnym, czyli wykorzystaniu haseł i ikonek. Okazuje się, że w Europie od 40 lat to jest normą na konferencjach, szkoleniach biznesowych, a u nas teraz jest dopiero boom i dopiero to się robi popularne. Moje pierwsze spotkanie ze sketchnotingiem było na sali szkoleniowej, kiedy wykładałam. Postanowiłam to rozwijać, rysując filmiki z konferencji rozwojowych TEDx.

Miałam uraz do notowania, zawsze obniżano mi ocenę za to, że bazgrzę i rysuję na marginesach – a okazuje się, że jak rysujemy na marginesach, to umysł zapamiętuje nawet do 30% więcej informacji. Kiedy zaczynałam rysować filmiki z internetu, czy jakieś webinary, to w pewnym momencie zaczęłam się nimi dzielić i cieszyć się nimi z moimi znajomymi, zaczęłam je pokazywać w mediach społecznościowych i tak od konferencji do konferencji, zaczęłam dostawać propozycje od organizatorów, żebym przyjechała i robiła to na żywo. Bywało, że na scenę, kiedy rysowałam na czterdziesto metrowej ścianie, wychodził artysta jazzowy i grał na żywo – weź to narysuj [śmiech]. Były też takie sytuacje, gdzie trzeba było narysować popis breakdance, tańca na głowie – ale też dało się to zrobić. Im dłużej robiłam to na żywo na konferencjach, tym częściej ludzie się do mnie odzywali, że oni też chcą to mieć w swoich biznesach, chcą mieć narysowane swoje webinary, warsztaty, spotkania.

Zaczęłam obserwować, badać i analizować, co to daje ludziom. W pewnym momencie, rysowałam już duże eventy na 15 tysięcy osób, gdzie wszyscy patrzyli, jak robię te kreski i skupiałam się na tym, żeby się nie pomylić, żeby mi ręka nie zadrżała [śmiech]. Dostawałam wtedy informacje zwrotne, że to nie tylko pomagało im zaangażować się w samo wydarzenie, zapamiętać, przetworzyć informacje, ale nawet po dwóch latach wystarcza zerknąć w notatki, których tworzenia doświadczali, żeby wszystko sobie przypomnieć.

Sketchnotki bardziej angażują odbiorcę w spotkanie

Moim momentem przełomowym było mówienie o tym znajomym, że coś takiego robię i pokazywanie zdjęć notatek w internecie, bo chciałam się dzielić wiedzą – kocham się dzielić wartością i wiedzą. Później zaszłam w ciążę i trzeba było sobie znaleźć inny zawód niż dotychczasowy i stwierdziłam, że to nie byłoby głupie, gdybym zdalnie z domu rysowała sobie konferencje.

Rysowałam konferencje zagraniczne siedząc sobie w Lublinie, pijąc kawę i karmiąc dziecko. No, ale później zaczęły się wyjazdy na duże konferencje. Przełomowym momentem było też to, żeby przestać patrzeć na to jak na pasję – to nie jest moja pasja, to nie jest tak, że widzę notatki i dostaję małpiego rozumu. Przede wszystkim nastawiam się na to, że to jest mój biznes i chcę dostarczyć maksymalną wartość mojemu klientowi, bazując na moim doświadczeniu neuropsychologicznym, i w ten sposób nauczyłam się na tym zarabiać. Wtedy przez głowę mi nie przeszło, że można tak zarabiać i utrzymać rodzinę z bazgrania [śmiech].

A pamiętasz ten moment przełomowy, kiedy pierwszy raz wzięłaś pieniądze za to bazgranie?

Pierwszy moment, kiedy wzięłam pieniądze za bazgranie, był na konferencji, gdzie umówiłam się, że będę rysować po polsku na dużym formacie, a okazało się, że konferencja jest międzynarodowa, prowadzona w języku angielskim i bezczelnie powiedziałam, że w takim razie chcę dostać za to pieniądze – i dali mi pięć razy więcej niż chciałam [śmiech]. Drugi przypadek był taki, że wysyłałam właśnie ofertę do klienta, gdzie wyceniłam jedną ilustrację do książki na 20 złotych. Trzymałam wtedy dziecko na ręku i przypadkiem wcisnęło jedno zero więcej, ja nie zauważyłam, tylko kliknęłam „enter” i poszło. Klient odpowiedział mi w pięć minut. Wtedy myślałam, że dwieście złotych za jeden obrazek to niewyobrażalne, a okazało się, że klient zamówił 60 sztuk.

Żartujesz? Poważnie dziecko wysłało maila z dodatkowym zerem?

Wiem, że będziesz to publikował i zastanawiam się, czy dobrze, że to powiedziałam [śmiech], ale rzeczywiście tak było – dziecko wcisnęło dodatkowe zero, kliknęło enter i to poszło, a klient się zgodził. Dziecko bywa niezłym motywatorem do rozwijania biznesu [śmiech].

To jest lepszy patent niż 500+ [śmiech], okazuje się, że wystarczy posadzić dziecko przy komputerze i może nam pomóc rozwijać biznes.

Ludziom się wydaje, że jestem taka kolorowa i taka uśmiechnięta, bo tworzę sztukę – to jest biznes, bo to wnosi realną wartość w życiu moich klientów. Jak widzę, że zarabiają o 60 procent więcej, to wiem, że coś jest na rzeczy, że to im realnie pomaga.

Dzień ma określoną liczbę dni i nie można pracować non stop, ale ty oprócz tego, że rysujesz, to też szkolisz – uczysz ludzi biznesu, przedsiębiorców, menedżerów tego, jak takie notatki sporządzać. Jakie to ma praktyczne przełożenie na ich biznes?

Powoli odchodzę od szkolenia w Polsce, natomiast do tej pory jak szkoliłam menedżerów czy przedsiębiorców, to przede wszystkim ustalałam z nimi cele. Mogli co prawda pójść na kurs online i zrobić cały materiał, ale potrzebowali czegoś dostosowanego do potrzeb własnej firmy. To są osoby, które są odpowiedzialne za zarabianie – mogę im pokazać, w jaki sposób mogą zastosować takie proste infografiki w marketingu, żeby zbudować relację z klientem. Widziałeś film rysunkowy Rysująca Ręka? On działa hipnotyzująco na mózg, taki film jest dla mózgu jak koktail z najważniejszymi informacjami, pięknie podany i zachęcający do spróbowania kolejnej wersji smakowej. To, co działa bardzo dobrze, to infografiki. Wystarczy, że sami sobie stworzą brand hero, im prościej się rysuje, im mniej jest to skomplikowany rysunek, tym bardziej trafia do serc odbiorców i lepiej buduje relacje.

Agata Jakuszko tworzy sketchnotki

Kiedy na szkoleniach pojawiają się przedsiębiorcy i menedżerowie, to ja wiem jedno – oni chcą więcej zarabiać, chcą efektów, a te efekty mogą uzyskać przez budowanie takiej wizji i misji firmy, za którą pójdą pracownicy. Ostatnio pracowałam w dużej produkcyjnej firmie jako rysownik warsztatów. Ta firma borykała się z dużym kryzysem, bardzo szybko zaczęła przynosić milionowe straty, pracownicy nie dogadywali się z pracodawcami, menedżerowie nie rozumieli potrzeb pracowników, więc zamknęliśmy się na kilka dni na warsztatach. Wszystko, co się tam działo, rysowałam, przetwarzałam na obrazy i z tego wyszło około czterdziestu pięciu metrów ścian w notatkach. Dzięki temu pracownicy zobaczyli, jakie są potrzeby szefów, a szefowie zrozumieli postawę swoich pracowników. Mało tego, jak zobaczyli, że ich wszystkie słowa i refleksje są narysowane, to stwierdzili: „Dobra, to jest nasze, chcemy z tego stworzyć naszą nową wizję, nową misję”, a przecież wizja i misja to są podstawy funkcjonowania dobrze rozpoznawalnej, efektownej firmy. Kiedy wspólnie stworzyliśmy misję i wizję, to ona naprawdę zagrała w sercach i w myślach pracowników. Poprosili o wydrukowanie misji i wizji oraz umieszczenie ich na pulpitach, żeby mogli codziennie na nie patrzeć, bo to jest ich.

Oprócz tego, że budujemy misję i wizję, możemy tworzyć ilustracje biznesowe, które pomagają zapamiętać pewne informacje, na przykład plakaty BHP w halach produkcyjnych – to też można zrobić w postaci sketchnotki, która będzie mocniej angażowała i cieszyła pracowników. Są też robione zajęcia dla trenerów wewnętrznych, którzy mają skutecznie przekazywać informacje i bardziej angażować pracowników liniowych, lepiej tłumaczyć im, jak mają rozmawiać z klientem. Z klientem w call center, oprócz tego, że prowadzisz rozmowę, to budujesz wizualną tożsamość firmy. Jeżeli takie elementy sketchnotek będą podsumowaniem twoich wykładów, to będzie coś, na co twoi klienci będą czekali, będą starali się być na bieżąco z dostarczanymi przez ciebie informacjami.

Jeżeli prowadzimy biznes, to chcemy się jakoś wyróżnić na rynku – nie ma prostszego sposobu na wyróżnienie się, niż wizualne podejście do dzielenia się informacjami. Można zastanowić się, jak pomagamy klientom, i ubrać to w opowieść komiksową. Do ostatniego raportu Gemius, jedna z firm zamówiła u mnie skechnotkę, komiksową opowieść na jedną stronę A4, o tym, w jaki sposób obsługuje klientów, jakie ma wyniki i jak pomaga. Wyobraź sobie kilkaset stron raportu wypełnionego samymi kolumnami i wykresami, a oni jako jedyni mieli komiks. Co zapamiętasz lepiej? Oczywiście, że komiks!

Komunikacja wizualna buduje relację z klientem

Komunikacja wizualna idealnie buduje też relację z klientem. Jeżeli masz na przykład filmik eksplanacyjny, czyli taki filmik, który tłumaczy twoją usługę albo produkt, i jeśli ubierzesz to w przyjemną w odbiorze formę kreskówki albo filmu z rysującą ręką, to klient będzie czekał na kolejny odcinek, na dłużej to zapamięta, będzie ciekawy, co dalej. Wyróżnienie się na rynku, sprzedaż, zarabianie, robienie notatek, żeby poznać potrzeby swoich klientów i lepiej się z nimi komunikować – to chyba takie trzy główne rzeczy, gdzie można wykorzystać sketchnoting.

Wczoraj dostałam zlecenie narysowania całej ściany w pewnej organizacji, w której byłoby pokazanie misji, wizji i wartości pracowników. Chciałbyś chodzić do takiej pracy, gdzie jest cała ściana, na której są wypisane twoje najważniejsze myśli i wnioski?

To na pewno pomaga, przy czym wierzę w to, że to pomaga, jeżeli zrobi to osoba taka jak ty, która to potrafi. Ale przedsiębiorca, który nie czuje się szczególnie kreatywny, nie ma takiego doświadczenia, nie potrafi tych słów zamienić na obrazy, na ile może to zrobić sam, jak można się tego nauczyć?

Jeżeli masz jakiś problem, to możesz zrobić przyjemność swojemu mózgowi i rozrysować to wizualnie. Nie mam na myśli mapy myśli, bo mapa myśli według mnie nie działa i nie lubię jej, nie odnajduję się w mapach myśli, są według mnie nieczytelne. Gdy masz sketchnotki, to przykładowo masz hasło na środku, a dookoła zorientowane różne elementy. Jako przedsiębiorca możesz rozpisać jakiś proces, który jest skomplikowany dla twoich pracowników albo dla twoich klientów i przedstawić im, jak na przykład lepiej się dogadywać w zespole. I rozrysowujesz to na pierwszy, drugi, trzeci etap, zaznaczasz, co jest warte zapamiętania, a jeżeli oglądający chce wiedzieć jeszcze więcej, to zapraszasz na szkolenie.

Mówisz, że mapa myśli to nie jest coś, co ci pasuje. Z punktu widzenia postronnego obserwatora – takie graficzne notatki są bardzo podobne do map myśli, więc jaka jest różnica?

Mapa myśli to metodologia wypromowana przez Tony’ego Buzana, ma jeden słuszny schemat – na środku mamy hasło i dookoła gałęzie, na których powinno się opisać całymi hasłami lub zdaniami poszczególne informacje. Jest to dla mózgu trudne do złapania. Takie mapy robi się bardziej dla siebie niż dla innych, a sketchnotki mają być jasne i klarowne dla innych. Pokazując sketchnotkę, od razu widzisz, co jest najważniejsze, bo na środku jest wielki kształt z dużymi literami, a wszędzie dookoła rozrysowane są informacje według kategorii.

Jak powstają sketchnotki

Jeżeli chcesz się nauczyć robić takie notatki, zapomnij o pisaniu dużych i małych liter – piszemy tylko dużymi literami, one są bardziej czytelne. Zamiast pisać linijka po linijce robimy trzy, cztery, pięć słów w jednej linijce, a później w kolejnej i robimy z tego bloki tekstowe. Dzięki temu wystarczy jeden rzut oka, jedno spojrzenie i od razu nasz mózg łapie, o co chodzi w danym haśle.

Jako przedsiębiorca, jeżeli chcesz się klarownie wypowiadać, możesz wykorzystać właśnie takie notatki do wytłumaczenia czegoś swojemu zespołowi, klientowi, do przeanalizowania aktualnych celów albo problemów. To może wyglądać w ten sposób, że na środku kartki zapisujesz swoje pytania albo problem, dookoła skojarzenia i dodajesz do tego ikonki, bo to one aktywizują nasz umysł i pozwalają mózgowi lepiej się bawić w odnajdywaniu różnych skojarzeń i rozwiązań – to w tobie pracuje na poziomie nieświadomym. Co ciekawe, im gorzej rysujesz, tym lepsze notatki biznesowe robisz, bo do tego nie trzeba mieć talentu. Do map myśli przydaje się talent, bo organizujesz sobie przestrzenie, ale do sketchnotingu nie trzeba mieć talentu – wystarczy zastosować kilka trików i sprawdzonych układów. Jeżeli rysujesz koślawo, brzydko i groteskowo, czyli narysowana przez ciebie krowa przypomina bardziej psa, to mózg potraktuje to jako deser i na dłużej to zapamięta, bo uwielbia rzeczy oryginalne i wychodzące poza schemat.

Zastanawiam się nad formą komunikacji przyjętą w biznesie, zwłaszcza tym korporacyjnym, gdzie są prezentacje w PowerPoincie. W jakim stopniu sketchnotki są przeniesieniem tej prezentacji? Czyli zamiast dawać trzy slajdy, umieszczam informacje na jednej kartce i zamiast slajdów robię jakieś chmurki połączone strzałkami i mam sketchnotkę?

Zacznijmy od tego, jaka jest różnica między PowerPointem a sketchnotką – na sketchnotkę da się jeszcze patrzeć [śmiech]. W PowerPoincie często na prezentacjach są po prostu obrazy i one mają inspirować. Natomiast patrząc na jeden obraz, na jedno zdjęcie, nie będziemy stymulować naszego umysłu do tego stopnia, jak przedstawiając mu notatkę. Notatka może mieć taki cel, żeby przekazać informację, zapamiętać ją i lepiej przetworzyć, a zdjęcie prezentowane w PowerPoincie nie będzie tak działało, bo jesteśmy do niego przyzwyczajeni, jesteśmy z nim oswojeni i mamy dość PowerPointa.

Sketchnotka jest czymś nowym, ożywczym – jest czymś, co wybija umysły naszych odbiorców ze schematu szkolenia, bo trener przygotował coś od siebie albo ma coś dostosowanego do naszych potrzeb. Jest szereg niuansów, które sprawiają, że sketchnotka jest inaczej odbierana, i tu nie chodzi o zastosowanie strzałek czy punktatorów. Możemy mieć na slajdzie listę to do, na sketchnotce też możemy mieć to wypunktowane, ale jeżeli w naszej notatce dodamy jakiś element graficzny, ona nabierze innego charakteru. Wiem, że strzałki, chmurki brzmią infantylnie i nigdy nie uwierzyłabym, że mogą robić tak dobrą robotę, do momentu, gdy sama zobaczyłam, jakie efekty mieli odbiorcy. Wystarczyło, że zrobili jeden slajd z podziękowaniem, ale z dedykowaną ikonką, czy rysunkiem i o tym mówili ich odbiorcy, i to zapamiętali. Warto wykorzystać tę różnicę.

Najtrudniejsza, z mojego punktu widzenia, rzecz to zaplanowanie struktury takiej notatki. Powiedziałaś, że są pewne schematy, z których można korzystać. Czy możesz powiedzieć o tym coś więcej? Bo z mojego punktu widzenia to jest tak: przychodzisz na konferencję i zakładam, że pewnie czasem możesz zobaczyć slajdy, i dowiedzieć się, o czym będzie konferencja, ale często nie możesz tego zrobić, więc zaczynasz słuchać. Ktoś mówi, ty tę treść odbierasz liniowo, on mówi zdanie po zdaniu i skąd ty biedna masz wiedzieć, która myśl jest główna, a która poboczna? Gdzie wchodzi w jakieś dygresje, a gdzie porusza ważny wątek? Jak to się ma do całości, bo całość będziesz znać dopiero, kiedy skończy? A w trakcie mówienia jak się połapać? Jak ma się treść, którą słyszę w trzeciej minucie, do całej struktury, która będzie znana w 30 minucie?

Ważna jest przede wszystkim twoja postawa. Notatka nie będzie perfekcyjna i pogódź się z tym – ona ma być skuteczna, efektowna i konkretna. Zastanów się nad celem. Czy celem jest zrobienie notatki dla siebie? Wtedy możesz płynąć w dygresję i rysować, co i jak chcesz. Czy może ta notatka ma posłużyć mojemu zespołowi? Na przykład na jakimś szkoleniu rozwojowym i chcesz się podzielić wiedzą, którą przyswajasz – jeżeli to jest notatka, którą jeszcze ktoś ma zobaczyć, to pamiętaj o pisaniu dużymi literami i hasłowym zapisie, moja podpowiedź: staraj się zapisywać co piąte zdanie.

Sketchnotka nie musi być idealna – ona ma być skuteczna, efektowna i konkretna

Druga moja strategia to słucham fragmentu wypowiedzi i staram się wyłapać esencję. Dodatkowo wsłuchuję się w emfazy, czyli coś, co zostało powtórzone dwukrotnie, bo prawdopodobnie jest to coś ważnego. Kolejna moja strategia to jest słuchanie pauz, czyli słucham tego, czego nie słychać. Kiedy robimy pauzę to prawdopodobnie albo coś ważnego powiedzieliśmy, albo zamierzamy to powiedzieć. Jeżeli zostaje trochę pustej przestrzeni, to zawsze można dodać jakieś proste ikony, a nawet wzory, bo wtedy jak już mówiłam, nasz mózg bardziej się skupi na przetwarzaniu tych informacji.

Jeżeli chodzi o strukturę, to w środku albo na górze daję tytuł, najlepiej żeby nie zajmował więcej niż 15 procent całej powierzchni – ten tytuł może być drukowanymi literami, zamknięty w prostokącie, w jakimś prostym kształcie. Następnie zastanawiam się, jaki jest cel mojej notatki – czy chcę komuś przekazać informację, czy robię ją dla siebie, czy chcę dać ją prelegentom. Jeżeli robię takie duże notatki, to zawsze dostaję informację, czy ta sześciometrowa notatka będzie prezentem dla kluczowego partnera, jeżeli będzie prezentem, to staram się notować wszystko, jeżeli nie, to przełączam się na taki sposób słuchania, który ma mi odpowiedzieć na pytanie: co jest z tego najważniejsze dla odbiorcy i co dzięki temu zyska – wtedy po prostu czuję i wiem, co mam zanotować.

Cenne wskazówki. Ciśnie mi się teraz na usta pytanie, bo rozmawiałem kiedyś z osobą, która pracuje jako tłumacz w Parlamencie Europejskim i przychodzą do niej czasami politycy z pretensjami, że coś zostało źle przetłumaczone, że nie to mieli na myśli. I ta osoba mówi, że prawda jest taka, że jak ktoś gada bez sensu, to tłumacz z tego niestety nic więcej nie wyciśnie, bo tłumacz przekłada to, co ktoś powiedział. Często masz tak, że słuchasz prelegenta i właściwie najchętniej to byś zostawiła pustą kartkę?

Na początku, kiedy rysowałam konferencje zdarzało mi się bywać na konferencjach na przykład ortodontycznych, czy prezentacji 40 modeli łazików marsjańskich, gdzie przy trzydziestym modelu byłam już lekko znudzona. Wtedy uratowała mnie jedna rzecz: w trakcie podszedł do mnie mężczyzna, organizator tego wydarzenia, i powiedział, że gdyby nie te notatki, to dawno by już wyszedł. To było coś, co ratowało jego uważność, bo takie notatki podnoszą uważność uczestników konferencji, nawet jeżeli nie chcą już patrzeć na prelegenta, to przynajmniej popatrzą, jak powstają kolorowe, wielkie napisy, to też podnosi prestiż wydarzenia.

Na pewnej konferencji w Kijowie tłumacz tłumaczący z języka ukraińskiego na angielski był już bardzo zmęczony, była to dyplomatyczna konferencja dla polityków o zmianach prawnych. W pewnym momencie przetłumaczył coś takiego, że wszystkie kobiety na Ukrainie powinny być zaangażowane, ale zamiast involved, użył słowa engaged. To była chyba już osiemnasta godzina rysowania i ja ze zmęczenia napisałam bezmyślnie engaged, a to znaczy zaangażowany, ale w sensie zaręczony. Później ludzie podchodzili i pytali, o co chodzi z tymi ukraińskimi kobietami? Dlaczego wszystkie muszą być zaręczone? I dopiero wtedy dorysowałam element, że to chodziło o słowo involved. Po trzech miesiącach zadzwonił do mnie człowiek i zapytał, czy pamiętam, jak narysowałam te obrączki, okazało się, że to była bomba, bo wszyscy zwrócili na to uwagę i wszyscy zapamiętali, że kobiety na Ukrainie muszą być zaangażowane. Z takich anegdotek mogą wychodzić ciekawe historie.

Wiem, że przygotowałaś prezent dla słuchaczy. Możesz powiedzieć, co to konkretnie jest i jaką wartość mogą dzięki temu osiągnąć?

Sketchnoting może wydawać się dziwny, trudny i odległy, ale bardzo chciałabym zachęcić do tego, żeby eksperymentować. Dlatego przygotowałam zestaw dziesięciu różnych układów na notatki i w zależności od tego, co chcecie zanotować albo jak wykorzystać te notatki w swoich biznesach, to można dobrać odpowiedni schemat. Wyjaśniłam też, co można w ten sposób notować. Przygotuję kilka wskazówek, dla osób, które chciałyby rozpocząć przygodę z sketchnotingiem, ale nie wiedzą, od czego zacząć i na co zwrócić uwagę, w formie takiego miniporadnika.

Super. To jaką pierwszą wskazówkę możesz dać, żeby dodatkowo zachęcić do ściągnięcia tego prezentu? Jaki pierwszy krok wykonać, jak się do tego przekonać i jak sprawić, żeby notatki były lepsze?

Pierwszy krok proponuję taki: jak będziesz coś notować albo robić notatki, to postaraj się dodać obok jakąś prostą ikonę – to nie musi być od razu krowo-pies, czy słonio-wiewiórka, ale dobrze by było, gdyby to był jakiś prosty kształt. Jak nie wiesz, jak coś narysować, to zrób obrysowanie albo dodaj jakąś chmurkę, bo to już aktywuje mózg do głębszego przetwarzania danego materiału. Drugi krok, dla bardziej zaawansowanych – notuj hasłowo, przestań notować linijka po linijce, miej z głowy przecinki i ortografię, tylko postaraj się zamknąć tekst w bloku tekstowym, czyli trzy, cztery wyrazy, pod spodem znowu, tak żeby te hasła były łatwe do ogarnięcia wzrokiem. Trzeci krok to ściągnij wzory notatek, zrób notatkę i koniecznie się nią podziel. Masz pomysł, gdzie słuchacze mogliby się podzielić swoimi notatkami?

Oczywiście na Fanpage’u Małej Wielkiej Firmy.

Byłoby cudownie. Obiecuję, że każdy, kto zrobi notatkę, dostanie ode mnie serduszko albo komentarz. Będę wszystko śledziła i bardzo chętnie wesprę w robieniu notatek rysunkowych, bo wystarczy otworzyć się na pierwszą kreskę, żeby zmienić sposób na skuteczne przekazywanie informacji.

Bardzo ci dziękuję i jestem ciekawy notatek, które powstaną po tym odcinku. To jest chyba duże wyzwanie, narysować od razu notatkę z takiej dłuższej rozmowy, pewnie lepiej zacząć od czegoś prostszego, jak myślisz?

Myślę, że trzeba odważyć się na tę pierwszą kreskę. Mówisz, że to jest trudne, ale ludzie ucząc się sketchnotingu, podchodzą do tego na dwa sposoby: albo na zasadzie „to mi się nie przyda i to jest dziwne”, a mogą podejść do tego, że to jest super sposób na dostarczenie wartości w życiu klientów – i to ci ludzie w trzy miesiące potrafią nauczyć się i zacząć zarabiać na sketchnotingu. Mam cudownych studentów, których wspieram, niektórzy po trzech miesiącach nauki potrafili otworzyć własny biznes sketchnotingowy. Myślę, że warto zacząć od krótkiego filmiku, a jak ktoś zrobi notatkę z naszej rozmowy, to będę przeszczęśliwa.

Super. Bardzo serdecznie dziękuję.

Dziękuje serdecznie, do zobaczenia i wszystkiego kreatywnego!

Na stronie zostały wykorzystane linki afiliacyjne. Jeżeli wejdziesz przez nie na stronę sprzedawcy i dokonasz zakupu, sprzedawca podzieli się ze mną częścią swojej marży (nie wpływa to na twoją cenę). Wymieniam wyłącznie te produkty i usługi, z których rzeczywiście korzystam i jestem z nich zadowolony.